29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Skazani na małość?

Ocena: 0
2977
Pod jednym względem rok 2015 powinien być na pewno lepszy niż miniony: nie będziemy już zadręczani hucznymi obchodami „25-lecia polskiej wolności”, tymi wszystkimi celebracjami „złotego” – rzekomo – ćwierćwiecza. Oczywiście, przejście od PRL do III RP to ważne wydarzenie, godne odnotowania, stanowiące przełom w życiu nas wszystkich, nawet jeśli urodziliśmy się po roku 1989. Nachalne celebrowanie rocznicy miało jednak wymiar nie historyczny, ale propagandowy. W tle wyraźnie dało się wyczytać przesłanie polityczne: Polska zmierza w bardzo dobrym kierunku, a zawdzięcza to światłej władzy Platformy i prezydenta Komorowskiego. A może odwrotnie: prezydenta i Platformy, bo przecież to Bronisław Komorowski wyrasta na główną postać obozu władzy, coraz mniej rubaszną, za to coraz bardziej groźną.

Komentatorzy są zgodni: wśród najważniejszych wydarzeń politycznych minionego roku na uwagę zasługują zafałszowane wybory samorządowe, taśmy prawdy, wymiana premiera i rosyjska agresja na Ukrainę.

Zwróćmy uwagę: wszystkie cztery zdarzenia oznaczają dalszą degradację Polski. Zlekceważenie protestów opozycji sprawiło, że nasza demokracja stała się słabsza, jawnie kulawa, a prestiż państwa zmalał (sprawę w Europie zauważono). Afera taśmowa ma skutki jeszcze bardziej dramatyczne: nie wiemy, kto za nią stał, o co chodziło ani kto dziś jest szantażowany przez organizatorów tego skutecznego zamachu biznesowo-politycznego. Z kolei wymiana na szczycie, a więc zastąpienie Donalda Tuska przez Ewę Kopacz, oznacza skokowy spadek jakości lidera. Tusk prowadził fatalną politykę, ale miał i biografię, i talenty. Kopacz prowadzi politykę jeszcze gorszą i nie ma niczego, czym mogłaby „handlować” ze społeczeństwem. Rezultat jest oczywisty: w stopniu wcześniej nieznanym nowa premier musi opierać się na propagandzie i manipulacji. Widać już, że hamulców w tej dziedzinie nie ma: przywołanie fałszywki esbeckiej (tzw. lojalki) dotyczącej Jarosława Kaczyńskiego przejdzie do historii jako szczyt cynizmu.
Nikt nas o nic nie pyta, a ważnych wizyt jak na lekarstwo. Nawet rytualne pochwały w prasie zachodniej zniknęły
Wreszcie Wschód. Widzimy dziś, że Putin przecenił swoje siły i płaci wysoką gospodarczą cenę za agresję na sąsiedni kraj. To jednak zasługa Baracka Obamy (uderzenie w ceny ropy naftowej) oraz Angeli Merkel (oparła się naciskom na „pojednanie” z Moskwą). My w powstrzymywaniu Kremla nie odegraliśmy żadnej roli. Nawet nie udawaliśmy, że jesteśmy ważni, że mówimy własnym głosem. Nie mieliśmy też pretensji, gdy nie zaproszono nas do stołu rozmów w sprawie konfliktu. Pozycja międzynarodowa Polski spadła do poziomu państwa-klienta Niemiec. To zresztą widać gołym okiem: nikt nas o nic nie pyta, a ważnych wizyt jak na lekarstwo. Nawet rytualne pochwały w prasie zachodniej zniknęły, bo już są niepotrzebne.

Pewnie te wszystkie zdarzenia nie martwiłyby tak bardzo, gdyby nie świadomość, że dla większości Polaków nie stanowią one problemu. Nie jesteśmy pod tym względem wyjątkiem: przeciętni Brytyjczycy czy Niemcy też nie analizują szczegółowo polityki państwa. Tam jednak elity nie uciekają od odpowiedzialności; u nas zaś tzw. establishment to grupa wręcz karykaturalna, bijąca rekordy infantylizmu i niedojrzałości. Niektórzy z nich zdają się sądzić, że myśleniem państwowym jest obrzucanie opozycji obelgami. Jednocześnie grupa ta coraz śmielej depcze standardy, które sama ma na sztandarach. Zwłaszcza media nie ukrywają już, że nie chcą informować, bo to zbyt niebezpieczne. Celem jest upilnowanie Polaków, by nie zdecydowali się na zmianę. Metody coraz bardziej przewidywalne: zobaczą państwo, że i przed kolejnymi wyborami ostatnia „afera” będzie dotyczyła opozycji. Choćby pretekst był wyjątkowo dęty, będzie głośno.

Na koniec spójrzmy jednak i na siebie nieco krytycznie. Po stronie opozycyjnej dominuje bierność. Na Marsz 13 grudnia przyszło kilkadziesiąt tysięcy osób. Wszyscy się zachwycaliśmy „skalą” zdarzenia, a przecież na skalę narodu to była niewielka demonstracja. I tak jest w każdej dziedzinie, włącznie ze sprzedażą dobrej prasy, po którą sięga malutka mniejszość. Dziwić się nie ma co: III RP wszystkich nas po trosze przekonała, że poważna gra dawno skończona, że pozostała nam wszystkim wojna na miny. Państwu – czytelnikom „Idziemy” – nie trzeba przypominać, że w naszej części świata to tylko złudzenie.

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika "wSieci"

Idziemy nr 2 (485), 11 stycznia 2015 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter