Profesor padł ofiarą kłamstwa nienaruszalnego kompromisu. Kłamstwo o trwającym od przeszło dwudziestu lat kompromisie w sprawie nienarodzonych miało usypiać opinię chrześcijańską, tworzyć złudzenie życia chronionego wprawdzie w ograniczonym zakresie, ale trwale i konsekwentnie.
Prawda jest inna. Ustawa uchwalona przed dwudziestu jeden laty traktowała zabicie dziecka poczętego jako przestępstwo tyle, że w pewnych wypadkach jego sprawca nie ponosił kary. Prawo to zostało jednak obalone już po trzech latach, po dojściu do władzy prezydenta Kwaśniewskiego. W latach 1996-1997 wróciły porządki peerelowskie, ochrona życia była w ogóle zniesiona i dopiero interwencja Trybunału Konstytucyjnego położyła kres temu bezprawiu. Jednak tylko częściowo, bo mimo stanowiska trybunału – przepisów ustawy nie przywrócono w wersji wcześniejszej, ale zredagowano je znacznie słabiej. Teraz już pojawiło się w ustawie pojęcie „możliwości dokonywania przerywania ciąży ” w miejsce wcześniejszej niekaralności niektórych przypadków „spowodowania śmierci dziecka poczętego”.
Nie znaczy to jednak, że w przypadkach owej „możliwości” zabicie dziecka stało się uprawniającym do roszczeń prawem. Przedmiotem ochrony – a więc podmiotem praw – jest ciągle DZIECKO poczęte, a nie tylko ciąża, której nie wolno (poza wyjątkami, kiedy „wolno”) „przerwać”. Zamęt pojęciowy posiał jednak niejasności, które rozstrzyga ten, kto ma siłę. Liberalna władza i liberalne media zyskały więc możliwość narzucania interpretacji przepisów niekorzystnej dla ochrony życia. Dlatego właśnie Komisja Kodyfikacyjna prof. Zolla wystąpiła o uporządkowanie ustawodawstwa chroniącego życie poczęte, a przede wszystkim o powrót do terminologii ustawy z 1993r. Mimo, że chodziło po prostu o zagwarantowanie prawu działania – na prof. Zolla przypuszczono nagonkę, choć wtedy jeszcze nikt nie podjął próby odebrania mu możliwości wykonywania zawodu.
Ta pozornie zawiła sprawa byłaby bardzo prosta, gdyby stosowano rzymską zasadę in dubio pro vita humana, rozstrzygania sytuacji spornych na rzecz dziecka, a nie przeciwko niemu. Niestety, liberalni władcy urzędów i umysłów chcą rozstrzygać in dubio contra vitae, przeciwko życiu – i to za każdym razem, gdy tylko mogą.
Ale sprawiedliwość nie musi być bezsilna. Skuteczna parlamentarna obrona antykorupcyjnej działalności Mariusza Kamińskiego pokazała, że sumienie nie zgasło w narodzie. Oby również w sprawie obrony tych, którzy nie mogą się nawet jej domagać.
Marek Jurek |