29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Geniuszy wychowują rodzice

Ocena: 0
1712

Dzieci stały się dziś zakładnikami ambicji dorosłych, którzy bez opamiętania wysyłają je na balety, karate czy inne warsztaty. Nawet na wakacje dzieci nie jeżdżą po prostu na wypoczynek, ale koniecznie na obóz tematyczny. Daliśmy sobie wmówić, że nikt naszych dzieci nie wychowa tak, jak profesjonaliści. Coraz rzadziej widzę ojców grających z synami w piłkę, za to co drugi znajomy chłopczyk chadza na lekcje futbolu. Rąbie w gałę nie z chłopakami na boju, tylko pod czujnym okiem trenera. Dla przyjemności czy dla przyszłych sukcesów?

Nie mam nic przeciwko temu, by dziecko rozwijało pasje. Ale jaki to ma sens, jeśli po szkole kilka razy w tygodniu przewozi się je z zajęć na zajęcia, które mają „obudzić w nim geniusza”? Zapanowała moda na wypracowywanie takowego w Akademiach Malucha czy innych Dziecięcych Uniwersytetach, gdzie kilkulatki mają wpisywane oceny do indeksów. Zapełniamy dzieciom czas tak szczelnie, że uniemożliwiamy im kreatywne działanie, którego z kolei uczymy je w warunkach laboratoryjnych, zamiast na podwórku, w dziecięcym pokoju bądź kuchni – razem z nami, rodzicami.

Genialny fizyk Richard Feynman jeszcze jako student obserwował w stołówce ruch talerza, którym ktoś rzucił o ścianę. Długo myślał nad torem jego lotu, wreszcie wymyślił… coś, co jego kolega skwitował: „Ale przecież z tego nic nie wynika”. „Wiem, robię to dla zabawy” – odpowiedział Feynman. Jakiś czas potem dostał Nagrodę Nobla. Wzięła się właśnie z dłubaniny nad wzorem opisującym ruch wirującego talerza. Poprzedziły to długie godziny spędzone pozornie na „nicnierobieniu” czy też obserwacjach „dla zabawy”.

Dziś nie pozwalamy dzieciom na twórcze „nicnierobienie”: w szkole nauka, po szkole odrabianie lekcji i gonitwa na zajęcia. Gotowe tezy i wyniki eksperymentów podają im instruktorzy czy nauczyciele. Dzieci zaczynają przypominać robotnika z dowcipu, którego przyłapano na wożeniu pustych taczek. „Panie, tyle roboty, że nie ma kiedy załadować” – wołał, latając jak w amoku. Czy nasze dzieci przypadkiem też nie latają w takim amoku? Na ułożenie wiedzy trzeba przecież czasu wolnego, wypoczynku, patrzenia w niebo i ptaki. Niektórzy nauczyciele od pierwszej klasy, często na prośbę rodziców, zadają nie dwa zadania – dla utrwalenia materiału z lekcji, ale wiele stron zadań, by zorganizować czas po szkole i w weekendy.

A gdzie w tym wszystkim rodzice? Feynman, wracając do początków swych pasji, wspomina ojca, który wiele mu opowiadał: o przyrodzie, geografii, matematyce i Majach. Choć był tylko krawcem, zafascynował syna nauką – bez oddawania go w ręce fachowców. Po prostu z nim rozmawiał.

Wciąż za mało wierzymy, że najlepszymi specjalistami od naszych dzieci nie są trenerzy, instruktorzy czy nauczyciele, ale my sami i… nasz wolny czas! Którego sobie i wszystkim rodzicom w rozpoczynającym się roku szkolnym życzę jak najwięcej!

Monika Odrobińska
Idziemy nr 36 (570), 4 września 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter