28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Decyzja prezydenta

Ocena: 4.48571
1049

Prezydent Andrzej Duda już nie raz i nie dwa udowodnił, że potrafi wystąpić również przeciwko własnemu obozowi politycznemu. Zawetował ustawy sądowe, zwiększenie kontroli nad finansami samorządów, degradację komunistycznych generałów, a ostatnio próbę wyegzekwowania istniejącego prawa od amerykańskiego właściciela stacji telewizyjnej. W każdej z tych spraw nie brakowało emocji, w każdej wskazał na istotne argumenty, ale także każde weto było sprawą bolesną dla obozu rządzącego i jego sympatyków. Teraz głowa państwa staje przed pytaniem, czy podpisać, czy też faktycznie zablokować nowelizację Prawa oświatowego.

Propozycja, którą przygotował minister edukacji narodowej Przemysław Czarnek, wbrew propagandzie lewicy jest bardzo umiarkowana, wręcz minimalistyczna. Zakłada, że dyrektor szkoły będzie miał obowiązek uzyskać szczegółowe informacje o planach działania na terenie szkoły organizacji pozarządowych. Będzie musiał sprawdzić konspekt zajęć i materiały, które będą prezentowane dzieciom i młodzieży. Będzie także musiał uzyskać pozytywną opinię kuratora oświaty dla działań takiej czy innej organizacji. Co ważne, udział ucznia w zajęciach prowadzonych przez stowarzyszenia lub organizacje będzie wymagał pisemnej zgody rodziców. Z procedury wyłączono organizacje harcerskie.

W sumie mamy więc próbę ograniczenia lewicowej ofensywy światopoglądowej za pomocą dwóch narzędzi: z jednej strony zwiększona kontrola państwa, z drugiej zwiększone uprawnienia rodziców. Połączenie obu tych kierunków działania jest konieczne. Sama kontrola państwa to za mało, bo przy zmianie władzy hamulec przestanie działać z oczywistych względów. Z kolei odwołanie się wyłącznie do opinii rodziców też nie przyniesie poprawy sytuacji; w wielu szkołach, zwłaszcza w dużych miastach, większość przyklaśnie nawet skrajnie lewicowym organizacjom. Minister Czarnek proponuje więc podwójny hamulec, który daje szansę na zabezpieczenie tego, co większość Polaków wciąż uważa za normalność, za zdrowy rozsądek. Bo przecież te organizacje, które ustawa ma zatrzymać, mają konkretny program: najczęściej chcą podważać wartości rodzinne, patriotyczne, promować genderyzm oraz klimatyzm. Są oczywiście również organizacje konserwatywne, ale są one dziś dużo słabsze niż te reprezentujące zmutowany marksizm.

Nie brakuje szyderców, którzy twierdzą, że w świecie Internetu, mediów społecznościowych, dostępu do dowolnych treści właściwie bez ograniczeń, jakiekolwiek ograniczenia nie wpłyną na kształt młodego pokolenia; że okażą się fikcją, co najwyżej wywołując bunt młodzieży przeciwko zastanemu światu. Jest w tym ziarno prawdy: instytucje, które tradycyjnie wychowywały młodzież, są dziś w kryzysie. Tzw. socjalizacja, czyli przekazywanie wartości i postaw, została przejęta przez instytucje globalne, przez internetowe algorytmy i wielkie koncerny. Nie znaczy to jednak, że nie należy nic robić. Ochrona szkoły przed infiltracją ze strony agresywnych środowisk jest bowiem przede wszystkim obroną ważnej instytucji społecznej. Edukacja musi pozostać przestrzenią wspólną. Przestrzenią, w której wszystkie rodziny czują się w miarę bezpiecznie. Dziś to bardzo często już fikcja. W dużych miastach w większości liceów przyznanie się do poglądów konserwatywnych gwarantuje nieprzyjemności, i to zarówno ze strony większości uczniów, jak i ze strony większości nauczycieli. Jest odwrotnie, niż głoszą to politycy opozycji: nikt nie prześladuje za lewicowość, a za prawicowość naprawdę można oberwać. I w szkole, i w świecie sztuki czy nauki. W wielu tych obszarach lewica nie tylko sprawuje władzę, ale wręcz korzysta z pozycji monopolistycznych.

Kilka dni temu publicysta Grzegorz Górny przywołał w jednym z artykułów książkę pt. „Dorasta najgłupsze pokolenie. Od ogłupiałej młodzieży do niebezpiecznych dorosłych”. Jej autor, wykładowca akademicki Mark Bauerlein, opisuje i nazywa to, co widzimy wokół siebie: dwudziestoparolatkowie, którzy spędzili dzieciństwo przed ekranami komputerów i telefonów, nie mają poczucia sensu i celu życia, a wielu ma problemy psychiczne. Drastycznie spadły wskaźniki czytelnictwa, a co za tym idzie, poziom elementarnej wiedzy o historii i społeczeństwie. Młodzi ludzie zostali „pozbawieni umiejętności, wiedzy, religii i kulturowych ram odniesienia”. Szukają czegoś, co wypełni tę pustkę, i znajdują – w rozmaitych „izmach”. Nie wiedzą – bo skąd mają wiedzieć – do czego prowadzą próby budowy utopijnego raju na ziemi. Sądzą, że można odciąć się od przeszłości i zbudować nowy świat. Tym samym stają się niebezpieczni zarówno dla dziedzictwa cywilizacji, jak i dla jej przyszłości.

Nowelizacja Prawa oświatowego tych wszystkich problemów nie załatwi, ale jest krokiem w dobrą stronę. Nawet mając poczucie obezwładniającej bezradności, musimy walczyć – na poziomie tak rodzinnym, jak społecznym – by ocalało to, co ocalić można. Choćby były to jedynie okruchy starego, pięknego świata. Dlatego prezydent powinien nowelizację podpisać. Kolejnej szansy na postawienie jakiejkolwiek bariery szaleństwu może już nie być.

Idziemy nr 09 (852), 27 lutego 2022 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter