29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Co zrobimy z tym paszkwilem?

Ocena: 3.312
4136


fot. PAP/Stach Leszczyński

Obejrzałem już „Kler”. Ponoć na festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni pełna sala kinowa nagrodziła go owacją na stojąco. Na pokazie dla dziennikarzy nie brakowało w sali pustych miejsc, a po filmie panowała głucha cisza. Ktoś wychodząc po projekcji westchnął: „No, przesadził”. Ktoś inny, że „jak zwykle zwiastun lepszy od filmu”. I tyle.

Przesady w „Klerze” istotnie jest mnóstwo. Jego twórca, Wojciech Smarzowski, zebrał w nim wszystkie rzeczywiste i domniemane grzechy polskich kapłanów, ubrał je w jako taką fabułę, dodał kilka antyklerykalnych bon motów, by przeciwnicy Kościoła mieli co powtarzać i pisać na swoich sztandarach, i taki właśnie produkt oferuje widzom.

Jako taka fabuła – po obejrzeniu filmu nie mam co do tego złudzeń – wynikała z tego, że nie o opowiedzenie wciągającej historii chodziło. Cel był jeden, konkretny: zohydzenie Polakom ich kapłanów. Twórca nie poszedł po linii demaskowania konkretnych przypadków księdza – pedofila, alkoholika, rozpustnika czy karierowicza. Zaatakował duchowieństwo w jego ogóle. Stąd tytułowy „Kler”. Podjął próbę wykreowania obrazu Kościoła, do którego nie warto przychodzić, zaufać Mu, dać Mu się prowadzić. O to właśnie Smarzowskiemu chodzi.

Wszyscy kapłani w filmie – z wyjątkiem „listka figowego” w postaci jednego zagubionego w poczynaniach swoich starszych kolegów wikariusza, który także nie robi nic dobrego, a jedynie pozostaje bierny – są w coś uwikłani. Każdy ma coś za uszami począwszy od wiejskiego proboszcza, a skończywszy na dostojnikach watykańskich. A już zbiorowiskiem wszelkiego zła są w filmie polscy biskupi i kurialiści. Dostało się zresztą także siostrom zakonnym, policji, politykom i biznesmenom, którzy wchodzą z księżmi w układy, i samym wiernym. Ci przedstawieni są jako bezwolna i bezrefleksyjna masa albo żądni krwi mściciele. Schowani w salce plebanii narodowcy trenujący pod okiem swojego duszpasterza wykrzykiwanie nacjonalistycznych haseł jest już tylko dopełnieniem filmowej, parafialnej rzeczywistości.

Smarzowski – otwarcie deklarujący się jako ateista gotów wiele zrobić, by nastąpiło w Polsce wypowiedzenie konkordatu, a ze szkół zniknęła religia – położył na jednej szali cały swój dorobek artystyczny, wszystkie swoje osiągnięcia, by „dowalić” Kościołowi. Wie, że gra va banque, stąd być może jego nerwowość podczas wywiadów na temat „Kleru”. Jeśli w poprzednich filmach rozprawiał się ze stereotypami, odkrywał nowe oblicze otaczającej nas rzeczywistości, w „Klerze” skoncentrował się na pogłębianiu stereotypów. Kompletnie zignorował wszystko, co w działalności kapłanów dobre, a wyolbrzymił to, co złe. Nie brał jeńców. Przywołał, wykorzystał rzeczywiste ofiary nadużyć seksualnych księży nie po to, by ktoś je zauważył, otoczył troską i opieką, ale by jego obraz kleru był kompletny. Zręcznie gra także symbolami. Jako oskarżenie została w scenie samospalenia jednego z bohaterów filmu przywołana pamiętna ofiara Ryszarda Siwca. Podobnie też jest w jednej z końcowych scen, stylizowanej na „Ostatnią Wieczerzę” Leonarda da Vinci, podczas alkoholowej libacji wśród dwunastu siedzących przy stole księży, odpowiedników apostołów, zobaczymy – jako Chrystusa – uosabiającego wszystko, co najgorsze, biskupa. Czy Smarzowski kwestionuje przez to prawo i misję Kościoła do reprezentowania na ziemi Chrystusa?

Tyle film.

Czy warto się na „Kler” wybrać? Nie warto. To w istocie propozycja dla dwóch tylko grup odbiorców: zwolenników stylistyki Smarzowskiego, którzy lubią potaplać się w ludzkim błocie, bądź tych, którzy potrzebują utwierdzić się w swojej niechęci do Kościoła. Ci będą się filmem zachwycać. Cała reszta – nudzić.

Z drugiej strony nie warto obejrzenia tego filmu zakazywać, oburzać się, organizować blokady jego wyświetlania. To tylko utwierdzi środowisko antyklerykałów w tym, że Kościół został celnie trafiony. Każdy, kto chce „Kler” obejrzeć, niech idzie na własną odpowiedzialność. Powinien jednak idąc do kina wiedzieć, że zobaczy inteligentny paszkwil, który powstał w konkretnym, wyżej wspomnianym celu.

O wiele ważniejsze pytania, które nota bene ściśle się ze sobą wiążą, to czy obraz Smarzowskiego może odwieść ludzi od Kościoła? I czy pomoże Kościołowi hierarchicznemu oczyścić się z jego grzechów, zrobić rachunek sumienia, podjąć pracę nad nawróceniem i zadośćuczynieniem?

Nie ma wątpliwości: pedofilia, alkoholizm, rozpusta, ukrywanie takich przypadków, nieuporządkowany stosunek do dóbr materialnych, karierowiczostwo… – na to wszystko, niestety, znajdziemy wśród nie tylko polskich kapłanów przykłady. Takie są fakty i ogromna jest ich waga, choć już nie skala, jakby chciał Smarzowski. I warto przypominać do znudzenia: każdy taki przypadek – nawet w konfrontacji z bogactwem przykładów na działalność wspaniałych, Bożych, pomagających ludziom kapłanów – to o jeden przypadek za wiele. Kościół – hierarchiczny i my wszyscy jako wspólnota wiernych – potrzebujemy oczyszczenia.

Kto więc pomoże Kościołowi się oczyścić? Paradoksalnie to w najmniejszym nawet stopniu nie zależy ani od Smarzowskiego, ani od jego filmu. Oddziaływanie „Kleru” w tej sprawie jest antyskuteczne.

Wprawdzie Leszek Kołakowski w swoich „Mini-wykładach o maksi-sprawach” odnośnie stereotypów pisał, że „wiedząc o tym, jak inni nas widzą, zdobywamy większy wgląd w nas samych. […] Nie tylko można się rozpoznać w zniekształconym lustrze, ale samo to zniekształcenie, przez to, że przesadnie ukazuje pewne właściwości obiektu, może być użyteczne i przyczynić się do lepszego samo zrozumienia". Kołakowski dodaje jednak, że „karykatura jest dobra tylko wtedy, gdy przypomina oryginał”. W przypadku „Kleru” trudno ten oryginał – Kościół, jaki wszyscy znamy – rozpoznać.

To, czy „Kler” celowo zaszkodzi, czy może jednak, paradoksalnie, wpłynie pozytywnie na Kościół, zależy – jak kilka dni temu słusznie zauważył Adam Łapszyn, szef agencji Alert Media Communication – od reakcji samego Kościoła. Czy weźmie mocniej, niż dotąd, byka za rogi i zacznie do żywego wypalać wszelką „gangrenę” występujących w nim nadużyć? Czy z kolei sprawców tych nadużyć będzie się bezwzględnie rozliczać, usuwać ze stanu kapłańskiego i przykładnie – także w sądach cywilnych – karać? To, a nie „Kler”, zadecyduje o patrzeniu Polaków na Kościół. A jeżeli ten film w jakikolwiek sposób popchnie kościelnych decydentów do takich zdecydowanych kroków – to tym lepiej. Bóg w swojej mądrości może się posłużyć dla dobra Kościoła nawet takim paszkwilem, z jakim właśnie mamy do czynienia.

Do filmu Smarzowskiego warto podejść z mądrością i spokojem, bez podejmowania wobec niego żadnych krucjat. Kluczowe jest to, by dziennikarze, księża w parafiach i ich wierni, a w szczególności polski Episkopat zachowali wobec „Kleru” zimną krew.

– Tego typu filmy są zwykle wydarzeniem krótkotrwałym, o ile nie rozgorzeje wokół niego intensywny spór publiczny – pisze wspomniany Adam Łapszyn. Dlatego twórcom filmów opłaca się prowokować. Wtedy o filmie się mówi i lepiej się sprzeda. – Prosty mechanizm: więcej dyskusji i kontrowersji wokół filmu – więcej widzów w kinach, a potem w internecie. Ostre słowa – na pewno chętnie przekazane przez media – zwiększą kontrowersje wokół filmu, a więc i jego popularność, a co za nią idzie – negatywny wpływ wizerunkowy – przekonuje Łapszyn.

A już najlepszą formą odpowiedzi Kościoła na „Kler” jest własny, dobry przykład.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter