20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Zwodnicza utopia

Ocena: 0
2660

 

Dwanaście lat temu bogate kraje przyrzekły, że począwszy od 2020 r. będą przekazywać uboższym krajom 100 miliardów dolarów rocznie na walkę ze zmianami klimatu, ale jak na razie sprawa pozostała w sferze obietnic. Jeśli brakuje marchewki, to „The Economist” sięga po kij i straszy azjatyckie kraje kataklizmami – susze, powodzie, huragany – które niechybnie na nie spadną, jeśli najbardziej zainteresowani nie zaczną zmniejszać emisji dwutlenku węgla.

 


SEMANTYCZNA ZMIANA?

Nie tak dawno mówiło się głównie o powszechnym ociepleniu, teraz hasłem jest walka ze zmianami klimatu. Zmiana dość subtelna, aczkolwiek wiele mówiąca, ponieważ zmiana klimatu równie dobrze może oznaczać ocieplenie, jak ochłodzenie.

Nie jest żadną tajemnicą, że klimat zmienia się często. Epoka lodowcowa panowała przez około 100 tys. lat (12–115 tys. lat temu). Zatem od około 12 tys. lat żyjemy w epoce międzylodowcowej (interglacjał), zwanej holocenem, ale naukowcy sądzą, że w przyszłości nastąpi kolejne wielkie oziębienie i powstaną lądolody.

Holocen cechuje się względną łagodnością i stabilnością klimatu, co nie znaczy, że temperatura jest stała, na przykład w okresie atlantyckim (5–8 tys. lat temu) średnia temperatura na Ziemi była wyższa niż obecnie. W owych czasach o żadnej antropogenicznej przyczynie ocieplenia mowy być nie mogło. Niemniej dziś przyjmuje się, że winę za rosnącą temperaturę na Ziemi ponosi wyłącznie człowiek.

Wypada podkreślić, że w walce ze zmianami klimatu chodzi o obniżenie emisji gazów cieplarnianych, szczególnie dwutlenku węgla. Tej sprawy nie należy mylić z walką z zanieczyszczeniem powietrza, bo dwutlenek węgla jest gazem bezbarwnym i bezwonnym, podobnie metan. Obrońców klimatu nie obchodzi sprawa zapylenia, kluczowa na przykład dla Górnego Śląska, czy też smog, tak uciążliwy dla wielu miast i miasteczek w Polsce.

 


PIERWSZE SKUTKI „RESETU”

Książka dr. Schwaba ukazała się ponad rok temu, niemniej zmagania na froncie klimatycznym trwają już od dłuższego czasu. Dziś skutki tych zmagań dotykają setki milionów osób – w postaci lawinowo rosnących rachunków za prąd elektryczny i gaz ziemny. Na skutek presji dr. Schwaba i jego sojuszników wiele koncernów paliwowych zaprzestało poszukiwań ropy i gazu. Wziąwszy pod uwagę, że tak duży kraj jak Niemcy postanowił zamknąć elektrownie atomowe i kopalnie węgla kamiennego (ale już nie węgla brunatnego, którego mają pod dostatkiem), staje się oczywiste, że w okresie, gdy nagle spada produkcja energii ze źródeł odnawialnych, bo wiatr słabiej wieje, ceny alternatywnego źródła – gazu ziemnego – muszą skoczyć w górę.

W ramach „wielkiego resetu” postuluje się zastąpienie spalania węglowodorów przez odnawialne źródła energii (OZE). Obecnie w USA tylko jedna piąta całkowitej produkcji energii elektrycznej pochodzi z OZE. Zatem przestawienie w krótkim czasie całej energetyki na OZE to monumentalne przedsięwzięcie.

Trzeba pamiętać, że energia elektryczna stanowi tylko część całkowitego zapotrzebowania na energię. Na przykład w USA energia elektryczna zaspokaja zaledwie ok. 35 proc. całkowitego zapotrzebowania na energię. Żeby zastąpić transport samochodowy napędzany paliwem ropopochodnym samochodami o napędzie elektrycznym, w Stanach Zjednoczonych trzeba by podwoić produkcję energii elektrycznej. Te dwa fakty winny nam uzmysłowić, przed jak ogromnym wyzwaniem stanąłby tak potężny kraj jak USA, gdyby poważnie potraktować postulaty dr. Schwaba i wyniki szczytów klimatycznych.

Ale realia „wielkiego resetu” to nie jest sprawa, która mogłaby stanąć na przeszkodzie promowaniu walki ze zmianami klimatu. Wielkie kraje, takie jak na przykład Chińska Republika Ludowa i Indie, gdzie nadal inwestuje się ogromne środki w energetykę opartą na węglu, mogą sobie pozwolić na to, by puścić krytykę dr. Schwaba i jego akolitów mimo uszu. To samo dotyczy Rosji, Brazylii i RPA. Co innego mniejsze państwa, szczególnie członkowie UE, gdzie jego idee traktuje się z wielką uwagą. Dla jednych to jest nowe „objawienie”, dla innych – złoty interes.

Jak mawiał śp. ks. Pawlukiewicz, „jeśli ktoś przestał wierzyć w Boga, to nie znaczy, że w nic już nie wierzy. To znaczy, że zaczął wierzyć w byle co” – nawet w „proroctwa” głoszone przez nastolatkę ze Szwecji.

OZE są cenowo niekonkurencyjne, więc firmy oferujące „zielone” technologie są zdolne funkcjonować tylko dzięki subsydiom, czyli na koszt podatnika. Walka ze zmianami klimatu oznacza zastąpienie wypróbowanych technologii nowymi. Kraje słabiej rozwinięte albo już używają starych technologii, albo bez trudu mogą je sobie przyswoić, natomiast nowych nie. Stare technologie nie wymagają płacenia słonych opłat za patenty krajom zamożnym, a nowe owszem.

Przywódcy świata zebrani w Glasgow będą zachwalać „wielki reset”; jedni dlatego, że to leży w interesie ich koncernów, inni dlatego, że wobec ogromnej presji mediów głównego nurtu potencjalne koszty są ogromne. Na szczęście, mimo wcześniejszych obietnic, papież Franciszek jednak do Szkocji się nie wybrał.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest profesorem ekonomii w Hollins University w stanie Wirginia, USA

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter