19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Rząd z przypadku

Ocena: 0
2735
Potwierdza się stara prawda, że zawsze może być gorzej. Nowy rząd Ewy Kopacz sprawia wrażenie ekipy tak przypadkowej i nieprofesjonalnej, że nawet zwolennikom obecnej władzy zaparło dech w piersiach. Jak bowiem da się obronić nominowanie poobijanego partyjnego gracza Grzegorza Schetyny na szefa polskiej dyplomacji? Człowieka, który w czasie swojej kariery nie wypowiedział ani jednej poważniejszej refleksji na temat stosunków międzynarodowych, który nie zna języków, i którego sprawy te zapewne po prostu nudzą? I to w okresie najpoważniejszego od ćwierćwiecza kryzysu geopolitycznego, gdy nasz sąsiad zmaga się z rosyjską agresją. Nawet broniąca rządu do upadłego „Gazeta Wyborcza” przyznała, że Schetyna w MSZ „nie u wszystkich budzi entuzjazm”. Zaraz dodała jednak karkołomnie, że skoro ruch ten pozwoli „utrzymać jedność partii rządzącej”, to jest to „decyzja w duchu odpowiedzialności za państwo”. Tak otwarte utożsamienie interesu jednej partii z interesem państwa prezentowano na łamach prasy ostatni raz w Polsce Ludowej.

Inne nominacje też dziwią. Arcyważnym w kontekście zagrożeń międzynarodowych resortem spraw wewnętrznych (m.in. służby specjalne) pokierować ma szerzej nieznana Teresa Piotrowska. W najlepszym wypadku będzie się szybko uczyła na żywym organizmie. Na tym tle awansowany na wicepremiera szef resortu obrony Tomasz Siemoniak jawi się jako niemal mąż stanu, choć to przecież także polityk dość krótko sprawujący wysokie funkcje.

Być może te nominacje nie raziłyby tak bardzo, gdyby nie postać samej pani premier. Chaotyczna prezentacja ministrów na Politechnice Warszawskiej zakończyła się katastrofą. Widać brak sprawności, nieumiejętność panowania nad słowami, pustkę ideową (którą zastępuje lewicowa poprawność) oraz, jednak, polityczną niedojrzałość. Gdy dziennikarz zapytał panią premier, czy należy sprzedawać broń Ukrainie, ta odpowiedziała: „Wie pan, jestem kobietą. Ja sobie wyobrażam, co bym zrobiła, gdyby na ulicy pokazał się człowiek wymachujący ostrym narzędziem, albo trzymający w ręku pistolet. Pierwsza moja myśl: tam za moimi plecami jest mój dom i moje dzieci. Więc wpadam do domu, zamykam się i opiekuje się moimi dziećmi”. Gdy tak mówi zwyczajna kobieta, może budzić zrozumienie. Gdy tak mówi osoba stojąca na czele rządu, można zacząć się bać. Oznacza to bowiem powrót do najgorszych w naszych dziejach postaw ucieczki przed zagrożeniem w słabość i izolację. Pamiętamy, że skończyło się to rozbiorami, 123 latami niewoli i morzem rozlanej polskiej krwi.

Oczywiście, Ewa Kopacz nie mówi o chowaniu się w domu przypadkowo, tak jak nieprzypadkowo rozpoczyna kolejne zdania frazą „jestem kobietą”. To przemyślana strategia. Premier-kobieta ma dostać szczególny immunitet, a jej dezerterskie wypowiedzi mają zjednać obawiających się (słusznie) wojny Polaków. To nawet mogłoby się udać, gdyby lider miał poważniejszą rangę, gdyby panował choćby nad przekazem, gdyby miał więcej zdolności aktorskich. Tego brakuje, i dlatego techniki z tak dobrym skutkiem stosowane przez Donalda Tuska w przypadku Ewy Kopacz wypadają kabaretowo. A w polityce wszystko można wybaczyć, z wyjątkiem śmieszności. Śmieszność zabija autorytet i ostatecznie skazuje na porażkę. Zwłaszcza w sytuacji, w której szefowa rządu miała się wyróżniać, jak mówiono, „stanowczością”. Już wiemy, że się nie wyróżnia, podobnie jak to, że brakuje jej odporności psychicznej. To sam Donald Tusk powiedział po pierwszej gafie jego następczyni, że „siedziała absolutnie załamana”.

Obóz władzy tę szokującą wręcz słabość nowej pani premier też wyczuwa. Odpowiedzią nie będzie oczywiście zmiana szefa rządu, bo koszty byłyby zbyt wysokie. Odpowiedzią będzie „jeszcze więcej tego samego”, a więc ściślejsza kontrola przekazu medialnego i jeszcze więcej propagandy. I znów wielu da się nabrać i wielu ulegnie presji. Z drugiej jednak strony, tak słaby premier raczej nie zdoła powstrzymać pragnienia zmiany. I pragnienia choć odrobiny powagi.

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika wSieci

Idziemy nr 39 (471), 28 września 2014 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter