29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bóg a koronawirus

Ocena: 4.69091
2928

Wszystkie szkoły we Włoszech od 5 do 15 marca zamknięte. Papieski Uniwersytet Gregoriański także. I panuje przekonanie, że okres ten zostanie przedłużony. Sytuacja jest dynamiczna. Najpierw wikariat dla diecezji rzymskiej w związku z koronawirusem rozesłał wskazania dotyczące liturgii: „w czasie celebracji eucharystycznej nie przekazujemy sobie znaku pokoju i zapraszamy wiernych, by przyjmowali Komunię Świętą na rękę; zadbamy, by w kropielnicach nie było wody”. A wierni w kościele powinni stać w odległości metra jeden od drugiego. Jednak kiedy piszę te słowa, owe zalecenia są już nieaktualne, bo do 3 kwietnia w całych Włoszech w ogóle nie będzie Mszy z wiernymi. To decyzja włoskiego rządu, którą zaakceptowała Konferencja Episkopatu. Wcześniej taki niesłychany zakaz dotyczył jedynie diecezji na północy Włoch. Głośna stała się sprawa Antonia Lunghiego, 88-letniego księdza, który mimo zakazu władz odprawił w niedzielę Mszę w miejscowości Castello d’Agogna. W liturgii uczestniczyło osiem osób. „Życzliwi” obywatele poinformowali o tym „wykroczeniu” karabinierów, a ci zawiadomili prokuraturę.

Czy duchowni powinni dawać przykład posłuszeństwa władzom cywilnym, a nawet wykazywać się gorliwością i z własnej inicjatywy wprowadzać ograniczenia, czy też raczej powinni negocjować z władzą, by drastycznie nie zakazywała liturgii w świątyniach? Przykro patrzeć na kościoły bez Mszy, kiedy są otwarte bary, choć też przy różnych obostrzeniach. Ale z drugiej strony łatwo można sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby stwierdzono, że we Mszy brał udział ktoś zarażony. Przy tym poziomie histerii w społeczeństwie konsekwencje takiego przypadku mogłyby być bardzo niekorzystne dla Kościoła. Dlatego wszyscy się boją i nawet jeśli nie wierzą w sens nakładanych ograniczeń, to bez szemrania się do nich stosują. Ale mnie martwi jeszcze co innego.

Dawniej ludzie byli zbyt skłonni przypisywać wszystkie nieszczęścia bezpośrednio Panu Bogu, który w ten sposób miał karać za grzechy i wzywać do nawrócenia. Starali się więc przebłagać zagniewanego Boga, by Ten okazał miłosierdzie. Dziś można odnieść wrażenie, że wielu wiernych, a przede wszystkim duchownych, popadło w drugą skrajność. Bóg nie karze, nie osądza, ale wszystkich kocha, a zatem nie ma nic wspólnego z jakimikolwiek nieszczęściami. Do tego stopnia, że wręcz nie wypada dziś nowoczesnemu księdzu wznosić suplikacje: „Od powietrza, głodu, ognia i wojny wybaw nas, Panie! Od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas, Panie! My grzeszni Ciebie Boga prosimy…”. Postępowym katolikom proszenie Boga na kolanach o np. oddalenie epidemii prawdopodobnie wydaje się wyrazem „wiary niedojrzałej”, „lękowej”. Poza tym prośba, by Bóg zatrzymał jakieś nieszczęście, sugeruje, że wcześniej owo nieszczęście Bóg dopuścił i przynajmniej tolerował. A przecież nie tylko kara, ale i dopust Boży nie istnieją!

Biblia mówi o Bogu miłosiernym, ale jednocześnie pokazuje Boga, który karze i zdecydowanie wzywa do nawrócenia. W Księdze Jonasza czytamy: „Niech każdy odwróci się od swojego złego postępowania (…). Kto wie, może się odwróci i ulituje Bóg, odstąpi od zapalczywości swego gniewu” (3,8-9). Paweł Apostoł, pisząc do Koryntian, wskazuje, że większość z tych, którzy wyszli z Egiptu, nie weszli do ziemi obiecanej: „W większości z nich nie upodobał sobie Bóg; polegli bowiem na pustyni. Stało się zaś to wszystko, by mogło posłużyć za przykład dla nas, abyśmy nie pożądali złego, tak jak oni pożądali” (1 Kor 10,5-6). W „Dzienniczku” s. Faustyny Kowalskiej, apostołki miłosierdzia, nie brakuje fragmentów mówiących o gniewie Bożym. Aczkolwiek sam Jezus tłumaczy świętej: „Kar używam, kiedy Mnie sami zmuszają do tego; ręka Moja niechętnie bierze za miecz sprawiedliwości” (nr 1588). Czy tego rodzaju nauczanie należy odłożyć dzisiaj do lamusa? Absolutnie nie. Choć trzeba wysiłku, aby je właściwie zinterpretować.

Co z tego wszystkiego wynika? Że Bóg zesłał nam osobiście koronawirus? Nie! Nie wahajmy się jednak prosić Boga, by oddalił od nas plagi, w tym plagę zbiorowej histerii i podatności na manipulacje. I nie odrzucajmy myśli, że to, co się dzieje, jest dla nas wezwaniem do nawrócenia, czyli do postawienia Boga w centrum. Pamiętajmy też, że to nie życie doczesne jest naszym najważniejszym celem, ale życie wieczne.

 

Idziemy nr 11 (751), 15 marca 2020 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie
dkowalczyk@jezuici.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter