24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Czy jeszcze bratanki?

Ocena: 2.9
679

Wybory parlamentarne na Węgrzech i bez wojny byłyby pilnie obserwowane w Polsce i w większości krajów Europy. Węgry zaproponowały bowiem taki model polityczny i społeczny, na który przynajmniej z zaciekawieniem spoglądało wielu konserwatystów na całym świecie, stawiając na mocne wsparcie dla rodzin oraz otwartą wojnę z lewicowym ekstremizmem. Rosyjska napaść na Ukrainę skomplikowała jednak sytuację.

Na plan pierwszy wysunęły się – krytykowane na Zachodzie od dawna – bliskie związki polityczne i gospodarcze z Moskwą. Co ważne, premier Viktor Orban nie zmienił gwałtownie kursu, czyli nie odciął się od Kremla na tyle mocno, by zamknąć temat. Owszem, dołączył się do unijnych sankcji, ale wykluczył możliwość rezygnacji z rosyjskich surowców, twierdząc, że zagroziłoby to bezpieczeństwu Węgier. Z Budapesztu nie płynie też tak jednoznaczny głos wsparcia dla walczącej Ukrainy, jak z Warszawy. Od dawna nie najlepsze relacje Węgier z Ukrainą (w dużej mierze na tle praw węgierskiej mniejszości na Zakarpaciu) sięgnęły chyba dna, gdy prezydent Zełenski podczas przemówienia skierowanego do uczestników szczytu Rady Europejskiej zwrócił się bezpośrednio do premiera Orbana, przywołując znany pomnik żydowskich ofiar węgierskich nazistów, czyli strzałokrzyżowców: – Nad Dunajem, w miejscu masowych mordów, widziałem upamiętnienie stworzone z butów. Byłem tam z rodziną. (…) Słuchaj, Viktorze! Czy wiesz, co się teraz dzieje w Mariupolu? Proszę, wyjdź na nabrzeże, spójrz na te buty, a one pomogą Ci uświadomić sobie, że na świecie znów dzieje się masowe morderstwo. To właśnie robi Rosja.

W odpowiedzi na te słowa opozycyjnie nastawieni Węgrzy zaczęli przynosić buty na nabrzeże, ustawiając je obok tych pomnikowych, odlanych z brązu.

Orban odpowiedział krótko: „Nie odpowiadam przed Zełenskim, odpowiadam przed swoim narodem”. Polityczna maszyna Fideszu szybko zaadaptowała się do nowych warunków. Premier promuje hasło: „Strzeżmy pokoju i bezpieczeństwa Węgier” i oskarża opozycję o chęć wciągnięcia kraju do wojny. Jak dotąd przynosi mu to powodzenie; w sondażach widać rosnącą przewagę ugrupowania rządzącego. Wyborów nie można jednak uznać za rozstrzygnięte. Wojna kreuje podskórne napięcia, na wyborców oddziałują silne bodźce emocjonalne i moralne, i zmiany nie można wykluczyć. Zjednoczona opozycja zbudowana jest jednak z tak wielu partii, reprezentujących i twardą lewicę, i również prawicę, że jej manewrowość jest niewielka. Do tego opozycyjny kandydat na premiera, konserwatywny polityk Péter Márki-Zay, okazał się człowiekiem skłonnym do wpadek. Niedawno powiedział, że na listach koalicji są „i komuniści, i faszyści” – i nie była to jedyna jego gafa.

Wojna podminowała również relacje polsko-węgierskie. Nie odbyły się obchody dnia przyjaźni polsko-węgierskiej, odwołano kilka wizyt. Premier Orban posunął się do stwierdzenia, że Polska chce odsunąć rosyjskie zagrożenie jak najdalej na wschód, i jest to jedna z przyczyn konfliktu. Polskie władze odpowiedziały spokojnie. Jarosław Kaczyński, zapytany o ocenę postawy Budapesztu, stwierdził: „Gdyby pan mnie zapytał, czy się cieszę, powiedziałbym, że nie”. Dodał, że pełną ocenę będzie mógł przedstawić po węgierskich wyborach, co było jasnym sygnałem, że rozumie, iż kampania ma swoje prawa. Prezydent Andrzej Duda również mówił relatywnie miękko. Z jednej strony „trudno mu tę postawę zrozumieć, dlatego że to sytuacja rażąca”, ale z drugiej premier Orban „sam jest w trudnej sytuacji, bo przecież nie on doprowadził państwo węgierskie do tego, że jest praktycznie całkowicie uzależnione od Rosji [w sferze energii]”. Obaj politycy nie chcą więc niszczyć sojuszu polsko-węgierskiego.

Na zbitkę Orban = Putin, promowaną także przez polską opozycję, władze w Budapeszcie reagują nerwowo. Twierdzą, że przecież nie robią nic innego niż Paryż czy Berlin, a do tego przyjęły już ponad pół miliona uchodźców z Ukrainy. W sferze faktów mają rację. My, Polacy, mamy jednak poczucie, że ta wojna to jest w istocie nasza wojna. Że na Ukrainie rozstrzyga się także polski los. Że bierność to w jakiejś mierze współudział. Jesteśmy narodem, który nie może spokojnie patrzeć na wielką krzywdę sąsiada, na brutalność imperium zła. A więc chociaż „Polak, Węgier – dwa bratanki”, to są też istotne różnice w mentalności obu narodów. Jeśli jednak w tej trudnej sytuacji można zachować podstawę do dobrych relacji z Węgrami, to należy to czynić, nawet jeśli nie da się uniknąć otwartego nazywania różnic. Pamiętajmy: ta wojna wiele rozstrzyga, ale historii nie kończy.

Idziemy nr 14 (857), 03 kwietnia 2022 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter