28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bez odpowiedzialności

Ocena: 0
2143
Stanisław Kociołek, wicepremier z czasów PRL, który pozostanie w społecznej świadomości jako „krwawy Kociołek, kat Trójmiasta”, nie poniesie odpowiedzialności za masakrę robotników na Wybrzeżu w 1970 r. Pozostali dwaj oskarżeni – wojskowi dowódcy – zostali skazani na kary 2 lat więzienia w zawieszeniu na 4 lata.

Łagodne lub wprost uniewinniające komunistów wyroki, jakie zapadają w III RP, to już stały element krajobrazu. Nawet gdy sądy kogoś skażą – to albo w zawieszeniu, albo sądy kolejnej instancji obalą „surowy” wyrok. To nie przypadek, to fundament obecnej formy polskiej państwowości. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że bezkarność ludzi kierujących PRL stanowi jakiś tajny załącznik porozumienia władzy z częścią opozycji, konsekwentnie realizowany, z wymiarem sprawiedliwości pozorującym realne działania. Wyrok w sprawie Grudnia ’70 ma charakter wręcz klasyczny. Wystarczy wskazać na kilka charakterystycznych elementów.

A więc po pierwsze – czas. Proces rozpoczął się 28 lat po zdarzeniu, wyrok wydano po kolejnych 15 latach. Od zdarzenia upłynęły więc aż 43 lata. III RP, mimo pełnej świadomości wieku oskarżonych, ostentacyjnie wręcz przewlekała procedurę. Taki skutek można było przewidzieć, jest on bowiem wynikiem zastosowania zwykłych ustaw i zwykłych reguł postępowania. Należało tymczasem w początkach lat 90. uchwalić specjalną ustawę, która pozwoliłaby na rozliczenie funkcjonariuszy komunistycznego systemu bez udowadniania im, że złamali komunistyczne prawo. Nie brakowało i złej woli czy sięgania po preteksty – np. w sierpniu 2011 roku proces ws. Grudnia ’70 musiał rozpocząć się od nowa z powodu śmierci jednej z ławniczek oraz braku ławnika zapasowego.

Po drugie, uzasadnienie wyroku obraża wręcz zdrowy rozsądek. Stanisław Kociołek był członkiem tzw. sztabu lokalnego podejmującego decyzje o pacyfikacji protestów w Trójmieście. Był też tym przedstawicielem władz, który 16 grudnia – już po krwawym rozgromieniu protestów w Gdańsku – apelował do robotników o powrót do pracy. Tych, którzy tego apelu posłuchali, powitały na przystanku PKP Gdynia-Stocznia kule. To był początek gdyńskiego Czarnego Czwartku. A jednak, zdaniem sądu, Kociołek nie wiedział, że na robotników będzie czekało wojsko. Jeszcze chwila i on stanie się ofiarą złych komunistów, którzy zapewne już nie żyją. Z kolei dowódców wojska pacyfikujących protesty skazano nie za zabójstwo, lecz za... śmiertelne pobicie. To już jawna kpina, ekwilibrystyka słowna niegodna polskiego sądu.

Po trzecie, rozmywaniu odpowiedzialności towarzyszy często werbalne potępienie zbrodni. Tak było i tym razem. Sąd uznał, że decyzja o użyciu broni w Grudniu ’70 była bezprawna i przestępcza. Podkreślił, że wyrok dotyczy nie całości wydarzeń z 1970 r., a tylko trzech konkretnych osób, które pozostały na ławie oskarżonych z pierwotnie oskarżonych dwunastu (!). Można by odnieść wrażenie, że gdyby pozostali oskarżeni dożyli końca procesu, to zostaliby skazani. Ale to tylko wrażenie, bo przecież po to tyle to trwało, by nie dożyli. A jeśli dożyli – tak jak Jaruzelski – to wyłączono ich z procesu ze względu na stan zdrowia. Stan nie tak znów zły, skoro dyktator bryluje ostatnio w mediach i ma siły, by wyrok ws. Grudnia skomentować. Stwierdził, że „byłby zniesmaczony”, gdyby wyroki były wyższe. To, że rodziny ofiar nie mają jak poruszać się w sferze „smaku”, III RP specjalnie nie interesuje.

Byłoby dużo lepiej, gdyby otwarcie powiedziano nam, że III RP zbrodni komunistycznych ukarać nie chce. Nie, że nie potrafi – ale właśnie, że nie chce. Obecny cyrk z „wymierzaniem sprawiedliwości” jest nie tylko bardzo kosztowny, ale i szkodzi życiu społecznemu dużo bardziej niż szkodziłoby obnażenie kuchni rzekomego „pokojowego zwycięstwa Solidarności” z 1989 roku. Co innego bowiem polityczne zdjęcie odpowiedzialności z winnych, a co innego ich uniewinnianie w majestacie prawa. To pierwsze niesie w sobie znacznie mniejszą dawkę cynizmu.

Pamiętajmy: w grudniu 1970 roku w czterech miastach zginęło 45 osób. Rannych, w tym ciężko, zostało 1165. Zatrzymanych i w rezultacie represjonowanych było kilka tysięcy.


Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym portalu wPolityce.pl oraz tygodnika
Sieci

Idziemy nr 17 (398), 28 kwietnia 2013 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter