28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Ostatnia próba

Ocena: 4.825
4043

Coraz częściej spotykam się z przypominaniem numerów 675-677 Katechizmu Kościoła Katolickiego. Numerów tajemniczych, intrygujących, a nawet przerażających. Przypominają je malkontenci i pesymiści? A może po prostu realiści, którzy w dodatku znają Pismo Święte?

W numerze 675 czytamy, że „przed przyjściem Chrystusa Kościół ma przejść przez końcową próbę, która zachwieje wiarą wielu wierzących”. Katechizm odwołuje się tutaj do niepokojącego pytania, które postawił sam Jezus: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18,8). Ewangelista Mateusz pisze bardziej dosadnie: „Wtedy wydadzą was na udrękę i będą was zabijać, i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów z powodu mego imienia. (…) Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą” (Mt 24,9.11). Katechizm wskazuje na postać Antychrysta i „tajemnicę bezbożności”, która odsłoni się w „oszukańczej religii”. Istotą takiej oszukańczej religii jest coś, co można by nazwać „ukradzeniem Kościoła”. Bo Antychryst nie zwalcza wprost Kościoła, ale chce go podmienić. Nie mówi, że Kościół trzeba zniszczyć, ale że trzeba go zreformować, unowocześnić, uczynić bliższym człowiekowi. Ukryty cel Antychrysta jest jednak ten sam, co zawsze, a mianowicie taki, by postawić człowieka, a w gruncie rzeczy siebie samego, w miejsce Boga. Tę pokusę zakłamanego ubóstwienia człowieka znamy już z pierwszych stron Księgi Rodzaju. Wąż w raju przekonywał niewiastę: „Otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3,5).

W następnym numerze Katechizmu stwierdza się, że „oszustwo Antychrysta ukazuje się w świecie za każdym razem, gdy dąży się do wypełnienia w historii nadziei mesjańskiej, która może zrealizować się wyłącznie poza historią przez sąd eschatologiczny”. Mamy tu dwie ważne rzeczy. Po pierwsze, rzeczy zapowiedziane przez Apokalipsę realizują się w pewnym stopniu w każdym pokoleniu. Rzeczywiście, nie brakowało w różnych epokach antychrystów, którzy obiecywali niebo na ziemi. Po drugie, choć ludzie słusznie trudzą się w imię rozwoju na różnych polach, to ostateczne zbawienie nie dokona się w ramach doczesnej historii, ale będzie dziełem Boga, który pokona zło na zawsze i uwypukli wszelkie dobro. Religia postępu jest fałszywą obietnicą. Wszak postęp niesie ze sobą nowe szanse, ale także niebezpieczeństwa, a poza tym nigdy nie rozwiąże podstawowego problemu, jakim jest śmierć. Dlatego Kościół odrzuca wszelkie polityczne mesjanizmy i nazywa je „wewnętrznie perwersyjnymi”. Niestety, niekiedy zdarza się, że pewne środowiska w Kościele ulegają ideologicznym mirażom, obiecującym na przykład równość, wolność i braterstwo.

Numer 677 stawia sprawę jeszcze jaśniej: „Królestwo wypełni się więc nie przez historyczny triumf Kościoła zgodnie ze stopniowym rozwojem, lecz przez zwycięstwo Boga nad końcowym rozpętaniem się zła”. Raz po raz pojawiają się różne koncepcje „ewolucyjne”, wedle których ludzkość będzie się nieustannie rozwijać od dobrego do jeszcze lepszego, aż do momentu, w którym niejako naturalnie wszystko przejdzie w obiecane „nowe niebo i nową ziemię”. Katechizm, powołując się na Apokalipsę, prezentuje inną wizję. Zło nie będzie stopniowo eliminowane ze świata. Wręcz przeciwnie: jego erupcja nastąpi na końcu czasów, tak że będzie się wydawało, iż Smok zwyciężył. Jednak triumf Boga jest przesądzony. Jego ostateczne zwycięstwo nad buntem zła dokona się jako Sąd Ostateczny.

Kiedy to nastąpi, nie wiadomo. Możemy jedynie próbować rozpoznać sytuację, patrząc na znaki czasu. Niektórzy, widząc zamieszanie i zwątpienie, jakie zdają się panować na różnych poziomach Kościoła, wieszczą, że jest źle, a niebawem będzie jeszcze gorzej, i że apogeum tego, co zapowiada Apokalipsa, nadchodzi. Nie wiem, czy mają rację. Na pewno trzeba czuwać, to znaczy być człowiekiem sumienia. Tym bardziej, że przecież Apokalipsa kończy się wezwaniem: „Przyjdź, Panie Jezu!” (Ap 22,20), a w każdej Eucharystii wyznajemy, że oczekujemy „przyjścia naszego Zbawiciela”. Nie chodzi o to, aby się straszyć, lecz by się umacniać. Chrześcijanin nie jest pesymistą, ale też lekkomyślnie nie powtarza, że „jakoś to będzie”. Chrześcijanin pokłada nadzieję w Bogu Ojcu, Synu i Duchu Świętym.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie
dkowalczyk@jezuici.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter