Prezydentura Andrzeja Dudy udowadnia, że gesty częstokroć mogą znaczyć dużo więcej niż słowa. Pisząc o sympatycznych gestach określonej sławnej osoby, natychmiast uznać można, że są one elementem PR-u. Są wykreowane, wręcz wytrenowane przez specjalistów od wizerunku politycznego. Z obecnym prezydentem jest inaczej.
Andrzej Duda już jako elekt zaskoczył, gdy na początku sierpnia 2015 r. w trakcie Mszy Świętej dostrzegł, że jednemu z kapłanów upadła hostia, którą podniósł i oddał duchownemu. Zaskoczenie, a zarazem wzruszenie towarzyszyło również obserwowaniu uroczystości wręczenia medali, jaka miała miejsce w Belwederze na początku listopada 2015 r. Wszystko za sprawą gestu, jaki prezydent wykonał w kierunku sędziwego generała brygady Janusza Brochwicza-Lewińskiego. Jaki to gest? Prezydent, dekorując generała, na co dzień poruszającego się na wózku inwalidzkim, klęknął przed nim. Podobna scena miała miejsce 3 maja tego roku, gdy Andrzej Duda odznaczał Orderem Orła Białego dr Wandę Półtawską. Pani doktor – na co prezydent zwrócił uwagę w bardzo osobistym przemówieniu – odwzajemniła się równie pięknym gestem. Jak zauważył Andrzej Duda, dr Półtawska, witając się z nim, wstała, choć przecież nie miała takiego obowiązku.
Kilka tygodni temu mieliśmy okazję dostrzec kolejne gesty głowy polskiego państwa. Mowa o uroczystościach związanych z 72. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego. Prezydent, przemawiając do powstańców, łamiącym się chwilami głosem podkreślał kilkakrotnie, że jest dumny, iż może być wśród nich. Słowa nie okazały się puste. Gdy 1 sierpnia w trakcie kolejnych uroczystości Wanda Traczyk-Stawska, uczestniczka Powstania Warszawskiego, poprosiła któregoś z harcerzy o pomoc w przeczytaniu tekstu, na ochotnika zgłosił się prezydent Andrzej Duda, który sam był harcerzem.
Błażej Kmieciak |