25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Duch czasów

Ocena: 1.83333
984

Czy można szybko doprowadzić do porozumienia z Unią Europejską? Czy jednostronne ustępstwa, w tym likwidacja Izby Dyscyplinarnej, mogą zagwarantować pokój? To pytania, które padają po ogłoszeniu prezydenckich propozycji w sprawie wymiaru sprawiedliwości. Padają z nową siłą. Przede wszystkim dlatego, że bardzo trudna sytuacja międzynarodowa, w tym ryzyko wojny na Wschodzie, nakazuje „skracanie frontów”, łagodzenie napięć.

Na tym polu są sukcesy. Rządowi w Warszawie udało się zakończyć wyjątkowo trudny spór z Czechami wokół kopalni w Turowie. Sprawa psuła nasze relacje z Pragą, zagrażała bezpieczeństwu energetycznemu oraz stanowiła bardzo zły precedens: oto jedna pani sędzia z Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dokonała potężnej ingerencji nie w odniesieniu do jakichś abstrakcyjnych przepisów, ale w konkretny obszar gospodarczy. To nie wróży dobrze na przyszłość, ale na razie udało się tego agresora odepchnąć. Być może nie na zawsze, bo Czesi zagwarantowali sobie, że porozumienie polsko-czeskie będzie „nadzorowane” przez TSUE. Ważne, że umowa obowiązuje na pięć lat, a nie bezterminowo, czego domagała się Praga.

Poprawiły się też relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Prezydent zawetował ustawę dotykającą koncesji TVN, co wyraźnie spodobało się Waszyngtonowi. Chwilę później Andrzej Duda został włączony do elitarnego grona rozmówców Joe Bidena w kwestii polityki wschodniej. Ocieplenie w relacjach z USA to także wynik przewartościowania w myśleniu amerykańskich władz; po początkowym okresie zawahania zwyciężyło „głębokie państwo”, stawiające na sprawdzone sojusze, zdecydowane powstrzymać Rosję – przynajmniej na tym etapie konfliktu. W tej grze Polska jest państwem kluczowym. Bez Polski nie ma wschodniej flanki NATO.

Korzystając z dobrej passy, prezydent wykonał kolejny ruch: przedstawił ustawę o likwidacji Izby Dyscyplinarnej i powołaniu Izby Odpowiedzialności Zawodowej. Byłaby to realizacja głównego żądania Brukseli, co w sumie zaakceptował także rząd. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Czy propozycja głowy państwa nie idzie za daleko? Zakłada m.in. bliżej nieokreślony „test bezstronności i niezawisłości sędziego”, do którego miałby prawo każdy obywatel. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by wiedzieć, że to droga do anarchii. Sędziowie mieliby też faktyczne prawo do podważania statusu innych sędziów poprzez pytania zadawane TSUE; nie byłoby to już naruszeniem dyscypliny.

Wreszcie, nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej składałaby się z jedenastu sędziów wybieranych z grona wszystkich sędziów Sądu Najwyższego (obecnie jest to organ właściwie samodzielny). Rezultat oczywisty: zdominowaliby ją „starzy” sędziowie. Odpowiedzialność zawodowa sędziów znów stałaby się fikcją, a upolitycznione kręgi sędziowskie dostałyby do ręki narzędzie ustrojowe powołane za pomocą obecnej większości sejmowej. To już lepiej w ogóle zrezygnować z jakichkolwiek prób uregulowania tej kwestii i powiedzieć otwarcie: rodacy, nie udało się nam naprawić wymiaru sprawiedliwości. Prawna legalizacja żądań „kasty” jest drogą wyjątkowo niebezpieczną, jej finałem jest bowiem utrata kontroli nad sądownictwem. A nie ma państwa bez wymiaru sprawiedliwości.

Prezydent w jednym ma rację: czasem w polityce nie ma wyjścia, trzeba ustąpić, pójść na gorzki kompromis. O tym można rozmawiać. Ale musimy pytać: czy Bruksela jest gotowa do zawarcia porozumienia? Całościowego porozumienia, bo tylko takie ma sens. Punktowe negocjacje skończą się w sposób przewidywalny: zamkniemy jeden front, a jutro albo TSUE otworzy kolejny, albo Bruksela sięgnie po mechanizm „praworządności”, domagając się zmian w obszarze mediów czy też prawa odnoszącego się do kwestii światopoglądowych. Zanim połkniemy gorzką pigułkę, musimy mieć gwarancje drugiej strony, że nie oszuka nas po raz kolejny. Są tacy, którzy twierdzą, że to USA mogą stanowić element nacisku na Niemcy, kluczowego gracza w Unii, i że tędy właśnie biegnie droga do porozumienia. Oby.

Łatwo już nie będzie. W relacjach z Unią stajemy przed dramatycznymi wyborami między dobrobytem a suwerennością. W Polsce po raz pierwszy od wielu lat pojawiają się głosy wskazujące, że przyszłość może wyglądać inaczej, niż sądziliśmy. Warto tu przytoczyć wypowiedź Bronisława Wildsteina, który w ostatnim felietonie stwierdził: „Europejski establishment, posiłkując się instytucjami unijnymi, chce przeprowadzić rewolucję. Jej ofiarą padnie nie tylko nasza niepodległość i wolność, ale także szanse rozwoju. Musimy przeciwstawiać się temu wszelkimi możliwymi środkami, które dają nam jeszcze unijne instytucje. Równocześnie musimy zdać sobie sprawę, że w niedługim czasie perspektywa wyjścia z UE może być dla nas jedynym akceptowalnym rozwiązaniem i ratunkiem”.

Wildstein zaznacza, że będzie to trudne do przeprowadzenia, ale sam fakt, że tak jasno stawia tę sprawę, wiele mówi o „duchu czasów”.

Idziemy nr 07 (850), 13 lutego 2022 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter