Nadszedł kolejny Adwent przeżywany w pandemii. Wielu zadaje sobie pytanie, czy kiedykolwiek powrócimy do czasu, kiedy przygotowania do świąt przebiegały w atmosferze niczym nieskrępowanych zakupów, a świąteczne dni upływały pośród spotkań z rodziną i przyjaciółmi.
W tym roku znowu czas poprzedzający święta przyszło nam przeżywać w reżimie sanitarnym. W dodatku sytuacja pandemiczna jest dużo gorsza, niż się wcześniej spodziewano, czemu miały zaradzić szczepienia i ogólne nabycie odporności przez społeczeństwo. Informacje płynące z innych krajów też nie napawają optymizmem.
Najgorsza sytuacja panuje w Austrii, gdzie obowiązuje ogólnokrajowy lockdown dla wszystkich obywateli, a mieszkańcy mogą opuszczać domy tylko w określonych przypadkach. Nieczynne są restauracje i odwołano jarmarki bożonarodzeniowe, a austriaccy biskupi poprosili Watykan o przełożenie wizyty ad limina na przyszły rok.
Nieciekawie sytuacja przedstawia się również w Czechach, gdzie obowiązuje stan wyjątkowy. Ograniczono godziny otwarcia restauracji i również odwołano jarmarki bożonarodzeniowe. Stan wyjątkowy wprowadziła także Słowacja, w tym czternastodniowy lockdown, co oznacza zakaz wychodzenia z domu, chyba że za konkretną potrzebą. Wierni nie mogą uczestniczyć w Mszach świętych, ale mogą indywidualnie spowiadać się i przyjmować Komunię świętą.
Na Słowacji stan wyjątkowy ma potrwać aż 90 dni. Ciężka sytuacja jest również u naszych zachodnich sąsiadów, stąd niemiecki minister zdrowia nie wyklucza wprowadzenia lockdownu. Dobowa liczba zachorowań wynosi w niektóre dni 75 tys. osób, a samoloty niemieckich sił powietrznych przewożą pacjentów z Bawarii, gdzie brakuje już miejsc na oddziałach intensywnej terapii, do Nadrenii Północnej-Westfalii.
Jak w takiej atmosferze przygotowywać się do świąt? Co więcej, powodem strachu jest nie tylko czwarta fala pandemii, która wyjątkowo silnie uderzyła w Europę, oraz kolejny nowy wariant koronawirusa, który właśnie dotarł na nasz kontynent, ale także niepokoje na wschodniej granicy Polski, kryzys migracyjny, galopująca inflacja i w konsekwencji wzrost cen podstawowych produktów i usług. Jak w obliczu tylu niepokojących wydarzeń przeżywać Adwent? Jak nie odczuwać lęku, słysząc codzienną dawkę zatrważających informacji z kraju i ze świata? Bo przecież już się nauczyliśmy, że to, co dzieje się u naszych zagranicznych sąsiadów, za chwilę będzie miało wpływ i na nas.
„Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych”, ostrzega nas adwentowa Ewangelia według św. Łukasza. Chyba w tym roku nasze serca spowijają szczególnie troski doczesne, nasze myśli krążą wokół pesymistycznych scenariuszy, a nasze rozmowy skupiają się na tym, jak uchronić się przed zarażeniem, utratą oszczędności itp. „Nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”, napomina dalej adwentowa Ewangelia. I podaje gotowe rozwiązanie, a jednocześnie receptę na dobre – mimo wszystko – przygotowanie się do narodzin Zbawiciela. Otóż należy „podnieść głowę”, czyli dosłownie bardziej patrzeć w górę, na sprawy duchowe, niż na ziemię, na sprawy doczesne. Oczywiście, że sprawy przyziemne muszą nas zajmować, bo każdemu z nas przyszło żyć w określonym czasie i w określonych okolicznościach, ale nie można zapominać, że naszym ostatecznym celem są sprawy niebieskie, a nie ziemskie. Dlatego Adwent to najbardziej sprzyjający czas, by skierować wzrok ku górze i z podniesioną głową przejść przez ziemskie troski, nie dając im zawładnąć naszym życiem...
Co? Gdzie? Kiedy?
