16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Cena bezpieczeństwa

Ocena: 3.8
920

Polska zbroi się w szybkim tempie. Kupujemy broń w Korei Południowej – samoloty myśliwskie, czołgi oraz armatohaubice. Wicepremier i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak stawia poprzeczkę naprawdę wysoko, zapowiadając: „wśród europejskich państw NATO będziemy mieli najsilniejsze wojska lądowe”. Mamy dysponować potężną artylerią, silnymi jednostkami pancernymi i więcej niż przyzwoitym lotnictwem. Wszystko po to, by nie doszło do wojny, bo Rosja silnych nie atakuje.

Z wypowiedzi szefa resortu obrony wyłania się taki plan: nasza armia ma być wyposażona głównie w broń amerykańską. Pozwoli to dobrze współpracować z wojskami USA, które stacjonują w Polsce, ale także w razie czego umożliwi nam sięgnięcie po potężne zapasy, które Amerykanie gromadzą w naszym kraju na potrzeby NATO. Sprzęt południowokoreański wpisuje się w ten scenariusz, ponieważ jego zręby powstawały przy współpracy z firmami amerykańskimi. Warto pamiętać, że Korea Południowa pozostaje formalnie w stanie wojny z Koreą Północną, żyje w stałym poczuciu zagrożenia, produkuje więc taką broń, która rzeczywiście ma jej zapewnić bezpieczeństwo, a nie taką, na której można zarobić. Co ważne, umowa z Seulem zakłada bardzo szybkie dostawy samolotów FA 50 (docelowo będzie ich 48) i czołgów K2 „Czarna Pantera” (w pierwszej partii 180). Czas jest kluczowy, bo Polska oddała większość swoich czołgów Ukrainie i trzeba tę lukę szybko zapełnić. Dodajmy: oddała słusznie, ponieważ Ukraińcy biją się dziś i w naszej sprawie.

Poza tym, skorzystaliśmy z okazji do przyspieszenia wymiany sprzętu. Zdaniem wojskowych, każdy z amerykańskich Abramsów, których mamy mieć docelowo 366, wart jest tyle, co dwa, a może i trzy czołgi oparte na konstrukcjach sowieckich. Dlatego Polska ostatecznie rezygnuje z rozwijania konstrukcji maszyn typu T-72, opartych na licencji kupionej jeszcze przez Gierka, a wdrożonej w czasach Jaruzelskiego. Nie są one na tyle perspektywiczne, by warto było w nie inwestować, a poza tym wymagają pewnego poziomu kooperacji z firmami z Rosji, co dziś staje się nierealne.

Prawdziwą pięścią naszych sił zbrojnych mają być wyrzutnie HIMARS. Ukraińcy, którzy dostali kilkanaście sztuk, zniszczyli za ich pomocą już ponad sto celów, głównie składów amunicji i centrów dowodzenia. Są to rakiety tak precyzyjne, że trafiają w cel wielkości monety. Są też mobilne i mogą szybko uciec przed kontruderzeniem. Polska zamówiła aż pięćset tych naprawdę rewolucyjnych wyrzutni oraz odpowiednią ilość amunicji. Premier Błaszczak przekonuje, że polskie władze były świadome wartości tej broni już wcześniej, zanim pokazała ona, co potrafi, na Ukrainie. Co ważne, kupując patrioty, Polska kupiła również system zarządzania polem walki o nazwie Integrated Battle Command System – IBCS. Będziemy jedynym obok USA krajem dysponującym takim narzędziem. Można do niego wpiąć także inną broń, w tym F-35 i HIMARS-y. Kolejne rodzaje broni będą więc stanowić część spójnej całości.

To być może najważniejsze pytanie w sprawie naszych zbrojeń: czy kupujemy nerwowo, chaotycznie, czy też mamy rzecz starannie przemyślaną? Szef MON odpowiada: „Uwzględniamy fakt podstawowy, a więc to, że obecna wojna nie jest wojną nowego typu, ale przypomina raczej starcia z II wojny światowej. Agresor rosyjski posługuje się masą, nie precyzją. Dlatego inwestujemy w wojska pancerne i artylerię. Oczywiście, przy konkretnych zakupach nie brakuje ekspertów, którzy grymaszą, wskazując na inne opcje, ale decydenci muszą także uwzględniać czynnik czasu. Chodzi o to, by nie powtórzyć błędów z lat 30., gdy finalne przezbrojenie armii zaplanowano na początek lat 40., a do tego bardzo dbano, by maksymalnie rozwijać krajowy przemysł zbrojeniowy. Było to założenie teoretycznie słuszne, ale w praktyce doprowadziło do tego, że we wrześniu 1939 brakowało nam choćby prostej broni przeciwpancernej. Zawsze trzeba pamiętać, że jeśli ważymy różne racje, to w obliczu bezpośredniego zagrożenia najważniejsze jest zapewnienie bezpieczeństwa narodu i państwa”.

Tak silna armia, jaką planujemy, będzie sporo kosztować. Nie mamy jednak wyjścia i nie powinniśmy żałować pieniędzy, nawet jeśli będzie to oznaczało wzrost naszego zadłużenia. Poza tym w czasach, które nadchodzą, silne wojsko – najsilniejsze w regionie – finalnie nam się opłaci. Jeśli staniemy się dystrybutorem bezpieczeństwa, to będzie to miało swoje przełożenie i na naszą pozycję polityczną, i na rzeczywistość gospodarczą. To jedynie kwestia czasu.

Idziemy nr 31 (874), 31 lipca 2022 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 16 kwietnia

Wtorek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem życia.
Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 30-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter