25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wkręceni we franki

Ocena: 0
5302
Jak doszło do tego, że setki tysięcy Polaków zawarło umowy na kredyty hipoteczne narażające ich na dodatkowe ryzyko – ryzyko walutowe? Zbliżają się wybory i los frankowiczów pojawia się w różnych wypowiedziach.
Pytanie, czy umowy hipoteczne denominowane we frankach szwajcarskich są obowiązujące, to jest kwestia dla prawników i sądów. Miejmy nadzieję, że te ostatnie rozstrzygną spór szybko i bezstronnie. Dla ekonomistów natomiast ciekawe jest tło sprawy.

W porównaniu z amerykańskim kredytobiorcą rodzimy klient banku jest i bez tego ekstra ryzyka narażony na bez porównania większe zagrożenia. W USA w przypadku niewypłacalności wierzyciel może zająć jedynie nieruchomość, na kupno której został udzielony kredyt. W Polsce pożyczający gwarantuje spłatę kredytu całym swoim majątkiem i przyszłymi dochodami (szerzej o tym pisałem w „Idziemy” nr 28). Ponadto w USA standardową pożyczką hipoteczną jest kredyt na 30 lat z oprocentowaniem stałym, czyli takim, które nie ulega zmianie bez względu na warunki rynkowe. W Polsce kredyt ma oprocentowanie zmienne, czyli ryzyko wynikające ze wzrostu stopy procentowej ponosi klient. W USA ponosi je bank – i tak być powinno, ponieważ jako instytucja wyspecjalizowana jest on dużo lepiej niż przeciętny obywatel przygotowany do oszacowania przyszłych zmian stopy procentowej. Nie mówiąc o tym, że bank ma przeróżne sposoby zabezpieczenia się przed tym ryzykiem, podczas gdy zwykły obywatel takimi możliwościami nie dysponuje.

Dlaczego nie ostrzegali?

Wypada podkreślić, że w wielkim stopniu kredyty w walutach obcych są wynikiem sprzedaży naszych banków obcym instytucjom finansowym. Zachodni bank, kupując bank polski, wydawał swoją walutę i w takim pieniądzu transakcja ta była księgowana. Zatem, gdyby wartość złotego drastycznie spadła, to uległaby wielkiej obniżce wartość tej inwestycji wyrażona w walucie operacyjnej zagranicznego banku. Bank zachodni musiałby zaksięgować stratę, nawet gdyby polski bank był dochodowy, a żadna firma nie czyni tego z radością. Zatem, żeby takie ryzyko – ryzyko walutowe – zminimalizować, polski bank kontrolowany przez zagraniczną instytucję finansową musiał mieć jak najwięcej aktywów w „twardej walucie”. Im większy byłby udział pożyczek denominowanych w euro, dolarze czy właśnie franku, tym mniejszą stratę musiałby ogłosić zagraniczny właściciel polskiego banku w przypadku dużej obniżki kursu złotego w stosunku do tych walut. Spadek wartości naszej waluty ujemnie odbiłby się wyłącznie na aktywach (pożyczkach) denominowanych właśnie w złotych. Zatem, kłopoty klientów banków w Polsce są w wielkim stopniu wynikiem wyprzedaży sektora bankowego dokonanej na początku ubiegłej dekady przez prof. Leszka Balcerowicza.
Z punktu widzenia wielkich firm
nie ma nic lepszego
niż nieuświadomiony konsument
Co do tego, że kurs złotego będzie podlegać ogromnym wahaniom, nie mogło być wątpliwości. Kursy „twardych” walut też ulegają ogromnym zmianom. Na przykład pomiędzy czwartym kwartałem 1995 r. i czwartym kwartałem 2000 r. kurs franka spadł z 87 amerykańskich centów do 57 centów, czyli o ponad 34 proc. Natomiast później ten trend został postawiony na głowie, kurs franka wzrósł do 1,21 USD, czyli o prawie 112 proc. (ponad dwukrotnie!). Podobnie ogromne wahania można zauważyć w przypadku USD i euro.

Wielkie zmiany w kursach wymiennych walut uważanych za bardzo stabilne, jak USD, frank czy euro, miały miejsce, zanim w Polsce zawarto pierwszą pożyczkę hipoteczną denominowaną w obcej walucie. Zatem, bez żadnych dogłębnych studiów można było przewidzieć zwyżkę kursu franka wobec złotego i związany z tym wzrost obciążenia obsługą kredytu zaciągniętego w tej walucie. Zagraniczne banki oraz spekulanci mieli oczywisty interes w uwikłaniu polskich pożyczkobiorców w kredyty denominowane w obcych walutach. Skoro rzut oka wystarczał do odkrycia tego ryzyka, jak to było możliwe, że instytucje na co dzień zajmujące się rynkami finansowymi i ochroną konsumenta, na przykład KNF, NBP i UOKiK, czy też wykładowcy uniwersyteccy i analitycy rynkowi nie ostrzegali przed tym niebezpieczeństwem?

Odpowiedzi na to dręczące pytanie mogą być tylko dwie. Pierwsza, że wbrew oczywistym faktom nie widzieli oni takowego zagrożenia, druga – że sprawa ta w ogóle nie zaprzątała ich uwagi. Osobiście sądzę, że w zdecydowanej większości mamy do czynienia z tą drugą sytuacją, co wynika z powszechnie panującej w Polsce ideologii leseferyzmu.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter