24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Rząd objazdowy

Ocena: 0
2599
Sondaże coraz częściej dają samodzielną większość sejmową Prawu i Sprawiedliwości. Wygląda na to, że Polacy już zdecydowali: potrzebna jest zmiana. A właściwie dokończenie zmiany, bo przecież dużą część murów obronnych obecnego obozu władzy zburzył w maju Andrzej Duda. Zresztą, prezydent wciąż „demoluje” obóz Platformy. Nie musi nic specjalnego robić. Wystarczy, że jest i prezentuje własny styl. Bo przecież obok zderzenia Ewa Kopacz (premier) – Beata Szydło (kandydat na premiera) mamy równoległe zderzenie – merytoryczne i wizerunkowe – prezydenta z szefową rządu.

Pisałem w tym miejscu kilka tygodni temu, że Ewa Kopacz dostanie premię za samą tylko aktywność w tzw. terenie, a może właściwie należałoby napisać „nadaktywność”. Premia rzeczywiście się pojawiła: PO co prawda nie zdobywa zwolenników, ale przynajmniej przestała dramatycznie spadać w sondażach. Więcej „doktor Ewa” ze słynnych podróży już jednak nie wyciśnie. Nie tylko dlatego, że opinia publiczna dowiedziała się o kuriozalnym wożeniu przez rząd krzeseł i stołów na wyjazdowe posiedzenia. Nie tylko dlatego, że pani premier ma wyjątkowe problemy z doborem strojów (piknikowa sukienka na Święcie Wojska Polskiego i sportowa bluzka w Auschwitz). Przede wszystkim dlatego, że Ewa Kopacz nie ma wiele do powiedzenia Polakom. Właściwie to nie ma nic ważnego do powiedzenia.

Większość polityków – nieprzypadkowo – niechętnie rezygnuje z przywilejów władzy: gabinetów, samochodów, uporządkowanych konferencji prasowych, prawa doboru swojego otoczenia. Nie chodzi im tylko o wygodę i prestiż, ale także o swoistą „barierę wizerunkowego bezpieczeństwa”. Bo owszem, wychodząc do ludzi, można wiele wygrać – prezentując swoje ludzkie oblicze, budując wizerunek dobrego kumpla. Doświadczeni praktycy władzy wiedzą jednak, że można także polec. Można obnażyć swoją niekompetencję, oderwanie od rzeczywistości, brak poczucia humoru, brak empatii. I to właśnie przydarzyło się Ewie Kopacz. Owszem, zdołała zająć co najmniej połowę czasu antenowego telewizji informacyjnych, owszem, konsekwentnie budowała przekaz „słucham, rozumiem, pomagam”, ale równolegle, pewnie nieświadomie, wybiła na pierwszy plan własną banalność graniczącą z infantylnością. Polacy wyczuwają, że to nie jest postać rangi premierowskiej. Także dlatego, że żadne z jej przekonań nie brzmi autentycznie, wszystko wydaje się kreacją. Jak trafnie powiedziała Beata Szydło: „łatwiej jest wozić po Polsce stoły i krzesła niż wiarygodność i uczciwość”. Można dodać: jeszcze trudniej wozić charyzmę, której nie ma. Inna sprawa, że w innych czasach, jeszcze kilkanaście miesięcy temu, kampania rządu obwoźnego byłaby skuteczna. Dziś już nie jest, bo mentalnie jesteśmy w zupełnie innym miejscu. Plastikowe lata dobiegają końca.

Platforma przegra więc wybory (według Jana Rokity „żeby PiS nie wygrało wyborów, musiałaby wybuchnąć wojna atomowa”) i niemal na pewno odda władzę. Nie oznacza to wcale, że Ewa Kopacz przestanie kierować partią. Jej koledzy partyjni doskonale zdają sobie sprawę z jej słabości, podobnie jak Donald Tusk. Ten ostatni jednak tego właśnie chce: słabego lidera PO. Kogoś, kto podtrzyma strukturę w opozycji, kto utrzyma w miarę przyzwoite poparcie, ale także kogoś, kto nie wybije się na samodzielność, kto nie błyśnie. Były premier stale doradza pani premier i nadal zwalcza potencjalnych rywali. Nie zrezygnował z chęci powrotu do polskiej polityki. W najbardziej prawdopodobnym scenariuszu zawalczy o prezydenturę w 2020 roku; właśnie wówczas skończy się jego druga kadencja na stanowisku szefa Rady Europejskiej.

Do roku 2020 wiele się jednak wydarzy. Nie ma pewności, że PO przetrwa w znanym nam kształcie do kolejnych wyborów. Partia ma co prawda na czym się oprzeć (kluczowe kadry znajdą zatrudnienie w platformerskich samorządach i kilku innych instytucjach), ale jednocześnie jest bardzo przyzwyczajona do profitów władzy. To nie jest prawica spojona silną ideą i wypróbowana w licznych „głodnych” bojach, lecz swoisty związek zawodowy rządzących, który w ławach opozycji traci sens istnienia. Także z punktu widzenia lewicy, dziś taktycznie popierającej Platformę. Nieprzypadkowo na łamach „Gazety Wyborczej” dobre słowo znajdują nowe lewicowe inicjatywy. Tam już myślą, co zrobić, by wygrać wybory za cztery lata. Że te najbliższe przegrali – to już wiedzą.

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika wSieci

Idziemy nr 34 (517), 23 sierpnia 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter