25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Solo czy razem?

Ocena: 0
2842
To, że bardziej niż drużynowo, wolimy działać indywidualnie, pokazuje nie tylko porównanie wyników Polaków w piłce nożnej i tenisie, lecz także z roku na rok coraz cichsza Pasterka. Od śpiewanego wspólnie „Bóg się rodzi” szyby w kościelnych oknach dawno już przestały drżeć.

W tempie ekspresowym rośnie natomiast liczba estradowych kolędników – polskich piosenkarzy i piosenkarek – którzy nierzadko z powodu braku repertuaru i pomysłów na swój artystyczny wizerunek sięgają po kolędy i na potęgę wydają świąteczne płyty. Przepis na sukces jest prosty: melodię kolędy udziwnić najbardziej jak się da, byle tylko było indywidualnie i stylowo, tekst zostawić – niech jednak brzmi trochę znajomo, na okładkę dać swoje zdjęcie w mikołajowej czapie, a z płytami zdążyć na sklepowe półki jeszcze w listopadzie. I w ten sposób dla takiego łebskiego piosenkarza dzięki „Dzisiaj w Betlejem” jest „jutro Bentleyem” (rysunek z takim napisem krążył ostatnio w Internecie). Co z tego, że od pięćdziesiątej, kolejnej „nowatorskiej”, interpretacji „Gwiazdy betlejemskiej” – na rockowo, popowo i po góralsku – nawet tym najbardziej otwartym na muzyczne nowości powoli robi się niedobrze.

Jednak moda na urozmaicanie kolęd i potem bicie dzięki nim rekordów sprzedaży i popularności w stacjach radiowych wynikają z jednego niepodważalnego faktu – polskie kolędy są najpiękniejsze na świecie. Mówił o tym Adam Mickiewicz na wykładach z literatury w Paryżu, wyróżniał Fryderyk Chopin, który umieścił takty „Lulajże, Jezuniu” w swoim znakomitym Scherzu h-moll. Dziś o wartości polskich kolęd świadczą działy Best sellers w zagranicznych sklepach internetowych. Wśród Christmas Songs w czołówce najchętniej kupowanych zbiorów nut w okresie przedświątecznym znajdują się właśnie Polish Carols. Przyciągają pięknymi melodiami, a nade wszystko – jedynymi w swoim rodzaju tekstami. Choć w Betlejem, to jednak jakby pod polskim niebem, w mroźną noc i w chylącej się stajence…

Dobrze by było, gdyby z rosnącym zainteresowaniem tymi śpiewami za granicą rozwijała się właściwa kultura kolędowania. W kościołach podczas Mszy Świętych nie mamy okazji poznać kolęd w całości – z braku czasu nie śpiewa się dalszych zwrotek. Dlatego, jeśli usłyszymy w kościele ogłoszenie z zaproszeniem do wspólnego śpiewania kolęd w niedzielne popołudnie, nawet się nie zastanawiajmy i idźmy całymi rodzinami. A jeśli takiego ogłoszenia nie ma – miejmy odwagę zaproponować kolędowanie naszym duszpasterzom albo sami zorganizujmy je w domu. Czasu jest dużo, kolędy śpiewamy do 2 lutego.

Żadne bogate dodatki „li, li, li, li, laj”, żadne jazzowe interpretacje „Mizernej, cichej”, a nawet najzdolniejszy organista i najlepsza schola nie mogą się równać z prawdziwymi kolędnikami, czyli chórem wiernych w kościelnych ławkach albo z rodzinną grupą wokół domowej choinki. Jeżeli kolędy – to tylko polskie. A jeśli je śpiewać – to tylko głośno i wspólnie. Wtedy brzmią najlepiej.

Maria Pawlik
Idziemy nr 1 (433), 5 stycznia 2014 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter