Zasadniczym przedmiotem rewolucji europejskiej jest wywrócenie społecznej pozycji rodziny. Atakowane jest samo potwierdzenie jej naturalnego ustroju. Parlament Europejski uznał w 2011 r., że węgierski zapis konstytucyjny o „ochronie instytucji małżeństwa jako dobrowolnej wspólnoty życiowej kobiety i mężczyzny” niesie „ryzyko dyskryminacji mniejszości seksualnych”. Władze UE zakładają bowiem, że rodziną mogą być najbardziej dowolne relacje, zarówno te, które dziś takiego statusu się domagają, jak i te, które dopiero w przyszłości takie rewindykacje wysuną. Dwa lata temu parlament zażądał, „by wszystkie formy życia rodzinnego zostały prawnie uznane w krajowych przepisach państw członkowskich”.
Pomijając ocenę moralną – jeżeli rodziną będzie mogło być wszystko, stracą jakiekolwiek podstawy prawa rodziny w dziedzinie moralnej i materialnej. W efekcie ucierpi nie tylko społeczna pozycja instytucji rodziny, ale pośrednio i bezpośrednio miliony ludzi. Prawa rodziny są bowiem nierozerwalnie związane z jej rolą w życiu społecznym. Jest wielu ludzi, którzy prywatnie obywają się bez rodziny, jednak potrzebę ciągłości życia wspólnotowego w skali społecznej, w wymiarze zarówno biologicznym, jak i duchowym (przez wychowanie i podstawowy przekaz wartości etycznych, tradycji, kultury), wypełnić można tylko dzięki dostatecznej liczbie dobrze funkcjonujących rodzin. Właśnie ta rola jest u podstaw jej praw publicznych.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 30 (668), 29 lipca 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 8 sierpnia 2018 r.