Niedawną wizytę 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych w Warszawie śmiało można nazwać wydarzeniem historycznym nie tylko z racji jego niewątpliwej wagi politycznej, ale i jego przebiegu oraz treści. Była to jedna z pierwszych w ogóle, a pierwsza europejska wizyta Donalda Trumpa. I chociaż trwała niecały jeden dzień, wypełniły ją cztery spotkania. Bardzo symboliczne i ważne.
Pierwszym była rozmowa w cztery oczy z prezydentem Andrzejem Dudą. Jej głównym tematem – jak relacjonował prezydent RP – było polskie i wschodnioeuropejskie bezpieczeństwo militarne w ramach NATO, modernizacja polskiej armii i obecność amerykańskich żołnierzy w Polsce. Prezydenci rozmawiali także o gospodarce: kontraktach handlowych, dotyczących choćby bezpieczeństwa militarnego i energetycznego.
Drugim spotkaniem była konferencja prasowa z polskimi i zagranicznymi dziennikarzami. Pokazała ona, jak wiele łączy Polskę i USA, a w jeszcze większym stopniu prezydentury Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa, choćby w związku z nagonką medialną, z jaką obaj się spotykają nie tylko w swoich krajach. Pokazała także zbieżne spojrzenie obu prezydentów na wspólny handel, politykę światową, sytuację w Syrii, działania Rosji na Ukrainie czy walkę z Państwem Islamskim.
Trzecim, najważniejszym, gdy chodzi o ekonomię i gospodarkę polską, spotkaniem Trampa było jego uczestnictwo w szczycie 12 państw Trójmorza. Trump potwierdził na nim zaangażowanie USA w zagwarantowanie Europie bezpieczeństwa energetycznego przez dostawy skroplonego gazu w ramach dywersyfikacji, tak, by – jak mówił – Polacy już nigdy nie musieli być zakładnikami Rosji. Poparł on także przełamanie obowiązującej od wielu lat w Europie, korzystnej dla Niemiec i Rosji, osi Wschód-Zachód, na korzyść Inicjatywy Trójmorza, tworzącej nową oś Północ-Południe. Tym samym poparł wzmacnianie konkurencyjności państw Trójmorza wobec Europy Zachodniej. Wziął również udział w dyskusji o Unii Europejskiej, jej problemach, a także obiecał wspólną pracę nad rozwojem handlu z Trójmorzem.
W końcu czwarte spotkanie, najbardziej radosne i spontaniczne, miało miejsce na warszawskim placu Krasińskich, gdzie na prezydenta Trumpa czekali chcący się z nim spotkać Polacy. A tych było bardzo wielu. Niemal 40-minutowe przemówienie Trumpa pokazało, że zna on i ceni Polaków, ich historię, docenia „ducha Polaków”, szanuje wyznawane przez nich wartości i je podziela. Potwierdził także, na co czekano, obronę art. 5 Paktu Północnoatlantyckiego mówiącego, że w razie napaści na członka paktu pozostałe kraje udzielą mu pomocy.
Podczas wszystkich tych spotkań Donald Trump pokazał się jako prawdziwy, a nie jedynie deklarowany przyjaciel Polski: bardzo poważnie myślący o bezpieczeństwie Polski, dążący do nieudawanego rozwoju więzi transatlantyckich – dobrych i korzystnych już nie tylko dla Europy Zachodniej, ale także Europy Środkowej i Wschodniej. Wizyta – jak słusznie ją ocenił prezydent Duda – pokazała jakość sojuszu Polski i Stanów Zjednoczonych, oceniających siebie wzajemnie jako lojalni, współdziałający na wielu polach partnerzy. Dlatego trudno te kilkanaście godzin Donalda Trumpa w Polsce przecenić.