25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Co w teczkach piszczy?

Ocena: 0
1518

Wielu ludzi od dawna nie miało wątpliwości: Lech Wałęsa był w latach 1971-76 agentem SB o pseudonimie „Bolek”. Dowiedli tego ostatecznie historycy, zwłaszcza prof. Cenckiewicz i dr Gontarczyk w pracy „SB a Lech Wałęsa” z 2008 r., ostro zaatakowanej przez rządzącą wówczas Platformę. Żadne wyrazy potępienia nie mogły jednak podważyć prawdy. Teraz mamy kolejne, jeszcze bardziej wymowne dowody: teczkę personalną i teczkę pracy agenta, włącznie z osobiście podpisanym zobowiązaniem do współpracy, pokwitowaniami odbioru pieniędzy i licznymi donosami.

To nie był epizod, wynik jakiegoś załamania młodego robotnika po grudniowej masakrze. Wałęsa współpracował gorliwie i chętnie przez ładnych kilka lat, wziął sporo pieniędzy (ponad 13 tys. zł, przy średniej pensji w 1971 r. ok. 2400 zł). Szczegółowo informował SB o wszystkim, co działo się na wydziale W4 Stoczni Gdańskiej: że ktoś chce upamiętnić ofiary grudnia, ktoś drukuje ulotki. Mówił o nastrojach, planach, działaniach swojego środowiska. Podawał konkretne nazwiska. Nie ma wątpliwości, że jego donosy szkodziły robotnikom, pozwalały identyfikować niepokornych, później wyrzucanych z pracy pod byle pretekstem, pozbawianych awansów czy mieszkań, tego wszystkiego, co zależało od władzy (a zależało wówczas niemal wszystko).

Teczkę trzymał w domu były szef MSW Czesław Kiszczak. O jej istnieniu poinformowała świat żona zmarłego generała. Przyszła do IPN mówiąc, że chce pieniędzy. Czy jednak była to jej prawdziwa motywacja? Może taka była wola Kiszczaka, wyrażona przed śmiercią? Może uznał, że nie dotrzymano umowy, bo jednak ciągano go po sądach? A może po prostu nie lubił zarozumiałego Wałęsy i postanowił uderzyć w niego zza grobu? Może Maria Kiszczak obawiała się, że te – i inne – dokumenty zagrażają jej bezpieczeństwu? Jest w tej sytuacji element groteski, jest także element banału. Oto arcyważne dokumenty były szef bezpieki trzyma nie w sejfie szwajcarskiego banku, ale w jakiejś podręcznej szufladzie.

Nie brakuje i spekulacji dalej sięgających. Na przykład że dokumenty te mają zdestabilizować sytuację w kraju, nakręcając atmosferę prolustracyjną. Albo że ich ujawnienie ma zmobilizować inne osoby w podobnej sytuacji do szybkiego obalenia rządów PiS-u. To jednak tezy chyba za daleko idące. Podstawowy, niezwykle silny przekaz jest przecież jasny: po pierwsze, prawica miała rację, TW „Bolek” to Lech Wałęsa. A po drugie, potwierdza się jedna z najważniejszych teorii spiskowych: przez całe dekady Kiszczak miał pod ręką materiały kompromitujące Wałęsę. Ludzie dawnego systemu wpływali na transformację najbardziej prymitywnymi metodami. W sensie polskich sporów to ciosy nokautujące.

Czy da się napisać historię lat 80. i 90.
pomijając fakt, że Kiszczak i Wałęsa
mieli wspólną tajemnicę tej rangi?

Obrońcy Wałęsy szermują hasłem, że współpraca z SB w latach 70. nie może wpływać na ocenę późniejszych dokonań Wałęsy. Był bohaterem Sierpnia, przełamał własne uwikłania i w związku z tym nie należy sprowadzać jego dokonań do donosów „Bolka”, o ile w ogóle należy przypisywać im poważniejsze znaczenie. Czy jednak da się napisać historię lat 80. i 90. Pomijając fakt, że Czesław Kiszczak i Lech Wałęsa mieli wspólną tajemnicę tej rangi? Czy da się założyć, że te dokumenty nie wpływały na bieg spraw? Niekoniecznie wprost, niekoniecznie poprzez dyktowanie konkretnych decyzji, ale już poprzez samą świadomość ich istnienia? Wreszcie uznanie, że działalność TW „Bolka” nie jest ważna, oznacza brutalne wyrzucenie na śmietnik historii tych,  którzy byli ofiarami jego donosów. Ich krzywda ma zostać złożona na ołtarzu międzynarodowego mitu Wałęsy. Nie można się na to godzić. Podobnie jak na sytuację sprzed paru ledwie lat, gdy ludzi mówiących prawdę o przeszłości Wałęsy polskie sądy skazywały na dotkliwe kary (np. drogie przeprosiny w telewizjach) w majestacie prawa.

Oczywiście, nawet dzisiejszy, plączący się w zeznaniach, coraz mniej poważny Lech Wałęsa ma prawo do rzetelnej oceny historycznej swojego życia. Warunek jest jeden: uznanie faktów, stanięcie w prawdzie. Nie ma innej drogi. III RP poległa politycznie także dlatego, że nie szanowała prawdy, że wierzyła w siłę krzyku i przemocy medialnej. Budowała na piasku. Czy wreszcie zrozumie, że to droga donikąd?

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika
wSieci
Idziemy nr 9 (543), 28 lutego 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter