16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Granice rozsądku

Ocena: 2.75
1023

Brutalna wojna, którą rozpętała Rosja, atakując Ukrainę, wiele zmieniła, ale jedno pozostało po staremu: duża część polskich celebrytów, liczni lewicowi politycy oraz wpływowi działacze społeczni nadal uważają, że latem, jesienią i zimą 2021 r. należało wpuścić imigrantów, których Łukaszenka ściągnął na Białoruś, a następnie wysłał ku polskiej granicy. Nadal sypią się niesprawiedliwe, nieuczciwe oskarżenia pod adresem i rządu w Warszawie, i tych, którzy naszych granic strzegą i którzy wielkim wysiłkiem zdołali zapewnić ich szczelność. I można się tylko zastanawiać, jak to możliwe, że trwający już rok pokaz brutalnej, cynicznej praktyki putinizmu-łukaszenkizmu w tak niewielkim stopniu wpłynął na stanowisko tych, którzy pod sztandarem humanizmu proponują nam państwowe samobójstwo.

Oto najnowszy przykład. Kilka dni temu Janina Ochojska, obecnie europoseł wybrana z listy Koalicji Obywatelskiej, zapytała publicznie: Jak to jest, że codziennie przyjmujemy tysiące osób z Ukrainy, a nie chcemy wpuścić kilkudziesięciu migrantów z granicy z Białorusią? I dodała w dobrze znanym stylu: „Mam nadzieję, że ci, którzy wydają takie rozkazy, a my wiemy, kto to jest, odpowiedzą za śmierć tych osób i prześladowania, których uchodźcy doznali”. No i oczywiście pojawiło się porównanie współczesnej Polski do Niemiec z lat 30., ponieważ „to, co ostatnio działo się w Polsce, to taki kierunek faszyzujący”. Z tą ostatnią tezą nie ma co polemizować, jest bowiem czystą groteską. Jeśli światu – i Polsce – zagraża dziś faszyzm, to raczej z lewej strony, i to w przebraniu antyfaszyzmu. Ale w sprawie migrantów podsyłanych nam przez władze w Mińsku odpowiedzieć trzeba. W istocie bowiem sprawa jest prosta: tych ludzi wpuścić nie można, ponieważ nie chodzi o te kilkadziesiąt osób, ale o cały szlak migracyjny. Jeśli podniesiemy szlabany dla jednej grupy, zjawią się kolejne. Potencjalnie nie tysiące, nawet nie setki tysięcy, ale miliony. Na tym polegała perfidia planu Putina i Łukaszenki: chodziło o stworzenie trwałego narzędzia szantażu wobec Polski i całej Europy.

Co ważne, tylko Polska mogła zamknąć ten kanał. Wszystko zależało od naszej Straży Granicznej i od naszych żołnierzy. Gdybyśmy tego nie zrobili, zmagalibyśmy się z potężnymi problemami wewnętrznymi, a zmęczone społeczeństwo nie byłoby w stanie udzielić tak hojnej i serdecznej pomocy Ukrainie. Prawdziwi uchodźcy z państwa zaatakowanego, ogarniętego wojną, uciekający do pierwszego bezpiecznego kraju, musieliby iść dalej, pewnie do Niemiec. W scenariuszu alternatywnym suma cierpienia byłaby znacznie większa. Pomijając już fakt, że nakręcanie nielegalnej imigracji z Bliskiego Wschodu i Afryki to nabijanie kieszeni gangom cynicznych przemytników i wejście na ścieżkę, która nie ma końca.

Atak na polskie granice był więc pierwszym akordem rosyjsko-białoruskiego planu uderzeniowego. Fakt, że Łukaszenka ostatnio tak często, w sposób wyraźnie nerwowy, atakuje polskie władze i życzy zwycięstwa opozycji, wiele mówi. „Polacy nie są głupcami. Przecież są tacy sami jak my. I Litwini też nie są głupcami, zrozumieją. Będą też mieli jedne po drugich wybory w niedalekiej przyszłości. Zobaczymy, jak demokratycznie je przeprowadzą. Jeśli pozwolą głosować ludziom, narody ich zmiotą” – przekonuje, chyba nie wiedząc, jak groteskowo brzmi w kontekście represji, które wdrożył w swoim kraju po sfałszowanych wyborach. Białoruski dyktator wyraźnie nie spodziewał się, że władze w Warszawie wytrzymają presję i nie pozwolą przełamać granicy. Nie doceniał nas.

Strażnikom granic, którzy wytrzymali presję (również tę płynącą z kraju), należą się szacunek i słowa uznania. Niestety, polskie sądy zdają się tego nie rozumieć. W połowie lutego Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w mocy postanowienie sądu pierwszej instancji o umorzeniu postępowania przeciwko aktorce Barbarze Kurdej-Szatan. Nazwała ona funkcjonariuszy „maszynami bez mózgów” oraz „mordercami”, a później chyba niespecjalnie żałowała swoich słów. Pewnym pocieszeniem są wyniki sondażu, zrealizowanego przez pracownię Social Changes. Aż 56 proc. badanych uważa, że „polskie sądy powinny karać osoby, które obrażają i poniżają funkcjonariuszy straży granicznej oraz żołnierzy broniących naszej wschodniej granicy przed nielegalną imigracją”. Przeciwnego zdania jest 22 proc. badanych. Również 22 proc. nie ma zdania w tej sprawie. W tym obszarze wymiar sprawiedliwości działa więc nie tylko przeciwko polskim interesom, ale także w niezgodzie ze społecznym poczuciem sprawiedliwości.

Idziemy nr 10/2023

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 16 kwietnia

Wtorek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem życia.
Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 30-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter