23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Narzekanie czy prorokowanie?

Ocena: 0
3158
Skłonność do narzekania to brzydka cecha. I uciążliwa dla innych. Chodzi taki i nic mu się nie podoba, wszędzie znajdzie jakąś dziurę; nigdy się nie ucieszy, że szklanka jest do połowy pełna, zawsze natomiast zauważy, że od połowy jest pusta. Z drugiej jednak strony dzieje się tak, że różni cwaniacy i cynicy dorabiają innym gębę malkontentów, aby przykryć realne problemy. Widzimy to między innymi w gospodarce i polityce.

Zbudowano mniej autostrad niż obiecywano, w dodatku za dużo większe pieniądze, mnóstwo firm przy okazji splajtowało, korupcją i machlojami cuchnie na odległość… Czy ktoś się z tego tłumaczy? Nie! Za to całe zastępy propagandystów oraz ludzi naiwnych gotowe są atakować stawiających narzucające się pytania krytyków. Po co to narzekanie?! Trzeba zauważać sukcesy, wszak III RP to jeden wielki sukces itd. W ten oto sposób robi się z uczciwych obywateli malkontentów, a ze złodziei – ludzi sukcesu budujących dobrobyt w kraju.

Przy użyciu tej samej metody próbuje się też przymknąć usta Kościołowi. W „Gazecie Wyborczej” niejaki Jonasz napisał, że ma nadzieję, iż papież Franciszek „nie tylko okiełzna kurię, ale także oduczy Kościół ciągłego narzekania na dzisiejszy świat”. Nie wiem, o co chodzi z tym okiełznaniem kurii, ale ja mam nadzieję, że nowy papież zreformuje Kurię Rzymską, by działała bardziej dynamicznie i skutecznie. A co ma na myśli publicysta, pisząc o narzekaniu, które ponoć cechuje Kościół? Mam wrażenie, że red. Jonasz chciałby Kościoła, który stoi sobie grzecznie w kącie, uśmiecha się do wszystkich, a od czasu do czasu powie coś ogólnie miłego, np. Wesołych Świąt. Przy czym najlepiej nie specyfikować, jakich świąt, aby niczego nie narzucać, nie sugerować, że chodzi np. o zmartwychwstanie Pana Jezusa, bo się jeszcze ktoś obrazi. Tak! Kościół, który mówi wyraźnie własnym głosem, głosząc Ewangelię, jest zwalczany przy pomocy grymasów, że „znowu to narzekanie”.

Czy Jan Chrzciciel, który wołał do faryzeuszów: „Plemię żmijowe!”, narzekał? A może prorocy Starego Testamentu byli po prostu malkontentami? Zamiast chwalić dokonania ówczesnych władców, to ciągle wytykali im jakieś grzechy i wzywali do nawrócenia. Na przykład taki Jeremiasz. Ciągle lamentował i przepowiadał, że za bezeceństwa przyjdzie kiedyś zapłacić. Albo mniej znany prorok Habakuk. Chodził i wołał: „Biada!”. I nijak nie chciał zauważyć oznak rozwoju i postępu. Do narzekania skłonny był sam nawet Mojżesz. Wszak zniszczył w pył złotego cielca. A przecież mógł docenić to dzieło sztuki złotniczej. Niestety, narzekał i sam Jezus z Nazaretu. Ciągle coś miał za złe faryzeuszom i uczonym w Piśmie – a to że obłudnicy, a to że kłamcy, a nawet podejrzewał ich, że chcą Go zabić. Tymczasem świątynna arystokracja robiła wszystko, by ułożyć sobie właściwe stosunki z okupantem. Robili to – ma się rozumieć – dla dobra całego narodu. Jezus tymczasem psuł im robotę.

Kościół głosi Jezusową Ewangelię. To głoszenie ma dwa uzupełniające się aspekty: kerygmat negatywny i kerygmat pozytywny. Ten pierwszy dotyczy rzeczywistości grzechu i zła. Ten drugi to orędzie o przebaczeniu, miłosierdziu i zbawieniu w Jezusie Chrystusie. Nie można głosić jedynie miłosierdzia – czego zdają się chcieć niektórzy „postępowi” katolicy – jeśli nie wskaże się na grzech. No bo jeśli człowiek nie jest grzesznikiem, to po co mu miłosierdzie? Dlatego Jezus zapowiada, że kiedy przyjdzie Duch Święty, to „przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie” (J 16,8). I doprowadzi nas do całej prawdy (por. J 16,13). Miłosierna miłość Boga jest nieskończona, ale to nie znaczy, że można ją mylić z byciem „ciepłą kluchą”, która wszystkim przytakuje.

Redaktor Jonasz może być pewien, że papież Franciszek będzie głosił Ewangelię, całą Ewangelię. I kiedy zajdzie potrzeba, to wejdzie w spór ze światem, rozumianym w sensie Janowym, czyli jako miejsce panowania diabła, negacji Boga i stworzonych przez Niego praw natury. Czy wtedy usłyszymy od niektórych mądrali, że papież zawiódł, bo przecież miało być miło, a tu znowu Kościół narzeka?


Dariusz Kowalczyk SJ
dkowalczyk(at)jezuici.pl

Idziemy nr 14 (395), 7 kwietnia 2013 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter