20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kim jesteśmy?

Ocena: 0
2301
Druga tura wyborów samorządowych przyniosła kilka ważnych informacji na temat współczesnej Polski. Choć było to lustro wyraźnie krzywe (vide wypaczona, a więc de facto sfałszowana, pierwsza tura), to coś jednak zobaczyliśmy.

Zacznijmy od Słupska, w którym wygrał zdeklarowany homoseksualista, działacz LGBT Robert Biedroń, nie mający dotąd poważniejszych związków z tym miastem. Dla naszej lewicy to dowód na szybki wzrost akceptacji dla mniejszości seksualnych, wydarzenie o znaczeniu przełomowym. I z pewnością jest to jakiś znak słabnięcia tradycyjnych, sprawdzonych wzorców społecznych. Jednocześnie jednak trzeba zapytać: dlaczego akurat Słupsk? Gdyby rewolucja obyczajowa odnosiła w Polsce realnie wielkie sukcesy, to Biedroń – lub ktoś w tym typie – zdobyłby Warszawę, Wrocław, Gdańsk albo inne miasto widoczne na mapie Europy. Ale daleki Słupsk – mały, biedny i spokojny? Zdecydowała raczej fałszywa wiara, że jeśli będzie rządził nami gej, to będziemy żyli jak w Europie. Do tego doszła choroba naszych czasów, czyli fascynacja celebryckością. Wybór Biedronia na prezydenta jest więc swego rodzaju wołaniem o pomoc. Dekadę temu partią protestu była Samoobrona, dziś jest nią LGBT.

Są też Wadowice, w których wygrał trzydziestosześcioletni Mateusz Klinowski, związany z lewicą aktywista, zwolennik swobody używania i posiadania marihuany, kojarzony z Palikotem, złośliwie określający się jako „radykalny głos pokolenia JP2 z miasta, gdzie wszystko się zacięło”. Dla wszystkich, którzy mają w pamięci wzruszające spotkanie papieża Polaka z mieszkańcami rodzinnego miasta w 1999 r., wybór wadowiczan jest jednak szokiem. Zapewne dużą rolę odegrały lokalne uwarunkowania, zmęczenie ponad dwudziestoletnimi rządami Ewy Filipiak, ale jednak skala tego zwrotu wykracza poza zwykłe odreagowanie długich rządów jednej osoby. Jak na dłoni widzimy, że przysięgi wierności składane Janowi Pawłowi II znaczą w głowach ludzi coraz mniej, że wypierają oni tę piękną przeszłość z pamięci. Dotyczy to całej Polski. I wyraźnie widzimy, że wspomnienia, piękne piosenki i smak kremówek niczego nie gwarantują. Kulturę chrześcijańską trzeba odnawiać w każdym pokoleniu. Zwłaszcza dziś troska o nią samą i o jej przekazanie kolejnym pokoleniom wymaga wysiłku i zaangażowania.

Na poziomie ogólnokrajowym widzimy stagnację. Prawo i Sprawiedliwość, owszem, osiągnęło dobre wyniki w Warszawie (Jacek Sasin), Gdańsku (Andrzej Jaworski) i Wrocławiu (Mirosława Stachowiak-Różecka). Trudno jednak mieć pewność, że to stały trend. Partii opozycyjnej zabrakło jakiegoś wyraźnego sukcesu, umiejętności doboru celu i skupienia na nim wysiłku. Widać jednocześnie, że opłaca się sięganie po nowych ludzi, nawet mało znanych; wspomniana Mirosława Stachowiak-Różecka błysnęła nie tylko wynikiem (45 proc.), ale również świeżym, optymistycznym stylem. Niestety, PiS straciło kilka sporych miast (Tarnów, Radom, Elbląg), co zubaża i tak więcej niż skromny stan posiadania tej partii. A bez „zasobów”, a więc strefy wpływów, partia polityczna na dłuższą metę skazana jest na marginalizację.

Platforma wciąż ma dużo, bardzo dużo. Ale czuje też, że stąpa po coraz bardziej kruchym lodzie. Na przykład w Warszawie wśród uczniów i studentów wybory wygrał Jacek Sasin. Do tego dochodzi poparcie młodych dla prawicy w wyborach do sejmików. Nawet jeśli nie da to prawicy władzy, to dowodzi porażki ambicji pedagogicznych władców III RP. Niektóre trendy – choćby szybkie topnienie poparcia dla urzędujących prezydentów dużych miast w drugiej turze (choć niewystarczająco szybkie do ich obalenia) – rysują interesującą perspektywę przed wyborami prezydenckimi. Andrzej Duda może naprawdę błysnąć.

Ciekawym wątkiem jest zmiana tonu tych włodarzy miast, którzy wygrali. Nie mówią już o wielkich inwestycjach, o stadionach, autostradach i igrzyskach, ale o „poprawie jakości życia mieszkańców”. Wspomina się przy tym o wyraźnym wyłanianiu się nowej grupy społecznej – tzw. nowego mieszczaństwa, które chce miast wychylonych ku pieszym i rowerzystom, skupionych na życiu kulturalnym, dbających o szczegóły, a nie dużych metropolii z szerokimi ulicami i dalekimi przedmieściami pełnymi domków z ogródkami. Wizja atrakcyjna, choć z jednym mankamentem: to świat zasadniczo dla ludzi bez dzieci. Ale to już temat na inny artykuł.

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika "wSieci"

Idziemy nr 49 (481), 7 grudnia 2014 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter