20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Co dalej?

Ocena: 4.7
996

W całej Polsce wciąż można zobaczyć kolejną akcję plakatową Fundacji Kornice, tym razem dotykającą kwestii dzietności. „Gdzie są te dzieci?” – czytamy na plakatach i widzimy dane: w latach 50. przeciętna polska rodzina miała piątkę dzieci, w latach 80. – trójkę, a dziś jest to mniej niż półtora. Pomysłodawcą kampanii jest prezes Fundacji, przedsiębiorca Mariusz Kłosek, i można mu tylko pogratulować podjęcia kolejnego ważnego tematu. Wcześniej wielkie plakaty wzywały do ochrony dzieci nienarodzonych, zwracały uwagę na wartość pełnej rodziny oraz przypominały o pięknie Eucharystii.

Akcje billboardowe są w naszych czasach niezwykle ważne, ponieważ docierają do wszystkich. Media już nie pełnią tej funkcji, choćby dlatego, że jest ich wiele i docierają do odbiorców już przekonanych, żyjących w określonych bańkach. Tymczasem plakaty na ulicach widzimy wszyscy. Dlatego kolejne akcje billboardowe Fundacji Kornice, realizowane z rozmachem, wywołują tak wiele dyskusji i emocji.

O dzietności dyskutować trzeba. Dane są zatrważające: współczynnik dzietności wyniesie w tym roku 1,34 i będzie niższy niż w 2015 r. Wprowadzenie 500+ przyniosło jedynie okresową poprawę. Nawet po przygaszeniu pandemii COVID-19 znacznie więcej Polaków umiera, niż się rodzi. Formalnie, jak wynika z najnowszego spisu powszechnego, liczba ludności naszego kraju wynosi wciąż ponad 38 mln osób, ale szybko przybywa osób starszych. Nie oznacza to, że Polska się wyludni. Dla obserwatorów z zewnątrz jesteśmy krajem sukcesu i nie zabraknie chętnych do podjęcia pracy w naszym kraju. Będzie to się jednak wiązało z potężnymi wyzwaniami w sferze migracji, za jakiś czas także tej z krajów dalekich kulturowo.

Kilka dni temu lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz podjął temat zapaści w sferze dzietności: „Liczba urodzeń w ciągu ostatniego roku jest najniższa od 76 lat! Bilans jest tragiczny – przez minione 12 miesięcy urodziło się blisko 165 tys. osób mniej, niż zmarło. To prawdziwa porażka Prawa i Sprawiedliwości, której nie przykryją żadną propagandą”. Z jednej strony cieszy, że polityk opozycji przejmuje się tą sprawą. Z drugiej strony trzeba postawić pytanie: czy szef ludowców nie widzi związku między przesłaniem kulturowym, które promuje opozycja, a spadkiem liczby urodzeń i, szerzej, załamaniem się normalnego modelu rodziny? Bo to przecież dominujące w Polsce media, zazwyczaj sprzyjające opozycji, atakują każdego, kto w sposób politycznie niepoprawny próbuje na serio podjąć ten temat. A przecież tragedii demograficznej nie sposób zrozumieć bez uwzględnienia choćby wpływu mediów społecznościowych na młodych ludzi.

Z zapaścią demograficzną mamy do czynienia nie tylko w Polsce, ale i w wielu krajach. W Hiszpanii, której ludność wciąż rośnie za sprawą imigracji, wskaźnik dzietności wśród rodowitych Hiszpanek wynosi zaledwie 0,6 dziecka! (Na marginesie: obala to absurdalną tezę lewicy, że swobodny dostęp do aborcji zwiększa dzietność, bo zwiększa się „poczucie bezpieczeństwa” kobiet). Ostatnie dane zaniepokoiły nawet Brytyjczyków, tradycyjnie unikających takich debat. Wchodzące w dojrzałość pokolenia ani myślą poświęcać się dla wychowania potomstwa. Ujmując rzecz metaforycznie, „matkę Polkę” – i nie tylko Polkę – zastąpiła „Polka podróżniczka”, kolekcjonująca wrażenia z dalekich wypraw.

W mojej ocenie główne przyczyny spadku dzietności leżą w sferze kulturowej. Ale rację mają też ci, którzy zwracają uwagę na rosnące koszty wychowania dzieci. Rodzice chcą dać swoim pociechom wszystko, co proponuje świat – od nauki języków po obozy letnie i zimowe – a to kosztuje. W sumie decyzja o kolejnym dziecku wiąże się z obniżeniem poziomu życia. Dlatego tak ważne są różne programy społeczne, choć jednocześnie wydaje się, że prawdziwą zmianę mogłyby przynieść jedynie ruchy rewolucyjne, takie jak proponowany przez Związek Dużych Rodzin „Trzy Plus” tzw. rodzinny iloraz podatkowy. Rodzice mogliby się rozliczać z dziećmi, rozkładając dochody na wszystkie osoby żyjące w danym gospodarstwie domowym (obecnie mogą to czynić jedynie rodzice samotnie wychowujący dzieci). Znosiłoby to faktycznie dziś istniejącą podatkową dyskryminację małżeństwa.

Być może trzeba pójść jeszcze dalej, także w sferze politycznej. Pomysły przyznania rodzicom prawa do głosowania w imieniu dzieci są dziś trudne do przeprowadzenia i wyśmiewane, ale tylko taki ruch wpisałby w system demokratyczny element naprawdę prorodzinny. Jest kwestią czasu, kiedy staniemy przed takimi pytaniami. Cywilizacja zachodnia – także nasza ojczyzna – szybko zbliża się do punktu, w którym będzie musiała zdecydować, czy chce istnieć dalej, czy jednak postawić kropkę.

Idziemy nr 32 (875), 07 sierpnia 2022 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter