23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Syndrom postkolonialny

Ocena: 0
3435
Brak poczucia własnej wartości, pewności siebie i zdolności do samodzielnego działania wśród Polaków tworzą tytułowe zjawisko. Tę niesłychanie ważną sprawę poruszyli redaktor Marek Krukowski i prof. Ewa Thompson (Idziemy 31/2014). Spośród wielu przyczyn tego zjawiska poczesne miejsce zajmuje model transformacji gospodarczej przyjęty przez nas po roku 1989. Dla interesującej nas sprawy kluczowe było przyjęcie wtedy programu szybkiej prywatyzacji. Opierała się ona na dwu filarach: jeden to teza, że skoro w Polsce nie ma kapitału, to pierwszy milion musi pochodzić z kradzieży i drugi, że konieczny w tym procesie jest udział kapitału zagranicznego.

Oba argumenty opierały się na fałszu. W Polsce bowiem kapitał był, tylko nie w rękach tych, którzy zapewniliby stabilność układu zawartego w Magdalence. Kapitał był, ponieważ nie okradano obcych, fortuny powstały podczas tzw. dzikiej prywatyzacji. Był to majątek należący do całego społeczeństwa, w pocie czoła wypracowany przez cały naród podczas poprzednich dekad, a którego komunistyczna władza nie zdołała zaprzepaścić. Proces prywatyzacji nie tylko doprowadził do tego, że dzisiejsi emeryci często cierpią biedę, ale do powstania elit biznesowych, które nie mają moralnych podstaw do przewodzenia narodowi.

W całym wolnym świecie, bogaci nadają ton dyskusji politycznej, podczas gdy w Polsce jeśli zabierają publicznie głos, to, z nielicznymi wyjątkami, przez szarego obywatela nie są postrzegani jako osoby wiarygodne. Mało kto patrzy na nich jako na autorytety godne naśladowania. Panuje przekonanie, że nasi potentaci finansowi to osoby o niejasnej przeszłości i stąd Polacy chętniej słuchają tego, co do powiedzenia mają obcy.

Równie fałszywy był pogląd, że w Polsce szybki postęp był niemożliwy bez zaangażowania obcego kapitału. Argument ten był ściśle powiązany z pierwszym, wszak początki niejednej fortuny mają swe źródło w komisyjnym płaconym wszelkiego rodzaju pośrednikom, którzy wyszukiwali szczególnie atrakcyjne kąski do przejęcia przez kapitał zagraniczny.

Historia rozwoju ekonomicznego nie zna przypadku, żeby kapitał zagraniczny doprowadził jakiś kraj do dobrobytu. Kapitał dba o swoje interesy, maksymalizuje swoje zyski, zaś dobro obcych narodów jest mu obojętne. „Cuda gospodarcze” ostatnich 60-ciu lat to bez wyjątku wyniki ciężkiej pracy samych zainteresowanych. To Japończycy zbudowali sobie Toyotę czy Hitachi, Koreańczycy Hyundai i Samsung, a dziś Chińczycy sami budują sobie Lenovo.

Polakom powiedziano:
nadajecie się do picia wódki,
ale nie do rządzenia jej produkcją i dystrybucją

Przejęcie najlepszych polskich zakładów przez koncerny zagraniczne nie tylko ograniczyło możliwości ich rozwoju – przecież światowi potentaci od banków po browary nie kupowali polskich firm po to, żeby one wchodziły na ich rodzime rynki i konkurowały z firmami-matkami, ale właśnie po to, aby takie zagrożenia nie powstały – ale też wpędziło Polaków w kompleksy. My w Polsce nie mamy żadnych wielkich koncernów, a w coraz większym stopniu pracujemy w firmach-córkach zagranicznych potentatów. Jakim sposobem Polacy mają mieć poczucie własnej wartości, skoro nawet w kraju pracują dla obcych?

Gdyby dziś nad Renem Niemcy pracowali głównie dla Amerykanów, Francuzów, czy Japończyków, to mieliby samopoczucie podobne do tego panującego nad Wisłą. Prywatyzacja z udziałem kapitału zagranicznego objęła nawet przedsiębiorstwa wytwarzające alkohol. Tym sposobem, świadomie, czy nie, Polakom powiedziano bez ogródek: nadajecie się do picia wódki, ale nie do zarządzania jej produkcją i dystrybucją. Skutkiem ubocznym jest fakt, że w USA większy udział na rynku wódki ma francuska „Grey Goose” niż jakakolwiek polska marka.

Panujący obecnie w Polsce brak poczucia własnej wartości jest tym bardziej zaskakujący, że nie tak dawno daliśmy przykład wielkiego hartu ducha, pewności siebie i zdolności do samoorganizacji. Powołując do życia NSZZ „Solidarność” rzuciliśmy wyzwanie jednemu z zaledwie dwu supermocarstw. Polska była na pierwszych stronach największych gazet wolnego świata i stanowiła inspirację dla wszystkich innych narodów ciemiężonych przez ZSRR. Wówczas nie kogoś innego tylko nas dawano za przykład europejskiej lewicy bełkocącej: „Better red than dead” (Lepiej stać się ‘czerwonym’ niż martwym). Przyjęty model transformacji gospodarczej jest jednym z powodów, dla którego tak szybko spadliśmy z tamtych wyżyn ducha oraz poczucia własnej godności i wartości.

Kazimierz Dadak
Autor jest profesorem w Hollis University, w stanie Wirginia, USA
Idziemy nr 34 (466), 24 sierpnia 2014 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter