24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Rubasznie czy wulgarnie?

Ocena: 0
1791

Wydawnictwo Muza proponuje dzieciom pozycję „Beki, smarki i pierdy” Emmy Dodson. Na przytoczeniu tytułu zaprzestanę, oszczędzając Czytelnikom używanych w książce określeń na to, co się dzieje z ludzkim ciałem od środka, a co dzieci „tak lubią” – jak twierdzi wydawca.

Owszem, w pewnym okresie życia dzieci fizjologia ciekawi je szczególnie. Rozmawiam z moimi córkami o wszystkim, co je zainteresuje. Jednak każda odpowiedź musi być dostosowana do wieku i możliwości percepcyjnych dziecka. Dziś ludzie, którzy nie wyciągają ostentacyjnie na wierzch tematów związanych z fizjologią, seksem, cielesnością w ogóle, są przez „nowoczesnych” odbierani jako pruderyjni, bo przecież jesteśmy już po rewolucji seksualnej i nie ma żadnych tematów tabu. Ja jednak uważam, że skoro pewne części ciała zakrywamy lub pewne czynności wykonujemy w ustronnych miejscach, a nie na widoku, to właśnie dlatego, że są intymne. I także mówienie o nich powinno to odzwierciedlać.

Jestem za tłumaczeniem dziecku tego, co się dzieje z ciałem, ale trzeba wiedzieć, po co się to robi. Żeby wzbudzić rechot? Czy żeby wiedzieć, co jest do czego, jak i po co działa oraz co się dzieje, kiedy się „zepsuje”? Wydawca w notce sam daje najlepszą recenzję swej najnowszej pozycji: „Fuj!!!”.

Na wszystkie wyrazy używane w tej książce język polski ma ustalone – cywilizowane – określenia. Wulgaryzacja języka odzwierciedla podobne myślenie o świecie. Jak po lekturze książki, która bez ogródek i w sposób bardziej niż dosłowny mówi o fizjologii, tłumaczyć dziecku, że to, co się dzieje z moim ciałem, to moja sprawa i nie można tym epatować innych? Ale też jak nauczyć, by nie przekraczało ono granic cielesności innego człowieka? Jeśli nauczymy dziecko operować takim – ordynarnym – słownictwem, jakie proponuje książka, trudno mu będzie potem powiedzieć: „nie wyrażaj się”, gdy przy stole u cioci najpierw wykona czynność fizjologiczną, a potem ją dosadnie nazwie. W końcu to słownictwo „książkowe” – piszę to już z przekąsem.

Od jakiegoś czasu „rynek” stara się nam odmówić prawa do wstydu. U dziecka jest on fazą rozwojową tak samo naturalną, jak ciekawość fizjologii. Jeśli w pewnym momencie dziecko dojrzewa do tego, że w trakcie czynności, które wykonuje w toalecie, nie chce mieć świadków, nie należy na siłę go tego wstydu oduczać. A kiedy zacznie dojrzewać? Naturalną „konsekwencją czytelniczą” może być już tylko seria „Wielka księga...” (przypomnę, że chodzi o narządy płciowe męskie i żańskie) oraz „Duża książka o aborcji” (wydawnictwo Czarna Owca). Nie chodzi o to, żeby o „pewnych sprawach” nie rozmawiać, ale żeby „odpowiednie dać rzeczy słowo”. Jeśli szanuję swoje ciało na poziomie werbalnym, będę je szanować także fizycznie. I tego samego wymagać od innych.

Mamy ostatnio epatowanie brzydotą i złem – w filmach dla dzieci, reklamach, zabawkach i książkach. Jaki to ma cel?

Monika Odrobińska
Idziemy nr 7 (541), 14 lutego 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter