18 lutego
wtorek
Szymona, Konstancji, Flawiana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nie ma przypadków

Ocena: 3.8
270

Mówią, że „przypadek” to pseudonim Ducha Świętego. Mam wielką łaskę spotykania cudownych ludzi, którzy pomagają mi odkrywać, jak dobry jest Pan Bóg.

Dwa lata temu mój mąż został zaproszony na cykl spotkań z czytelnikami w USA. Po jednym z wykładów podeszła do mnie kobieta w naszym wieku. „Czy pani jest pierwszy raz w Detroit?”, zapytała przemiłym głosem. „Tak. Ale mój mąż już tu kiedyś był. To było 20 lat temu. Wtedy nie towarzyszyłam mu w takich wyjazdach, mieliśmy zbyt małe dzieci”. Pani uważnie słuchała, więc zachęcona, opowiadałam dalej: „Był to w naszym życiu niełatwy czas, często zostawałam z dziećmi sama, więc jak tylko tatuś wrócił, a jeszcze było to przed świętami, zapytałyśmy, co nam fajnego kupił w tej Ameryce. Na co mój kochany małżonek z rozbrajającym uśmiechem powiedział, że… przecież tam w ogóle nie było sklepów. Nie muszę chyba pani tłumaczyć, jak się czułam. Typowa rozwodowa sytuacja: czwórka maluchów, piąte w drodze, sama bez prawa jazdy, biegałam z nimi z podwójnym wózkiem po sklepach i aptekach, bo wszystkie smarkały i kichały, czwarte piętro bez windy… Nabrałam powietrza w swoją wyćwiczoną przeponę, aż nagle mąż wyciągnął z walizki pokaźną reklamówkę i powiedział: «Po spotkaniu w kościele podeszła do mnie bardzo sympatyczna pani i przekazała wam te podarunki». Okazało się, że zupełnie nieznajoma osoba dowiedziała się, w jakim wieku były nasze dzieci, kupiła im śliczne ubranka i słodycze, a potem to wszystko przyniosła. Ona nam wtedy uratowała małżeństwo”, żartując, zakończyłam opowieść. „To byłam ja”, zaśmiała się moja rozmówczyni…

Po chwili się okazało, że Grażynka z mężem są w tej samej chrześcijańskiej formacji, co i my, są rodziną wielodzietną, więc szybko znaleźliśmy wspólny język. Zaczęliśmy często do siebie pisać i dzwonić, a niedawno zaprosili nas z wizytą do Detroit. Kiedy gospodyni oprowadzała mnie po ich gustownie urządzonym domu rodzinnym, oglądając na ścianach kolorowe zdjęcia ich dzieci, zwróciłam uwagę, że na wielu fotografiach obecny jest ciemnoskóry chłopiec. „Kto to jest?”, zapytałam.

Michael był bliskim przyjacielem ich syna Bartka. Został razem ze swoim bratem zaadoptowany przez pewne pobożne małżeństwo. Był radosnym i miłym chłopakiem. Chodził z rodziną do kościoła, jeździł na pielgrzymki. Gdy skończył High School i dostał się na studia, pojawiły się problemy. Zaczął brać narkotyki, wplątał się w złe środowisko, rodzice stracili z nim kontakt, a potem go zamordowano… „Jaka smutna historia”, skomentowałam zgaszonym głosem. „Nie do końca, bo w tej historii jest promyk nadziei – kontynuowała Grażyna – jakiś miesiąc przed śmiercią chłopak odezwał się do swojej matki i poprosił, żeby się z nim pomodliła. Potem prawie codziennie wieczorem modlili się na różańcu aż do jego śmierci”. Pomyślałam, jak ważne jest przekazywać naszym dzieciom wiarę, chodzić z nimi do kościoła, uczyć modlitw, bo kto wie, dokąd porwie je świat. Wtedy zawsze mogą przypomnieć sobie, gdzie szukać ratunku dla swej duszy.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 lutego

Wtorek, VI Tydzień zwykły
+ Czytania liturgiczne (rok C, I): Mk 8, 14-21
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter