23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Ilość a jakość

Ocena: 0
3274

Prawo i Sprawiedliwość bije kolejne sondażowe rekordy. W badaniu CBOS zdobywa niemal trzykrotnie więcej punktów procentowych niż Platforma (44:15); w tyle stawki również bieda, nie widać, by ktoś zyskiwał. W mediach wciąż trwa debata nad przyczynami tego zjawiska, ale analizowanie konkretnych ruchów partii politycznych nie ma już większego sensu. Po dwóch latach zażartego boju opozycji, by upadł rząd, można stwierdzić, że upadła ona sama.

To coś więcej niż kolejna fluktuacja na scenie politycznej. Jesteśmy świadkami cichej rewolucji, o której wspominałem już w zeszłym tygodniu. Zbigniew Gryglas, do niedawna poseł Nowoczesnej, obecnie w szeregach Porozumienia Jarosława Gowina, czyli w koalicji rządowej, stwierdza jasno: „Centrum, które zostało zwolnione przez Platformę, zostanie dziś zagospodarowane przez Zjednoczoną Prawicę”. PiS wraz z koalicjantami nie będzie już tylko prawicą; będzie formacją, która przejmuje rolę „naturalnej” partii władzy. Poseł Gryglas wie, co mówi, bo w przypadku transferów zapewne uchyla się rąbka tajemnicy co do dalekosiężnych planów.

Owe transfery, zaznaczmy, są coraz odważniejsze. Szeregi zazwyczaj pełniącego rolę swoistej śluzy Porozumienia zasilają nie tylko konserwatywne rodzynki, którym zaczęło robić się duszno w zmierzających na lewo formacjach liberalnych, ale i politycy PSL czy radni dotychczas kojarzeni z mniej lub bardziej wyrafinowanym koniunkturalizmem. „Tylu chętnych na statek koalicji Zjednoczonej Prawicy, że zatopią PiS z jego kapitanem” – prorokuje posłanka prof. Krystyna Pawłowicz, ale może nie mieć racji, bo wyporność okrętu też stale rośnie. Głosy protestu przeciwko tak szerokiemu naborowi pojawiają się i będą pojawiały, ale zapewne zostały uwzględnione w rachunku korzyści i strat.

Nowe czasy nie będą tylko słodkie. Podczas swojej pierwszej wizyty w Berlinie nowy minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz przyjął propozycję swojego niemieckiego odpowiednika Sigmara Gabriela, by na temat reparacji dyskutowali eksperci z obu krajów. Oznacza to znaczący regres w stosunku do niedawnej linii rządu, której podstawą było twierdzenie, że Polska ma prawo do odszkodowań za niemieckie zbrodnie, i jedynym problemem pozostaje zmuszenie Berlina do rozmów. Powierzenie sprawy ekspertom (mają debatować „w sposób naukowy”) może oznaczać odłożenie tej kwestii na półkę. Niemiecka gazeta „Die Welt” sprowadziła wystąpienie Czaputowicza do konstatacji, że „temat reparacji nie istnieje w relacjach między naszymi rządami”, dodając: „polskie społeczeństwo jednak potrzebuje tej debaty”. Arkadiusz Mularczyk, zajmujący się tą tematyką ze strony PiS, replikował: „Wypowiedzi [ministra Czaputowicza] oceniam jako szkodliwe”. Jarosław Kaczyński, deklarował, że stanowisko Polski nie uległo zmianie. Ale co się stało, to się nie odstanie, i sprawie reparacji trudno będzie ponownie nadać poważny wymiar. Niemiecka ambasada w Warszawie, bardzo aktywna w tej sprawie, może odetchnąć z ulgą i zająć się bardziej tradycyjną aktywnością tej placówki.

Również treść polityki krajowej będzie dość istotnie inna. Na przykład w projekcie ustawy o zwalczaniu smogu znalazł się zapis o opłacie za wjazd do centrów miast, w wysokości do 30 zł dziennie, którą będą mogły wprowadzać samorządy. Pomysł w swej istocie skrajnie „niepisowski”, bo jednoznacznie wymierzony w biedniejszą część społeczeństwa, zwłaszcza w rodziny z dziećmi. Łatwo bowiem głosić chwałę komunikacji publicznej czy rowerów, gdy nie ma się ze sobą dziecka lub dzieci z gorączką albo i czymś poważniejszym. Po pierwszych protestach kontrowersyjny zapis został wycofany, ale parę dni później okazało się, że Jadwiga Emilewicz, czyli minister przedsiębiorczości i technologii, rozwiązanie jednak popiera i podtrzymuje. „Dajemy taką możliwość i będziemy to wspierać” – stwierdziła, dodając, że 30 zł trudno uznać za drakońską opłatę. Warto śledzić z uwagą losy tej konkretnej propozycji, bo można ją uznać za swoisty papierek lakmusowy obserwowanej korekty programowej.

To wszystko będzie się ucierało w boju i walce wewnątrz obozu władzy, ale poważnych konsekwencji nie będzie. Jarosław Kaczyński ma niemal nieograniczone pole manewru i zamierza z niego korzystać, szukając najbardziej optymalnej formuły rządów i skutecznych sposobów modernizacji kraju. Głosy protestu przeciwko „nowemu” wiele nie zmienią. W Polsce naprawdę duże fale polityczne przetaczają się raz na dekadę. Gdy już się przetoczą, przychodzi spokój, a władzy hegemona niemal nie sposób zagrozić.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter