24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Iluzja partnerstwa

Ocena: 0
1756

Co się polepszy, to się pogorszy – można powiedzieć, obserwując najnowsze wydarzenia w relacjach polsko-izraelskich. Ponad rok po wielkiej awanturze wokół ustawy o IPN i siedem miesięcy po podpisaniu wspólnej, wydawało się, że przełomowej deklaracji premierów, w najlepszym wypadku wróciliśmy do punktu wyjścia. W najgorszym stoimy w obliczu otwartej – możliwe, że bardzo toksycznej – konfrontacji, która może się ciągnąć miesiącami albo i latami.

Szczegóły są ważne, ale jeszcze ważniejsze są intencje i strategie. A te w przypadku Polski są jasne: chodzi o choćby podstawowe uporządkowanie i uspokojenie relacji z Izraelem i diasporą żydowską na gruncie prawdy historycznej. Nie jest to sprawa błaha, dotyczy bezpośrednio naszej niepodległości. Bez poprawnych relacji z Izraelem nie mamy szans, w dłuższej perspektywie, na stabilne, sojusznicze relacje ze Stanami Zjednoczonymi. To wcześniej czy później załamie się, choćby za sprawą olbrzymiego wpływu diaspory i samego Izraela na politykę amerykańską. To jest po prostu fakt, z którym musimy się liczyć. A z kolei bez dobrej atmosfery w relacjach z Waszyngtonem jesteśmy skazani na pułapkę naszego położenia między Rosją a Niemcami, czyli – patrząc realnie – na niemiecką protekcję. I koło się zamyka. To dlatego nasz rząd stara się wyciągać rękę w kierunku imperium amerykańsko-izraelskiego – bo być może tak należy dziś określać globalny układ sił. Innego wyjścia specjalnie nie widać.

Ale są też granice, których przekroczyć nie można. Wyżej wspomniana deklaracja stwierdza jasno: „Nie zgadzamy się na działania polegające na przypisywaniu Polsce lub całemu narodowi polskiemu winy za okrucieństwa popełnione przez nazistów i ich kolaborantów z różnych krajów” oraz zakłada dialog „w duchu wzajemnego szacunku dla tożsamości i historycznej wrażliwości, również w odniesieniu do najbardziej tragicznych okresów naszej historii”. A mimo to – i wbrew faktom – izraelski premier Benjamin Netanjahu znów krąży w Warszawie wokół oskarżenia Polaków o współudział w Holokauście. Jego nowy minister spraw zagranicznych zaś oskarża nas – za b. premierem Icchakiem Szamirrem i jego słynnym oskarżeniem, że „wysysamy antysemityzm z mlekiem matki” – de facto o rasizm; to znaczy, że trzeba się zatrzymać, a nawet cofnąć.

W takich warunkach, przy braku elementarnej lojalności i szacunku ze strony partnerów, żadnego porozumienia zbudować się nie da. Wycofanie się z udziału w szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Jerozolimie – co w efekcie spowodowało załamanie się tego przedsięwzięcia – było więc jedynym możliwym posunięciem. Co ważne, szczytu nie dało się przenieść np. do Wisły, co proponował prezydent, bo nie było na to zgody premierów Czech, Węgier i Słowacji.

Co dalej? Polska powinna schłodzić wzajemne relacje przynajmniej na kilka miesięcy. Nie chodzi tylko o toczącą się w Izraelu kampanię wyborczą, ale także o wysłanie jasnego sygnału, że tak grać nie będziemy. Powinniśmy też starannie przemyśleć i chyba zrewidować swoje dotychczasowe postępowanie. Obecnie mamy bowiem do czynienia z wyraźną asymetrią: Izrael jest w stanie bardzo boleśnie nam dokuczyć, a my właściwie nie mamy jak odpowiedzieć. Mówiąc wprost, nie mamy w ręku niczego, na czym Izraelczykom naprawdę by zależało, a czego moglibyśmy im nie dać. Wcześniej można było sądzić, że dla Tel-Aviwu ważne jest np. równoważenie przez grupę V4 propalestyńskiej postawy Zachodu w ramach Unii Europejskiej, ale dziś wiemy, że to było złudzenie. Z oczywistych względów nie możemy też odpowiedzieć mocnymi słowami czy oskarżeniami, bo taka strategia błyskawicznie obróci się przeciwko nam. A skoro jedna ze stron ma nad drugą tak wielką przewagę, to o partnerstwo bardzo trudno, i czasem lepiej po prostu nie robić nic.

Nie możemy mieć większych złudzeń: jeśli chcemy obronić swoje dobre imię, musimy szykować się na długą wojnę. Musimy budować instytucje, nawiązywać kontakty, intensywnie myśleć – i bogacić się. To w długiej perspektywie. W krótkiej – musimy pilnować, by nie kierowały nami wyłącznie emocje, bo już widać, że nie brakuje chętnych do rozniecenia prawdziwego antysemityzmu, na czym Polska na pewno nie skorzysta. A więc nerwy na wodzy. Jak uczy historia, karta kiedyś się odwróci, zwłaszcza gdy druga strona czuje się zanadto pewna siebie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter