25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kara Boża

Ocena: 4.8
2715

Trzęsienia ziemi we Włoszech to kara Boża m.in. za prawną legalizację w tym kraju związków między osobami homoseksualnymi. Taką tezę postawił we włoskim Radiu Maryja o. Giovanni Cavalcoli, dominikanin. No i rozpętała się burza. Rozgłośnia zdystansowała się do słów dominikańskiego teologa. Natomiast abp Angelo Becciu, substytut ds. ogólnych w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej, stwierdził, że „są to stwierdzenia obraźliwe dla wierzących i skandaliczne dla tych, którzy nie wierzą”. Jego zdaniem opinia dominikanina nie odzwierciedla teologii Kościoła i stoi w sprzeczności z wizją Boga objawionego nam w Chrystusie, Boga miłości, a nie Boga kapryśnego i mściwego. Arcybiskup dodał ponadto, że „ten, kto przywołuje karę Bożą przed mikrofonami Radia Maryja, obraża tym samym imię Matki Bożej, która przez wierzących jest widziana jako Matka miłosierna”. Na koniec poprosił dotkniętych przez trzęsienia ziemi o przebaczenie, że dominikanin zaliczył ich do ofiar gniewu Bożego. Podobne potępienia posypały się z wielu stron.

Ojciec Cavalcoli nie zamierza jednak przepraszać. W wywiadzie dla radia „La Zanzara” powiedział: „Potwierdzam wszystko, trzęsienia ziemi sprowokowane przez grzechy człowieka, jak prawna legalizacja związków homoseksualnych”. Po czym tłumaczy: „Watykan powienin przejrzeć katechizm. Czytaliście o Sodomie i Gomorze? Dlaczego zostają ukarane? Z powodu grzechów. Kara bez wątpienia istnieje. Po prostu grzechy zasługują na karę. Nie mówię niczego nowego”. Według o. Cavalcoliego kara Boża jest „bardzo mocnym wezwaniem sumień, by odnaleźć zasady prawa naturalnego”.

Nie podzielam retoryki o. Cavalcoli, ale też nie jest mi bliskie, modne dziś, wyrzucanie samego pojęcia „kary Bożego” jako nieprzystającego do wizji dobrego Boga. Na kartach Starego Testamentu, ale i w Nowym Testamencie nie brakuje fragmentów mówiących o karze i gniewie Bożym. I tych kategorii nie można ot tak po prostu wyrzucić, bo nie pasują nam do „postępowego” ujęcia wiary. Trzeba je natomiast pokornie interpretować. Bez „gniewu Bożego” orędzie o miłosierdziu staje się coraz bardziej rozgadanym i coraz mniej znaczącym „optymizmem”, że wszystko będzie dobrze. Tymczasem istnieje „misterium zła”, a grzech rzeczywiście sprowadza śmierć. Człowiek może źle używać wolności, mówiąc Bogu „nie” i wybierając tym samym zatracenie. Czym w tej sytuacji byłby gniew Boży? Przychodzi mi tutaj na myśl pewna analogia. Otóż matka, który widzi, jak jej syn niszczy sobie i innym życie, np. stając się członkiem mafii, nie przestaje syna kochać, ale tym bardziej odczuwa coś, co właśnie można nazwać gniewem. I byłaby gotowa wstrząsnąć mocno synem (kara), aby tylko się opamiętał. Podobnie kochający Bóg, widząc pleniący się grzech, nie przestaje kochać człowieka, ale chce go ocalić ku życiu wiecznemu, wzywając do nawrócenia.

Apostołka miłosierdzia s. Faustyna Kowalska zwraca się do Jezusa: „najsłodszy Oblubieńcze mój”, a zarazem: „Sędzio mój” (Dz. 1553). Nie oferuje tyleż naiwnego, co zarozumiałego optymizmu. W „Dzienniczku” znajdujemy ponad 30 miejsc, w których mówi się o gniewie Bożym. Dla Faustyny „gniew Boży” nie jest jakimś teoretycznym problemem do rozwiązania. Ona go po prostu doświadcza: „Panie, (…) często dajesz poznać gromy zagniewania Swego” (Dz. 1436). W innym zaś miejscu czytamy: „Pewnego dnia powiedział mi Jezus, że spuści karę na jedno miasto, które jest najpiękniejsze w Ojczyźnie naszej. Kara ta miała być – jaką Bóg ukarał Sodomę i Gomorę. Widziałam wielkie zagniewanie Boże i dreszcz napełnił, przeszył mi serce” (Dz. 39). Przypuszcza się, że mowa tutaj o Warszawie, która rzeczywiście została doszczętnie zniszczona przez Niemców.

Czy mamy odrzucić biblijne obrazy i wizje uznanych mistyków, bo nie pasują nam do nowoczesnej wersji „miłego” dla wszystkich chrześcijaństwa? „Bóg nie chce śmierci grzesznika, ale by się nawrócił i żył” (por. Ez 33,11). Tym bardziej jednak możemy widzieć w różnych nieszczęściach znak, okazję do refleksji, czy aby idziemy w dobrym kierunku, czy nie powinniśmy zawrócić, nawrócić się i zacząć od nowa… Problem w tym, że im bardziej nie chcemy się nawracać, tym bardziej jesteśmy ślepi na znaki.

Dariusz Kowalczyk SJ
dkowalczyk(at)jezuici.pl
Autor jest dziekanem Wydziału Teologicznego Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie

Idziemy nr 47 (581), 20 listopada 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie
dkowalczyk@jezuici.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter