19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Rozbijanie państwa

Ocena: 0
1169

Czy to koniec państwa prawa i demokracji? Czy ustawy sądowe, zwane przez przeciwników „kagańcowymi”, są niszczeniem sędziowskiej niezawisłości, łamaniem trójpodziału władzy i grożą nam wypadnięciem z Unii? Czy sędziwie, którzy przeszli w tzw. marszu tysiąca tóg, mieli ich prawo użyć, czy powinny one pozostać w szafach w sądzie? Czy uznanie przez polski rząd zakończonej wizyty komisji weneckiej w Polsce za oficjalną nie jest możliwe? A może to sędziowie łamią prawo, nie chcą zmian, które zagrożą ich pozycji, i upolityczniają wszystko, by w swoje sprawy wciągnąć jak najwięcej osób?

Nie wiem. Choćby dlatego, że nie jestem prawnikiem. Z jednej strony – jako obserwator politycznej sceny – widzę, że nieraz w minionej kadencji nowe ustawy były tak nieprzygotowane i przyjmowane tak szybko, że i tak trzeba je było potem wielokrotnie nowelizować. Prawo musi być dobre, sprawiedliwe i przejrzyste. Sądy mają działać szybko i być dla obywateli, a nie sędziów. A wiele zmian takich znamion nie miało. Co nie oznacza przecież, że demokratycznie wybrana większość nie ma prawa zmieniać rzeczywistości, i to zgodnie z oczekiwaniami wyborców. Przyznać trzeba rację premierowi Mateuszowi Morawickiemu, który w niemieckim „Die Welt” powiedział, że Polska, reformując sądy, robi to, co kiedyś zrobiły Niemcy, kiedy po zjednoczeniu ok. 30 proc. sędziów z NRD nie mogło dłużej wykonywać pracy, ponieważ byli oni zbyt blisko związani z reżimem. Wtedy nikomu w Europie nie przyszło do głowy, by to kwestionować. U nas nic podobnego, z wielu powodów, nie miało miejsca. Ale czy teraz, po trzech dekadach, należy i da się to jeszcze zrobić?

System sądowy trzeba naprawić, ale po obu stronach zabrakło dobrej woli, by zmiany te przeprowadzić, o co przed 2015 r. apelowali nawet ci którzy dziś tak chętnie wspierają wszystko, co służy uderzeniu w obóz władzy. Niektórzy rządowi politycy są bardzo nieprzejednani i gotowi usunąć wszystko, co „stare” i „nie nasze”. Ale też wielka jest hipokryzja niemałej części środowiska sędziowskiego, które samo siebie nie oczyszcza, za to nazywa się elitą czy nadzwyczajną kastą. Grzeszy często pychą i lekceważy prostego człowieka. Obchodzi zakaz przynależności sędziego do związku zawodowego czy prowadzenia strajku. A środowiska, które wykorzystują atawistyczną wręcz niechęć do PiS, gotowe są poprzeć każdy ich postulat, byle dopiec rządowi.

Ponieważ obie strony coraz mocniej okopują się na swoich pozycjach, trzeba postawić pytanie o przyświecające im nadrzędne wartości. Bo kto niby na ich zacietrzewieniu zyska? Otóż nikt. Stracą za to wszyscy – obywatele, którzy pozbędą się resztek zaufania do sądów. Finalnie straci państwo, które przez to wszystko traci swoją powagę i status lidera w regionie. Państwo niezdolne do zmian, które są potrzebne, państwo, którego elity nie widzą racji stanu, a jedna ich część ma za nic krytykę oponentów, druga zaś cieszy się z potencjalnej decyzji Brukseli o obcięciu należnych nam funduszy – to już nie państwo, tylko kandydat na kolonię silniejszych sąsiadów.

 

Idziemy nr 03 (743), 19 stycznia 2020 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest dziennikarzem TVP
www.krzysztofziemiec.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter