23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Klucz do przyszłości

Ocena: 0
2819

Dobrobyt kraju wykuwa się obecnie siłą umysłu, a nie mięśni. Dzięki wiedzy i umiejętnościom kadry inżynierskiej i zarządzającej możliwe jest dokonywanie innowacji.

Najmniejszy rozrusznik serca na świecie wszczepiony w I Klinice Kardiologii
Szpitala Klinicznego Przemienienia Pańskiego w Poznaniu.
Rozrusznik jest 10-krotnie mniejszy od dotychczas stosowanych

Niestety, jeśli chodzi o kapitał ludzki, nie jest najlepiej, o czym mówi niedawno opublikowany raport „The Global Innovation Index 2015, Effective Innovation Policies for Development”, przygotowany na zlecenie Światowej Organizacji Własności Intelektualnej (World Intellectual Property Organization).

Pod względem wielkości PKB (po uwzględnieniu różnic w cenach) nasz kraj jest 21. największym organizmem gospodarczym na świecie, natomiast w rankingu ŚOWI zajmujemy 46. miejsce wśród 141 ocenianych krajów, co daje nam przedostatnie miejsce wśród członków UE. Wyżej notowane są nie tylko komunistyczne Chiny, ale także np. Malezja, Chile, Czarnogóra i Mołdawia, Rosja i Białoruś zaś depczą nam po piętach. Dwudziesta pierwsza największa gospodarka świata będąca w rankingu innowacyjności na 46. miejscu nie tylko nie dogoni wyżej rozwiniętych krajów, ale zostanie przegoniona przez słabszych. Tym bardziej, że w poprzednich rankingach nie wypadaliśmy lepiej.

 

Student słabo wykształcony

Jakość i ilość kapitału ludzkiego zależy od wykształcenia. O ile pod względem jakości szkolnictwa podstawowego jesteśmy w światowej czołówce, o tyle szkolnictwo wyższe na taką ocenę już nie zasługuje – przyznano nam odległe 66. miejsce. Równie słabo wyglądamy pod względem proporcji studentów kończących kierunki z zakresu nauk ścisłych i inżynierskich – 68. lokata. O słabości naszego szkolnictwa wyższego świadczy także nikła atrakcyjność rodzimych uczelni dla studentów z obcych krajów – 80. pozycja. Wśród członków UE tylko uczelnie chorwackie przyciągają mniej studentów zagranicznych, wyżej oceniane są m.in. białoruskie, rosyjskie, mołdawskie, gruzińskie, a także libańskie.

Słabość naszego szkolnictwa wyższego rzutuje na stan gospodarki. Polskie przedsiębiorstwa cechują się niską zdolnością do korzystania z osiągnięć nauki (60. miejsce). Stąd też niewiele z nich podejmuje wspólne przedsięwzięcia (joint ventures) z firmami zagranicznymi (76. lokata). W zakresie zdolności do nawiązywania międzynarodowej współpracy wiodącej do innowacji mamy pozycję 102. Stąd też Polska nie jest atrakcyjnym krajem dla zagranicznych inwestorów. Pod względem zdolności do przyciągania inwestycji zagranicznych (FDI inflow) zajmujemy bardzo odległe 134. miejsce.

Niestety, nie ma powodów, aby sądzić, że kształcenie w zakresie programowania komputerowego, powszechnie postrzegane jako nasz wielki atut, przekłada się na sukcesy w zakresie innowacji. Wpływ informatyki i technologii komunikacji na powstawanie nowych modeli biznesowych i form organizacji przedsiębiorstw jest bardzo niski, odpowiednio 95. i 89. miejsce. W Polsce rodzi się bardzo mało nowych firm (86. lokata), a jeśli powstają, to są to firmy bardzo małe, nieznane w świecie. Stąd też w zakresie tzw. majątku niematerialnego, np. szacowanej wartości marek firm danego kraju, zajmujemy 108. miejsce. Ponieważ nie mamy większych przedsiębiorstw, a te, które mamy, nie są w stanie konkurować na rynkach światowych i cechują się niskim poziomem innowacyjności, wartość dokonywanych inwestycji za granicą daje nam 119. miejsce na 123. sklasyfikowane państwa.

 

Wynalazek do zastosowania

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden wskaźnik: skuteczność działania państwa i instytucji naukowo-badawczych. Pod względem ogólnych nakładów na czynniki determinujące innowacyjność (innovation input) Polska zajmuje 39. miejsce. Zatem, biorąc pod uwagę potencjał, jest to stosunkowo mało. Ale pod względem osiąganych wyników (innovation output) zajmujemy dopiero 56. lokatę. Autorzy raportu ŚOWI dzielą pierwszy wskaźnik przez drugi celem uzyskania wskaźnika efektywności (innovation efficiency ratio). W przypadku Polski jego wartość daje nam dopiero 93. pozycję. Mówiąc wprost, nie tylko że wydajemy na innowację dużo poniżej naszych możliwości i potrzeb, ale i skutki tych nakładów są pożałowania godne.

Niestety, opublikowany niedawno raport Najwyższej Izby Kontroli (37/2015) potwierdza wyniki rankingu ŚOWI. W Polsce istnieje 115 instytutów badawczych i NIK szczegółowo zbadała osiem, do wszystkich zaś pozostałych rozesłała kwestionariusz. Izba stwierdziła, że w latach 2010-13 tylko znikoma część (5 proc.) wynalazków opatentowanych w kraju znajduje potwierdzenie w postaci uzyskania ochrony także za granicą. W tym okresie spośród ośmiu szczegółowo przebadanych instytutów pięć w ogóle nie zanotowało żadnego patentu zagranicznego.

Bardzo słabo przedstawia się komercjalizacja wynalazków; zaledwie 1/5 znalazła zastosowanie w praktyce, podczas gdy w państwach wysoce rozwiniętych normą jest 50 proc. Na te 46 wdrożeń dokonanych przez owe osiem dokładnie przebadanych jednostek jedna – Instytut Ciężkiej Syntezy Organicznej „Blachownia” – wdrożyła 40 wynalazków. Tym sposobem w latach 2010-13 połowa przebadanych instytutów nie dokonała żadnego wdrożenia. Podobnie mają się sprawy w pozostałych instytutach.

Jakkolwiek krytycznie byśmy odnosili się do pracy instytutów badawczych, to wyglądają one znakomicie w porównaniu z innymi jednostkami badawczymi: 70 instytutów PAN i 755 uniwersyteckich jednostek podstawowych. „Praktyczne zastosowanie znalazło 14 proc. patentów uzyskanych przez instytuty naukowe Polskiej Akademii Nauk oraz 4 proc. przez szkoły wyższe” – to cytat za raportem NIK. W rankingu ŚOWI pod względem przyczyniania się do powiększania wiedzy (knowledge creation) Polska jest sklasyfikowana na 40. miejscu, ale pod względem jej stosowania w praktyce (knowledge diffusion) i jej wpływu na otoczenie (knowledge impact) zaledwie, odpowiednio, ma 89. i 81. lokatę. Dane NIK w pełni potwierdzają powyższe oceny.

 

Profesor bliżej emerytury

NIK także „stwierdziła możliwość wystąpienia luki kadrowej lub pokoleniowej, która stwarza poważne ryzyko dla kontynuacji prowadzonych badań naukowych i prac rozwojowych. Zatrudnieni adiunkci byli w takim wieku, że powinni mieć już stopnie doktorów habilitowanych oraz profesorów. Natomiast średnia wieku profesorów zatrudnionych w tych instytutach zbliżona była do wieku emerytalnego”.

Nie jest wykluczone, że ta sytuacja kadrowa spowodowała, iż „działalność czterech z ośmiu skontrolowanych instytutów polegała w znacznym stopniu na realizacji wysokospecjalistycznych, lecz rutynowych prac na rzecz administracji publicznej i podmiotów gospodarczych, a także wypełnianiu zadań państwowych służb”. Tym sposobem w analizowanym okresie cztery instytuty „uzyskały łącznie wyższe lub równe przychody z działalności gospodarczej, sprzedaży ekspertyz oraz prac na rzecz ministra nadzorującego, niż komercjalizacji” prac badawczo-rozwojowych oraz wdrożeń.

 

Gdzie kucharek sześć

Ten stan rzeczy wydaje się wynikiem formy nadzoru, który cechuje się „dualizmem”. Instytuty z jednej strony podlegają poszczególnym ministerstwom, najwięcej ministerstwu gospodarki, ale nadzór nad nimi także leży w gestii ministerstwa nauki. Skoro odpowiedzialność była rozmyta, to i nie było osoby odpowiedzialnej za wyniki i „ministrowie w sposób nierzetelny realizowali obowiązek kontroli instytutów”.

Obecny rząd zdaje się doceniać powagę sytuacji i powołał do życia Radę ds. Innowacyjności. W jej skład wchodzi aż trzech wicepremierów: Mateusz Morawiecki, Piotr Gliński i Jarosław Gowin, oraz dwoje ministrów: Anna Streżyńska i Dawid Jackiewicz. Miejmy nadzieję, że to grono przezwycięży kłopoty, z jakimi borykali się ich poprzednicy wynikające z faktu, że gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść.

Bez względu na to, jakie rozwiązania instytucjonalne zostaną wypracowane przez wspomnianą Radę, podstawową sprawą wydaje się powiązanie oceny działalności instytutów z wynikami finansowymi. Truizmem jest stwierdzenie, że ludzie reagują na bodźce, szczególnie materialne. Zatem wynagrodzenie poszczególnych pracowników winno być powiązane z dochodami, które swoją działalnością przynoszą zatrudniającej ich instytucji. Można przypuszczać, że w takiej sytuacji np. kłopoty z wdrażaniem patentów ulotniłyby się niczym kamfora.

Obszerniej na ten temat piszę w 126. numerze dwumiesięcznika „Arcana”.

Kazimierz Dadak
Autor jest profesorem Hollins University w stanie Wirginia (USA)
fot. PAP/Marek Zakrzewski

Idziemy nr 5 (539), 31 stycznia 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter