29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Przesilenie

Ocena: 0
2328
Świat zaskakuje każdego dnia. Prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski opinię miał dobrą, nawet bardzo dobrą. Że merytoryczny, że sprawny urzędnik, że państwowiec. Do tego neutralnie nastawiony do opozycji, co wśród polityków Platformy było i jest rzadkością. A jednak wygląda na to, że się myliliśmy, że Kwiatkowski nie jest wiele lepszy od swojego otoczenia.

Zarzuty CBA wobec prezesa NIK dotyczą przede wszystkim ustawiania konkursu na szefa delegatury w Rzeszowie. Z treści opublikowanych rozmów można także wnioskować, że NIK używana była do rozmywania przekrętów przy budowie wiatraków, osłaniania rządu w sprawach drażliwych (sześciolatki w szkołach), a nawet do ataków na PiS na Podkarpaciu. Nie są to sprawy największego kalibru, niektóre wydają się teoretycznie wręcz wybaczalne (np. dążenie do tego, by szefami delegatur byli ludzie dobrze życzący prezesowi Izby). Niewybaczalne wydaje się co innego: fakt, że było to działanie na rzecz interesów podkarpackiego barona PSL (i szefa sejmowego klubu ludowców) Jana Burego. A więc kogoś w rodzaju miejscowego „oligarchy”, owianego wyjątkowo złą sławą. To jego człowiek miał zostać szefem NIK w Rzeszowie, to w jego interesie działał Kwiatkowski.
Sporo ośrodków władzy zaczyna
albo aktywnie pracować na rzecz zmiany,
albo nie chce uchodzić za ją blokujących

Żeby obraz jeszcze bardziej skomplikować: kontrole NIK kierowane przez Kwiatkowskiego naprawdę bywały dla PO bolesne. Kontrolerzy wytykali błędy w wykonaniu wielu najbardziej reklamowanych inwestycji (np. autostrady), patologie w systemie opieki zdrowotnej, nadużycia służb w sprawie billingów, błędy w czasie negocjacji z Gazpromem. W pierwszym raporcie dotyczącym edukacji wypomniano nieprzygotowanie szkół na przyjęcie sześciolatków.

Może więc Kwiatkowski – dziś niewiele lepszy od swojego otoczenia – kiedyś rzeczywiście był inny? Niewykluczone. Nie takich tuzów Platforma ściągnęła na manowce, trochę na podobnej zasadzie co PZPR. Zapisywali się, wierząc, że skoro są uczciwi, skoro mają dobre intencje, to nic złego im nie grozi. Logika wojny plemiennej okazywała się jednak silniejsza i – krok po kroczku – ściągała w kierunku akceptacji wszystkiego, co służy partii. Zwłaszcza po Smoleńsku, który szczególnie zubożył obóz władzy w sferze przyzwoitości. W rezultacie Krzysztof Kwiatkowski stał się człowiekiem co najmniej pękniętym, niejednoznacznym. A jak wiemy z innych dziedzin życia, choćby z życia duchowego, połowiczność rzadko kończy się dobrze.

Uderzenie w Kwiatkowskiego jest dla władzy bolesne, bo pokazuje, że „teoretyczność” państwa PO sięga także jego kontrolnego mózgu. NIK nawet w nieciekawych czasach rządów SLD pozostawała poza podejrzeniami o uprawianie patologii (w każdym razie nic o podejrzeniach nie wiedzieliśmy). Ale ciosów na obóz władzy spada więcej. Poznaliśmy także taśmy, które dowodzą, że ludzie z otoczenia Bronisława Komorowskiego organizowali prowokacje wymierzone w Andrzeja Dudę w czasie ostatniej kampanii. To o tyle ważne, że obala tezę o rzekomej „brutalności”, z którą miał się zderzyć były prezydent. Było odwrotnie.
Nie takich tuzów Platforma
ściągnęła na manowce,
trochę na podobnej zasadzie co PZPR

Złych wiadomości dla obozu władzy jest więcej. Na przykład TVN wycofał swoją gwiazdę Jarosława Kuźniara z kanału informacyjnego. Niby dostał awans, bo przeszedł do kanału głównego, ale sygnał jest jasny: najbardziej agresywne twarze przesuwane są do drugiego szeregu. Jak znam media, większość pozostałych zrozumiała sygnał. Ciekawe, czy podobny los spotka inne gwiazdy prasowo-telewizyjne? Tak przynajmniej słychać, i to coraz głośniej. Z kolei najbardziej toksyczna retoryka „Gazety Wyborczej” – przekonująca, że zwycięstwo PiS zagraża demokracji – wyraźnie trafia w próżnię, inne media prorządowe jej nie podejmują, czują, że to o dwa tony za wysoko. Tym bardziej że z pierwszej wizyty w Berlinie prezydent Duda wrócił z tarczą.

Wniosek z tego taki, że sporo ukrytych ośrodków dotychczasowej władzy zaczyna albo aktywnie pracować na rzecz zmiany, albo nie chce uchodzić za blokujących zmianę. Jakieś siły w prokuraturze, ktoś w służbach specjalnych, nowi właściciele mediów. To dobre znaki. Wszystkiego nie przesądzają, ale dają nadzieję na bardziej wyrównaną grę niż dotychczas.

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika wSieci

Idziemy nr 36 (519), 6 września 2015 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter