Wreszcie się odważyłam. Tuż przed Janowem Podlaskim, w maleńkiej wsi Zaborek, przy drodze pod lasem zobaczyłam przepiękną kapliczkę i kilkanaście pań w podlaskich strojach, starszych i młodszych, była nawet nastolatka. Śpiewały Litanię i zapraszały mnie na ławeczkę. Po chwili podjechał konny zastęp, troje jeźdźców, zeszli z koni i dwoje z nich złożyło u stóp Matki Bożej w kapliczce polne kwiaty. Modlili się później długo. Kobiety kończyły śpiewać Litanię loretańską, śpiewały pięknie, jeźdźcy wsiadali na konie… Nad lasem zachodziło słońce. Było jak w kinie. Albo jak w niebie.
Dwie godziny drogi od Warszawy jest świat, który niczego nie udaje. W którym wszystko jest na swoim miejscu: majowe jest, bo jest maj, więc codziennie wieczorem idzie się do kapliczki lub pod krzyż, a jak się jest na konnej przejażdżce, to też się jedzie na majowe, bo jest maj, proszę pani.
To była pierwsza odpowiedz na moje pytanie: czy często tu przychodzicie? Panie w ludowych strojach to cześć Zespołu Śpiewaczy Obrzędowych z Jakówek, zaczynały wspólnie śpiewać w 1969 r. jako Koło Gospodyń Wiejskich. – Śpiewałyśmy na akademiach i zebraniach, na dożynkach dla partyjnych sekretarzy – opowiadają – dostawałyśmy nagrody, kiedyś nawet węgiel i sznurek do snopowiązałek, ale tak naprawdę, tak z sercem, to śpiewamy tylko tu, przy tej kapliczce, dla Matki Bożej. Kiedyś cała wieś tu klęczała. Teraz już dużo mniej nas przychodzi na majowe, ale jesteśmy, czy leje deszcz, czy skwar.
Maria Ochnik ma ponad 80 lat jest liderką zespołu, zna na pamięć ponad 200 ludowych pieśni, kilkanaście maryjnych, sama jest autorką kilku pieśni o bł. Janie Pawle II. – Chce pani, to zaśpiewamy o papieżu? – i śpiewają. Ale majowe przy kapliczce kończą zawsze pieśnią „Chwalcie łąki umajone”.
– Jak jest majowe – objaśnia Maria Ochnik – to chwali się Matkę Bożą pieśniami, litanią, śpiewem, wszystkim. Zawsze tak było, już moje babcie powtarzały: „Już Matka Boska schodzi z nieba na ziemię, bo już jest maj, i macie chodzić do kapliczki, macie się modlić”. I dopóki będę żyła, to będę chodziła i się modliła. Moja córka też chodzi, czasem wnuczka przyjdzie. Trzeba się modlić, proszę pani – bez modlitwy nic nie ma.
To jedna z najpiękniejszych katechez o modlitwie do Matki Bożej, jaką usłyszałam.
Małgorzata Ziętkiewicz |