19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Bożek "praworządności"

Ocena: 0.792308
552

Polska i Węgry zablokowały unijny budżet. Zawetowały, bo wpisano weń powiązanie unijnych funduszy z tzw. praworządnością. Sięgnęliśmy więc po weto, ale jednocześnie nie mamy pewności, czy wyjdziemy cało z tej opresji, czy ostatecznie zablokujemy coś, co może okazać się samozaciskającą się pętlą na naszej szyi.

Rzecznik niemieckiej prezydencji Sebastian Fischer stwierdził bowiem, że „kompromisowy tekst rozporządzenia ws. uwarunkowania funduszy unijnych od przestrzegania praworządności został potwierdzony większością kwalifikowaną państw członkowskich”. Innymi słowy poinformował nas, że wbrew temu, co słyszeliśmy po lipcowym szczycie, sprawa ta nie wymaga ponownej, jednomyślnej akceptacji ze strony przywódców państw Unii. Pociąg pojechał, Warszawę i Budapeszt ponownie zwiedziono, a może wprost oszukano. Inaczej mówiąc: daliśmy się oszukać. Z drugiej strony nie ma też nowego unijnego budżetu, na który z nadzieją czekają zwłaszcza kraje południowej Europy. Cios za cios. A właściwie – wojna.

Decyzja o stanięciu do otwartego boju była trudna, bo i Polsce przydałyby się pieniądze ze specjalnych funduszy. Była to jednak decyzja konieczna, całkowicie uzasadniona. To jest bowiem granica, której przekroczyć nie może żaden polski rząd. To jest polityczne non possumus. To jest coś, co – w razie naszej zgody – i tak przyniosłoby nam klęskę, okrywając jednocześnie wieczną hańbą. Byłby to pokój w typie tego, który Neville Chamberlain przywiózł Brytyjczykom z Monachium. Ale nie tylko o nas tu chodzi. To jest także bój o sprawę uniwersalną: o wolność całej Europy. Jeśli propozycje Brukseli weszłyby w życie, choćby potencjalną możliwość zmiany kursu politycznego straciłyby również i inne narody kontynentu. Wbrew traktatom, wbrew obietnicom, wbrew deklaracjom składanym choćby przy poszerzeniu Unii, próbuje się dziś bowiem przeprowadzić nowe „ujednolicenie” – Gleichschaltung. Wbrew głoszonej oficjalnie afirmacji „tolerancji” i ubóstwieniu „różnorodności” wszystko ma być takie samo. Różnice między narodami, ich swoiste kultury, tradycyjne wartości mają zniknąć. Buduje się świat, w którym realna wolność jest fikcją. Zresztą gołym okiem widać, że wkraczamy w epokę, w której wolności szybko ubywa, a nie przybywa. Lewicowe monopole polityczne likwidują ostatnie nisze, np. w Wielkiej Brytanii czy we Francji coraz głośniej debatują o konieczności likwidacji nauczania domowego. Bo jak to możliwe, by niektóre dzieci wymykały się systemowi i były kształtowane przez rodziców? Skandal.

Wracając do Unii. Tzw. „praworządność” może oznaczać wszystko. A konkretnie: zestaw lewicowych postulatów, które unijne centrum chce narzucić wszystkim krajom. Gdybyśmy teraz ustąpili, nasze krajowe wybory parlamentarne i prezydenckie stałyby się jakimś rytuałem bez wielkiego znaczenia, ponieważ i tak każdy punkt programu rządu wymagałby formalnej bądź nieformalnej akceptacji Brukseli czy Berlina. Każda samodzielna, nieuzgodniona decyzja oznaczałaby obcięcie pieniędzy, a tym samym rodziłaby potężne skutki polityczne. Nasz status byłby statusem województwa, które może zdecydować o trasie nowej drogi, ale nie o konstrukcji ustrojowej czy sposobie organizacji edukacji.

Co dalej? Słychać, że poszukiwaniem kompromisu ma się zająć niemiecka prezydencja. Jeśli znajdzie w sobie dobrą wolę i zrezygnuje z chęci dominacji, coś wymyśli; unijne traktaty mają w sobie zapisy na każdą okoliczność. Z pewnością przed nami potężne przesilenia, bo opozycja już krzyczy o nadchodzącym „polexicie”. Pomija cały kontekst i fakt, że mamy do czynienia po prostu z przemocą ze strony silniejszego, który nie waha się kłamać, grać nie fair. Co więcej, czyni się z weta – traktatowego, legalnego, stosowanego przez wielu mechanizmu – niemalże zbrodnię, coś równego wypowiedzeniu wojny. A przecież po to właśnie jest weto, by je stosować w sytuacjach uznanych za krytyczne. Właśnie z czymś takim mamy teraz do czynienia. Nigdy dość powtarzania: Unia Europejska nie jest jakimś bożkiem, złotym cielcem, istotą godną jedynie uwielbienia. Jest organizacją, instytucją, ludźmi, sferą współpracy, a także sferą brutalnego realizowania własnych interesów. Tej brutalności zresztą szybko przybywa, i to tak bardzo, że nie da się już tego ukrywać. W tym może leży nadzieja: to, co widać, jest jednak mniej groźne niż to, co ukryte.

Idziemy nr 47 (787), 22 listopada 2020 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter