W jednym z programów śniadaniowych TVN podśmiewano się nieco z urody pewnego koreańskiego piosenkarza, uznanego w jakimś konkursie za światowy wzór męskiej urody. Oburzyło to tak bardzo fanów jego nurtu muzycznego (tzw. K-popu), że afera w internecie przybrała wielkość tsunami. Do boju przystąpiły miliony ludzi na świecie. Był moment, że w tzw. światowych trendach w mediach społecznościowych był to numer jeden!
Afera skończyła się tym, iż stacja przeprosiła i zapewniła, że nikogo nie chciała obrazić i że nie toleruje w swoich szeregach rasistowskich zachowań – bo i takie pojawiły się oskarżenia – a na koniec zwolniła Bogu ducha winnego reportera, który na polecenie redakcji zrobił sondę uliczną, choć w mało smacznym stylu. Tylko czy aż tak niesmacznym, by ścinać mu głowę? Czy prowadzący program zachowali się aż tak nieelegancko, by za wszystko się kajać? Granic nie przekroczyli, co najwyżej te związane z poprawnością polityczną.
Można powiedzieć, że stacja płaci swoistą karę za to, iż od lat uchodziła za światową, nowoczesną i tolerancyjną, aż okazało się nagle, że tak nie jest. Ale nie jest też tak – jak opisują to czasem publicyści – że TVN „odsłania teraz swoje prawdziwe ksenofobiczne oblicze”. Żadnego ksenofobicznego ani rasistowskiego oblicza tu nikt nie odsłaniał! Po prostu, może zbyt rubasznie, ale tylko zaśmiał się z kogoś. W porównaniu z hejtem, jaki leje się nie tylko w internecie, a który dotyczy nielubianych polityków czy naszych rodzimych celebrytów, to co wydarzyło się w TVN, to niewinne przedszkole.
Ów młody Koreańczyk dla Europejczyka faktycznie może wyglądać jak chłopiec, a uznanie go za przystojnego może być w naszym kanonie odebrane za mijanie się z prawdą. Naśmiewanie się z wyglądu innych jest co najmniej nieeleganckie. To oczywiste. Ale mówienie o dyskryminacji – to bzdura! Uleganie temu to już forma nagonki, która w finale prowadzi do eliminacji tych, których wskaże wzburzony tłum.
Niestety, coraz więcej ludzi, także w Polsce, ulega zbiorowemu szaleństwu w atakowaniu wszelkiego rodzaju fobii. Pomijam fakt, że o coraz bardziej widocznej katofobii nie mówi nikt. Ale stosowanie takiej narracji jest niebezpieczne, a służy tylko zniszczeniu przeciwnika poprzez umiejętne manipulowanie emocjami ludzi tego nieświadomych. Ideologia poprawności stała się dziś parareligią. Zagraża wolności słowa. Ale jutro będzie prowadziła do więzień, bo już teraz pojawiają się propozycje takich kar za „mowę nienawiści”. A wtedy uczciwego nie obroni nikt – ani pracodawcy, ani koledzy. Oskarżonym zaś może zostać każdy. Warto o tym pomyśleć, bronić prawdziwych wartości i zachować zdrowy rozsądek. Oby nie było za późno. A siła internetu jest wielka. Ale to temat na inny felieton.