19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nie tylko o Szustaku

Ocena: 4.94
3201

Ktoś kiedyś stwierdził, że „«Tygodnik Powszechny» to antykościelne pismo konfesyjne, które udowodniło tezę, że najlepszymi katolikami są wyznawcy innych religii”. Można by sparafrazować tę ironię i powiedzieć to samo o niektórych wziętych kaznodziejach, tyle że do wyznawców innych religii dodałbym jeszcze tzw. wierzących niepraktykujących oraz niewierzących.

W przepowiadaniu Kościoła mamy formę i treść. Forma jest narzędziem służącym dotarciu do serc i umysłów ze Słowem Boga. Mamy formy tradycyjne, przy czym niekiedy to, co dzisiaj jest tradycyjne, dawniej było nowatorskie. Wystarczy zauważyć, że w VI/VII wieku znana nam forma indywidualnej częstej spowiedzi była zwalczana przez synody jako szkodliwe nowinkarstwo. Z drugiej strony, mamy formy przepowiadania bardziej nowoczesne, a nawet szokujące. Tyle że samo szokowanie wcale nie jest szokujące. Wszak szokowali mocnymi słowami i gestami już starotestamentalni prorocy, szokował Jan Chrzciciel, szokowali święci, jak chociażby Franciszek z Asyżu. Szokowali jednak nie po to, by zdobyć popularność, ale by dotrzeć z Bożym przesłaniem. Osobiście cenię sobie spokojne, dobrze przygotowane, bez fajerwerków, kazania i konferencje, ale potrafię też docenić księdza, który ewangelicznie rapuje. Samo rapowanie wcale nie musi oznaczać, że ksiądz promuje niewymagający, bezobjawowy fajnokatolicyzm. Wręcz przeciwnie: rapujący o Bogu i Kościele bywają tradycyjni i konserwatywni w swych poglądach i postawach.

Forma może być przesadzona, czy wręcz niestosowna, ale większe niebezpieczeństwa kryją się w treściach, które mogą być przekazywane tradycyjnie lub nowocześnie. Jest taki typ kaznodziejstwa, który ma dzisiaj medialne wzięcie, a który w dłuższej perspektywie prowadzi raczej na manowce niż do ożywienia i pogłębienia wiary. Choć z drugiej strony prawdą jest, że Bóg potrafi pisać prosto po krzywych liniach. Styl kaznodziejstwa, o którym mowa, ma w Polsce trzy stałe cechy: mruganie okiem do słuchaczy, że „ci biskupi i większość księży są beznadziejni”, ironiczny dystans wobec tradycyjnej pobożności, kościelnych nakazów i zakazów w imię „autentycznego doświadczenia Boga”, a w przypadku napięć pomiędzy nauczaniem katolickim i modnymi światowymi ideologiami stawanie, niekiedy trochę zakamuflowane, po stronie „świata”. To wszystko jest zręcznie podawane w retorycznym sosie, że „Bóg jest po stronie miłości”, przy czym problem polega na tym, że za miłość zostaje uznane wszystko to, co chce się uważać za miłość. Tymczasem prawdziwe jest zawsze zdanie, że Bóg jest miłością, a nie, że miłość jest Bogiem. Innymi słowy, to Bóg i Jego słowo są kryterium miłości, a nie ludzkie wyobrażenia o miłości stanowią kryterium Ewangelii.

Ktoś powie, że nie ma co się czepiać, bo wielu ludzi jest jeszcze w Kościele dzięki takiemu właśnie kaznodziejstwu. Okej! Jak już zauważyłem, Bóg potrafi docierać do ludzkich serc, wykorzystując różne sytuacje. Przemówił przez oślicę, to może przemówić także przez głęboko nudnych lub płytko błyskotliwych kaznodziejów. Może się jednak zdarzyć, że ktoś pomyli nawrócenie z drwiąco-przemądrzałym stosunkiem do hierarchii, która „nie rozwiązuje problemu pedofilii”, popieraniem Strajku Kobiet w imię Kościoła „nieupolitycznionego” i „pokornego” oraz głosowaniem na katolika Szymona, który „uporządkuje” – cokolwiek miałoby to znaczyć – relacje między państwem i Kościołem. Ożywienie wiary bywa też mylone z przyklepaniem, za pomocą odpowiedniego kaznodziejstwa, własnego sumienia. Takie bla, bla, że trzeba być sobą i podążać za swoim sercem, bo przecież Bóg nie chce, abyśmy byli nieszczęśliwi.

Kaznodziejstwo jest i powinno być zróżnicowane. Trochę według powiedzonka, że „każda potwora znajdzie swego amatora”. Nie spieszmy się zatem z potępianiem takiego czy innego stylu głoszenia Ewangelii, który nam nie odpowiada. Poszukajmy spokojnie tego, co bardziej do nas przemawia. Nie zapominajmy jednak o przestrogach Jezusa i apostołów. „Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą” (Mt 24, 11) – przestrzega Mistrz z Nazaretu. „Odrzucaj światowe i babskie baśnie! Sam zaś ćwicz się w pobożności” (1 Tm 4, 7) – pisze św. Paweł do Tymoteusza. A zatem badajmy, kogo i dlaczego słuchamy i jakie owoce to w dłuższej perspektywie przynosi.

Idziemy nr 24 (815), 13 czerwca 2021 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie
dkowalczyk@jezuici.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter