18 kwietnia
czwartek
Boguslawy, Apoloniusza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Od Mouniera do Lempart

Ocena: 4.59
1495

Co się stało w drodze, jaką tzw. katolicyzm otwarty przeszedł od okołosoborowych fascynacji myślą m.in. Emmanuela Mouniera i Jacques’a Maritaina do popierania Strajku Kobiet z Martą Lempart na czele?

Gdyby chcieć odpowiedzieć na to pytanie w pogłębionej, naukowej formie, można by napisać dysertację, analizując np. ewolucję środowisk „Tygodnika Powszechnego”, „Znaku” i „Więzi”. W latach osiemdziesiątych, kiedy studiowałem filozofię w Krakowie, wyrażenie „katolicyzm otwarty” kojarzyło mi się jak najbardziej pozytywnie. W roku 2021 kojarzy mi się negatywnie. Oczywiście, można by bronić samego wyrażenia, wskazując na jego prawdziwie katolicki sens… Ale po co tracić czas na tłumaczenie, że jest mi zupełnie nie po drodze z wieloma ideami głoszonymi dziś na łamach wspomnianych czasopism. Poza tym nie mam kompleksów i nie muszę przed nikim usprawiedliwiać mojego katolicyzmu jakimś „poprawnym” przymiotnikiem.

Każda ładna i słuszna teza może stać się karykaturą samej siebie. Diabeł jest mistrzem tworzenia karykatur. Co więcej, taka jest jego natura, bo jak mówili ojcowie Kościoła, diabeł jest małpą Pana Boga, simia Dei, przedrzeźnia Boże słowo i Boże dzieła. Wiele ładnie brzmiących haseł katolików otwartych stało się własną karykaturą. Ze wszech miar słuszne jest na przykład stwierdzenie, że wiara wymaga wolności, bo przecież nie da się uwierzyć, czyli zaufać Chrystusowi i Jego Kościołowi pod przymusem. Tyle że to wcale nie znaczy, że Kościół nie ma mówić wyraźnie, nazywając grzech grzechem, a zło złem, również w przestrzeni publicznej. Słowo Boga: „Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście” (Pwt 30, 15) jest wciąż aktualne. Ono odwołuje się właśnie do wolnego wyboru człowieka. Czy kaznodzieja celebryta, który dziewczynkom krzyczącym na ulicy: „Hej, hej, aborcja jest okej” nie ma nic do powiedzenia, albo jedynie to, że je rozumie, i podpisuje jakieś listy w ich obronie, rzeczywiście szanuje ich wolność? Nie! On asystuje przy ich zniewalaniu.

Można i należy podkreślać, że nikt nie posiada prawdy w kieszeni i że możemy się czegoś nauczyć od innych ludzi, także tych, których poglądów zasadniczo nie podzielamy. Tyle że z tego nie wynika, iż rozumna jest postawa katolika, który głosi na przykład, że wszystkie religie mają w sobie trochę prawdy i trochę błędu, a właściwie to każdy człowiek ma swoją prawdę… Albo że cnotą jest ciągłe podawanie prawd wiary katolickiej w wątpliwość czy też domaganie się ustalania wiary i moralności poprzez głosowanie. Swoją drogą, niektórzy „otwarci” chętnie grymaszą nad nauką Kościoła, ale za to modne, lewicowo-liberalne „dogmaty” przyjmują bezkrytycznie. Byliby za referendum w sprawie aborcji, ale oczywiście nie w sprawie kary śmierci, gdyby z sondaży wynikało, że większość chce takiej kary. Ktoś zażartował, że tego rodzaju stosunek do prawdy prowadzi niektórych „otwartych” do przekonania, że najlepszymi katolikami są wyznawcy innych religii oraz w Boga niewierzący.

Katolicy otwarci mówią o autonomii Kościoła od państwa, ale autonomię rozumieją zasadniczo jako rozdział. Chociaż w tej kwestii bywają niekonsekwentni. Raz narzekają, że „Kościół miesza się w politykę”, a innym razem zagrzewają biskupów do zabierania głosu, np. w sprawie tzw. obrony sądów i praworządności. Zależy od punktu siedzenia. Wychodzi na to, że Kościół powinien wspierać „proeuropejskie siły postępu” itp., a dystansować się wobec konserwatystów i „nacjonalistów”. Czyli że Kościół powinien angażować się publicznie w walkę o „zielony ład”, ale niekoniecznie o „ład moralny”. A skoro tak, to mile widziany jest biskup działający na rzecz zamykania kopalń węgla, ale biskup krytykujący kliniki aborcyjne to fundamentalista.

Katolicy otwarci często krytykują polski, masowy katolicyzm jako płytki, jasełkowy, ludowy. Ich propozycja miałaby zmierzać do katolicyzmu ewangelicznego, pogłębionego. Tyle że jak słucham lub czytam niektórych reprezentantów tego nurtu, to doprawdy nie mogę się dopatrzyć katolickiej głębi. Dostrzegam za to zakompleksioną pogoń za ideologiami i modami tego świata, aby „wielcy” nas docenili, dokooptowali do swego towarzystwa, zaprosili z referatem itp.

Cenię erudycję, ale można nie mieć pojęcia o francuskim personalizmie i przeżywać katolicką wiarę poważnie i głęboko. I na odwrót…

Idziemy nr 07 (798), 14 lutego 2021 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie
dkowalczyk@jezuici.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter