16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Klarowanie sytuacji

Ocena: 0
1306

W sondażach stabilnie: Prawo i Sprawiedliwość zdecydowanie na prowadzeniu, w większości wiarygodnych badań ma poparcie większe niż Platforma i Nowoczesna razem wzięte. Co również ważne, nie spada poparcie dla ruchu Pawła Kukiza, a tylko załamanie się tej formacji pozwoliłoby opozycji spod znaku III RP na szybkie uzyskanie dominacji. Mimo to polityczna jesień jest intensywna. Możemy nawet mówić o pewnego rodzaju przesileniu.

Omawiana od kilku już tygodni rekonstrukcja rządu nie dotyczy bowiem personaliów, ale sprawy ważniejszej, czyli dalszego kursu obozu władzy. W skrócie, pytanie jest jedno: czy plan wicepremiera Morawieckiego rzeczywiście działa? Czy to jest właściwy kierunek? Oddanie pełni władzy w pionie gospodarczym szefowi ministerstwa rozwoju jest próbą uzyskania odpowiedzi na to właśnie pytanie. Jarosław Kaczyński nie chce już słuchać o rzekomym blokowaniu planu przez innych ministrów, więc oczyszcza Morawieckiemu przedpole. Dostanie on wszystko, czego chciał (włącznie z nadzorem nad największymi spółkami skarbu państwa), ale w zamian ma pokazać konkrety. I to szybko, w ciągu kilku miesięcy. Bo choć samo mówienie o innowacjach i rozwoju jest ważne i może być inspirujące, to w którymś momencie przestaje wystarczać.

No właśnie, wspomniane spółki. Lider PiS-u powiedział posłom z własnego klubu, że czas skończyć z „bankietowaniem”. To bezpośrednie nawiązanie do okazałego przyjęcia dla kilkuset osób wydanego przez jedną z państwowych firm na Forum Ekonomicznym w Krynicy. Kosztowało to pewnie ok. miliona złotych. W skali państwa niewiele, ale skoro spółki stać na takie ekstrawagancje, to znaczy, że mogą wpłacać do budżetu więcej, niż wpłacają. Z perspektywy Kaczyńskiego liczy się każdy grosz, bo program Rodzina 500+ kosztuje ok. 20-24 mld zł rocznie, a do tego dojdą kilkumiliardowe koszty odwrócenia reformy emerytalnej. Zdaniem prezesa PiS-u, to jedna z tych obietnic wyborczych, których nie można porzucić.

Szefowie narodowych mediów, 
zamiast skupiać się na programie, 
walczą o przetrwanie

Kaczyński wzywa także, by ludzie PiS-u byli „jak żona Cezara”. A więc oczywista walka z korupcją, ale również pewna powściągliwość w sięganiu po stanowiska i profity. Osiągnąć to drugie nie będzie łatwo, bo przecież szeroka wymiana kadr ma być elementem kreującym nowe elity. Sam lider PiS-u wskazuje obszary, w którym zmiany personalne idą za wolno. Chodzi więc zapewne o brak ostentacji, unikanie sytuacji, które wyglądają jak prowokowanie opinii publicznej. Tak odebrano powierzenie stanowisk w dwóch radach nadzorczych Bartłomiejowi Misiewiczowi, skądinąd zasłużonemu w sprawie Smoleńska. Szybkie awanse b. rzecznika MON-u, w połączeniu z jego młodym wiekiem oraz dość zabawnym odznaczeniem go „za zasługi dla obronności”, stworzyły niebezpieczną dla rządzących mieszankę wybuchową.

Dobrze, że przywództwo Prawa i Sprawiedliwości reaguje na najdrastyczniejsze sytuacje. Na chorobę spółek nie ma dobrego lekarstwa, choć jest kilka środków, które mogłyby pomóc. Na pewno należy walczyć ze zjawiskiem kuriozalnych „walk frakcyjnych” we władzach tych firm. Warto też pomyśleć, czy parcelacja spółek pomiędzy resorty przynosi coś dobrego, czy może jednak pogarsza sytuację w sferze nadzoru i kontroli.

Jarosław Kaczyński nie zdecydował się przejąć urzędu premiera, choć z pewnością rozważał taki scenariusz. Być może chce ten ruch zachować na wypadek poważnego kryzysu, czy to wewnętrznego, czy międzynarodowego. Beata Szydło jest cennym atutem w zabiegach o sympatię Polaków, to dzięki niej notowania PiS-u i rządu są przyzwoite. Powszechne przekonanie, że najważniejsze decyzje podejmuje lider PiS-u, a nie ona, ma jednak także negatywne skutki. Gołym okiem widać, że rząd nie jest drużyną, że każdy minister walczy samodzielnie. Wielu resortom brakuje też po prostu pomysłów i energii, której należałoby oczekiwać ledwie 12 miesięcy po wyborach. Ci, którzy energię mają, są podcinani ciągłymi spekulacjami o zmianach w rządzie.

Dramatu jeszcze nie ma, ale coś zmienić trzeba. Czas płynie, a wiele obszarów leży odłogiem. Na przykład w sferze mediów publicznych, które za PiS-u miały stać się „fabryką narodowej wyobraźni”. Minął rok, a TVP i Polskie Radio jak były biedne, tak są biedne. A skoro są biedne, to nie mogą być skuteczne. Do tego szefowie narodowych mediów, zamiast skupiać się na programie, walczą o przetrwanie.

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika
wSieci
Idziemy nr 40 (574), 2 października 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 16 kwietnia

Wtorek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem życia.
Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 30-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter