16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Szaniec wolności

Ocena: 4.96667
1143

Wybory przewodniczącego amerykańskiej Izby Reprezentantów okazały się najtrudniejsze od lat. To kolejny przejaw zmierzchu ery demokracji liberalnej. Rozpada się nie tylko consensus, na którym się wspierała, ale i utopia, w którą wierzyła. Utopia społeczeństwa ustalającego w wolnej debacie „wartości”, którymi się będzie kierować. Jak się okazuje, ludzi skłonnych się poddać takim „ustaleniom” jest coraz mniej, zarówno na lewicy, jak i na prawicy.

Zachodnią Europą kieruje dziś liberalna klasa rządząca i to ona przede wszystkim jest na naszym kontynencie sprawcą dokonującego się procesu. Jeszcze trzydzieści lat temu – jak wówczas pisał św. Jan Paweł II – „zwykło się twierdzić, że filozofią i postawą odpowiadającą demokratycznym formom polityki są agnostycyzm i sceptyczny relatywizm”. Potem jednak sytuacja się zmieniła, zgodnie zresztą z przestrogą wygłoszoną w tym kontekście przez papieża. Zobaczyliśmy, jak demokracja „łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” (Centesimus annus, 46). Rozpoczął się czas dyktatury relatywizmu. Jej celem stało się – według określenia Guy Verhofstadta – wymyślanie Europy i jej narodów na nowo.

Zwolennicy tych idei ogłosili Nowe Prawo, według którego nieograniczona imigracja, publiczna promocja dowolnych relacji homoseksualnych, dzieciobójstwo prenatalne to prawa człowieka. A skoro to „prawa człowieka” – narody i państwa nie mają prawa im się przeciwstawiać. W potrzebie można wobec nich użyć międzynarodowego przymusu, a komu się nie podoba, może – jak usłyszeliśmy dwa lata temu na ulicach naszych miast – wyp***dalać!

Gdy władza zaczyna dążyć do swych celów, nie oglądając się ani na sprzeciwy, ani na opinię publiczną w ogóle – nic dziwnego, że społeczeństwa tracą zaufanie do politycznych procedur. Można traktować deklarację stu amerykańskich emerytowanych generałów o sfałszowaniu wyborów prezydenckich jako fakt jedynie ze sfery świadomości społecznej, niemniej pozostaje on faktem. Sam spotkałem rozsądnych ludzi z Ameryki, którzy o sfałszowaniu wyboru Bidena byli przekonani. Nawet jeśli ich argumentacja wydawała się naiwna, była szczera. Przypominała bowiem tę dziennikarkę, która w 1968 r. nie mogła zrozumieć, jak Nixon wygrał wybory, skoro nikt z jej znajomych na niego nie głosował. Problem tylko, co z tym robią politycy.

Donald Tusk, w wydanej z Anne Applebaum książce „Wybór”, już zapowiada swym zwolennikom, że nadchodzące polskie wybory „mogą być fałszowane [albo] ich w ogóle nie będzie”. To nie tylko pospolita insynuacja, to przygotowywanie opozycji do zakwestionowania decyzji społeczeństwa, jeśli będzie dla niej niekorzystna.

Co w tych warunkach jest ważne? Umocnienie suwerennej władzy Rzeczypospolitej, mocnej poparciem opinii publicznej. Gdy państwo narażone jest na brutalną presję z zewnątrz i gwałt od wewnątrz, tylko wyraźne poparcie większości społeczeństwa jest w stanie zagwarantować możliwość skutecznego wykonywania władzy. Nie należy mylić polityki z wyborczą propagandą. Nie wystarczy wygrać wyborów, wybory to początek polityki, nie jej koniec.

Idziemy nr 03/2023

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Publicysta, historyk, przez wiele lat czynny polityk; był m.in. marszałkiem Sejmu w latach 2005-2007, przewodniczącym KRRiTV, posłem do Parlamentu Europejskiego.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 16 kwietnia

Wtorek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem życia.
Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 30-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter