Żarty z kobiet mających więcej niż dwoje dzieci to nic nowego. Wielokrotnie byłam świadkiem uszczypliwych uwag dotyczących matek, także tych pracujących, które wychowywały kilkoro dzieci. A już zwłaszcza, gdy matki te mają odwagę zabierać gromadkę swoich pociech na spotkania towarzyskie. Mało kto chce z nimi przebywać i rozmawiać. Nawet wśród wierzących nieraz określa się je mianem „dzieciorobów”. Z drugiej strony cały czas debatuje się o zapaści demograficznej i braku zastępowalności pokoleń. Ot, kolejny absurd naszych nowoczesnych czasów.
Do debaty, choć nieświadomie, dołączył francuski prezydent Emmanuel Macron podczas wystąpienia w Nowym Jorku na imprezie zorganizowanej przez Fundację Billa i Melindy Gatesów, przy okazji sesji ONZ. Sympozjum miało na celu upowszechnianie celów Agendy 2030, do których należy również promowanie dostępu do różnych form antykoncepcji, w tym sterylizacji, a także do aborcji. Macron w swoim wystąpieniu skrytykował afrykańskie kobiety, które mają liczne potomstwo. Stwierdził, że powinny być one odpowiednio wykształcone przez Zachód, aby mogły dokonywać „własnych wyborów w zakresie reprodukcji”. Bo gdyby miały wybór, to z pewnością nie miałyby tylu dzieci. A przecież – dodał – kobiety stanowią 63 proc. niewykształconej części społeczeństwa.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 43 (681), 28 października 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 18 listopada 2018 r.