Miasta i teren

Na długo przed wyborami samorządowymi część komentatorów stawiała tezę, że po ogłoszeniu wyników sukces będą mogli ogłosić wszyscy. I tak też się stało: Koalicja Obywatelska wyraźnie wygrała w dużych miastach, Prawo i Sprawiedliwość w sejmikach, PSL przetrwało z niezłym, kilkunastoprocentowym wynikiem, a próg przekroczyły także Kukiz ‘15 i SLD. Politycy wszystkich partii mają więc na czym się oprzeć w swoich przekazach. Ale to nie zamyka tematu, bo wybory były najważniejszym sprawdzianem przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi, i ten element musi być punktem wyjścia każdej oceny.

Prawdą jest, że PiS osiągnął najlepszy wynik w historii swoich startów w wyborach samorządowych (33 proc.). To również najlepszy wynik uzyskany przez jakąkolwiek partię polityczną w tego typu wyborach; nawet PO w swoich najlepszych latach nie mogła się pochwalić równie wysokim rezultatem. Jednocześnie jednak partia Jarosława Kaczyńskiego uzyskała mniejszy procent głosów, niż w wyborach parlamentarnych, podczas gdy Platforma swój wynik powtórzyła (24 proc.). PiS-owi nie udało się także wypchnięcie za polityczną burtę PSL-u, co było jednym z głównych celów kampanii. Poczucie niedosytu jest więc wyraźne. Co ważne, relatywny sukces opozycji ułatwi jej mobilizowanie swoich zwolenników i zasobów przed przyszłoroczną elekcją. Można powiedzieć, że PO i jej sojusznicy poczuli już krew.

Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 43 (681), 28 października 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 18 listopada 2018 r.