W momencie gdy piszę te słowa, pojawiła się informacja, że granicę z Polską przekroczył milionowy uchodźca z ogarniętej wojną
Ukrainy. To oznacza, że już milion osób w ciągu 12 dni walk znalazło schronienie w naszym kraju! I to nie w jakichś zbudowanych na szybko namiotach, nie w ośrodkach dla uchodźców, a w polskich domach! Dostrzega to, docenia, a nawet dziwi się temu cały świat!
Kwadrans przed pojawieniem się na ekranie telewizyjnym paska z informacją o liczbie uchodźców jedna ze stacji relacjonowała wypowiedź odwiedzającego Rzeszów przedstawiciela amerykańskiej Izby Reprezentantów. Powiedział on, że z powodu tego, co dziś robimy, pomocy na taką skalę, przejdziemy do najnowszej historii świata. I… chyba ma rację, bo większość z nas też to czuje. Ale zarazem tylko niektórzy myślą dziś o tym, co dalej. Czy znajdziemy w sobie wystarczająco dużo sił, by kontynuować to dzieło? A może być tylko coraz trudniej.
Spójrzmy jednak na pomoc świadczoną obecnie przez Polaków w kontekście historii ubiegłego wieku, jeśli takie wzorce zachowania otrzymujemy niejako w prezencie od poprzednich pokoleń. Co jeszcze w ostatnim wieku Polska dała światu? Na pewno wymieniłbym, choćby w kontekście walki o niepodległość, naszą postawę jako narodu w czasie II wojny światowej. Nie tylko męstwo, ale i oddanie wspólnej sprawie oraz brak systemowej współpracy ze złem, gdyż Polska jest jedynym krajem, w którym w okupowanej Europie działało tak sprawnie państwo podziemne, a my nigdy nie stworzyliśmy jakiegoś polskiego oddziału SS.
Na pewno byłaby to także Solidarność. Wielki dziesięciomilionowy ruch społeczny, który wyrastał z niezgody na niewolę i oddolnie – aczkolwiek systemowo – położył fundamenty pod pokojową zmianę świata. Warto pamiętać, że nie byłoby upadku muru w Berlinie i likwidacji żelaznej kurtyny, gdyby nie rok 1980 i Solidarność właśnie.
Ale jest jeszcze coś wyjątkowego, zmieniającego świat, dającego nadzieję i przypominającego, jakie plany wobec każdego z nas ma Bóg. To s. Faustyna Kowalska i zapisana w jej „Dzienniczku” misja Bożego Miłosierdzia.
Na koniec, aby nie popaść w megalomanię i samozadowolenie, pomyślmy, co Ukraina dziś daje nam i światu. Po pierwsze bez wątpienia walczy także za nasz pokój i spokój. Po drugie pokazuje wszystkim, co znaczy honor, bohaterstwo, poświęcenie dla ojczyzny i walka o nią do samego końca. A ich prezydent stał się wzorem prawdziwego nie tylko polityka, ale i przywódcy. Pamiętajmy o tych rzeczach w tym trudnym czasie, bo historia jest nieustannie wielką nauczycielką życia.