29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bo będzie za późno

Ocena: 0
2532
Kiedy w ostatnim numerze „Idziemy” przeczytałem wywiad z szefem Fundacji Mamy i Taty Pawłem Wolińskim, pomyślałem: jak to dobrze, że ktoś wpadł na pomysł kampanii „Nie odkładaj macierzyństwa na potem”. Że ktoś pomyślał za innych. Kiedy kilka dni później zobaczyłem spot twórców kampanii, nawet nie sądziłem, że wywoła taką burzę! Chyba nie było portalu, w którym by o tym nie mówiono. Tylko jak?!

W przeważającej większości były to opinie nawet nie tyle negatywne, ile wręcz obraźliwe! Znana dziennikarka, oceniając, że przekaz kierowany jest do Polek ambitnych, napisała o nich „suki” i pytała: „Dlaczego one? Wykształcone suki z wielkich miast. Po co właściwie wydawać grubą kasę na poruszanie sumień tak nikłej grupy osób? Jest tylko jeden powód: ambitne i wykształcone, bogate kobiety to grupa, do której nie stosuje się polskie prawo napisane pod dyktando Kościoła. Sól w oku środowisk katolickich”.

Nieco później odezwał się chór specjalistów od reklamy: „spot, zamiast zachęcać do macierzyństwa, potępia kobiety, które postanowiły robić karierę w swoim życiu i żyć pełną piersią. Przedstawiony w nim luksusowy dom i podróż do Tokio są oderwane od polskiej rzeczywistości, więc kampania nieodpowiednio podejmuje problem”. Zdecydowana większość internautów też nie pozostawiła na tym przekazie suchej nitki, bo mają ochotę żyć pełnią życia – co nie oznacza, że są samolubni! A ja cały czas pytam: dlaczego? A może właśnie ten szum świadczy, że cel kampanii – czyli rozpoczęcie dyskusji – został osiągnięty? I może znów okazało się, jak prawdziwe jest powiedzenie: Uderz w stół, a nożyce…

Czy to nie ci, którzy coś w życiu zgubili, teraz tak głośno i rozpaczliwie krzyczą? Oczywiście, mogę się mylić, ale wydaje się, że w głębi duszy pewnie się z tym przekazem zgadzają, tylko głośno nie mogą tego powiedzieć, bo może przekreślałoby to branżowe czy grupowe ideologiczne nastawienie.

Jasne, że jest i była zawsze grupa kobiet, które nie chciały ani potomstwa, ani nawet małżeństwa. Dziś takich wyborów mamy o wiele, wiele więcej. Dziś dla wielu młodych ludzi rodzina i sztafeta pokoleń są nic nieznaczącymi i zakurzonymi hasłami sprzed wieku. Liczy się umowny sukces. I to sukces jednostki. Czyli mój, wyłącznie mój.

Kiedy ma się trochę więcej lat, to już się wie, że sukces może nie przyjść nigdy, a nawet jeśli, to może być tylko chwilowy i iluzoryczny, za to okupiony życiowymi turbulencjami, których w pewnym wieku nie da się zniwelować. Tak samo jak nie da się oszukać organizmu. Nie da się też zaprzeczyć, że natura wyposażyła nas w pewien instynkt, silniejszy od nie wiem jak modnych trendów.

Na koniec coś dla opornych panów. Wiek to wiek… Możemy żyć statystycznie dłużej niż kiedyś. Ale wiem po sobie – dochodząc do pięćdziesiątki, nie mamy już w sobie tylu sił, zapału i cierpliwości do opieki nad dziećmi co dwadzieścia lat wcześniej. A tatuś, który ciągle przegrywa z synem na boisku czy na stoku, który „nie ogarnia”, to po prostu obciach! Pamiętajcie o tym, bo będzie za późno.

Krzysztof Ziemiec
Autor jest dziennikarzem TVP
www.krzysztofziemiec.pl

Idziemy nr 25 (508), 21 czerwca 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter