18 kwietnia
czwartek
Boguslawy, Apoloniusza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Szturm na Europę

Ocena: 0
2310
Wpuszczenie do Europy dziesiątek, setek tysięcy – może i milionów – imigrantów może okazać się wydarzeniem o historycznym wręcz znaczeniu. Nie chodzi tylko o napływ wielkiej rzeszy ludzi z odmiennego kręgu cywilizacyjnego, choć to również będzie miało swoje znaczenie, przyspieszając wiele procesów, w tym zjawisko islamizacji wielu krajów. Jeszcze ważniejsze wydaje się coś, co można określić mianem mentalnej kapitulacji Europy. Przywódcy kontynentu, przede wszystkim kanclerz Niemiec Angela Merkel, podjęli przecież decyzję o kolosalnych konsekwencjach: zawiesili unijne prawo – i zarazem prawo każdego z państw członkowskich (!) – faktycznie ogłaszając, że granice Unii Europejskiej są otwarte. Dodatkowo w roli złego charakteru obsadzono Wiktora Orbana, jedynego polityka, który na serio chciał przestrzegać prawa i bronić granic.

Europa sprawia więc wrażenie pozbawionej woli działania, zrezygnowanej. Dominują zrozumiałe, ale pod względem skutków krótkowzroczne odruchy empatii wobec potrzebujących. Sparaliżowani medialnymi przekazami i biernością zastraszonych polityczną poprawnością polityków mieszkańcy Europy Zachodniej nie potrafią dać przyzwolenia na działania bardziej zdecydowane. Tym samym kreuje się kolejne fale imigracyjne, jeszcze trudniejsze do powstrzymania. Czy bowiem kolejne tysiące przyjmą w przyszłości komunikat, że granice jednak obowiązują? Wątpliwe. Powrót do tego, co było, może okazać się niemożliwy.

Ta fundamentalna decyzja zapadła bez żadnej poważniejszej dyskusji. Została narzucona przez bardzo emocjonalny, a nawet histeryczny przekaz medialny. Może zresztą tak miało być. Patrząc na dzieje integracji europejskiej, widzimy, że struktury zarządzające kontynentem w kryzysach widzą swoją największą szansę na „przełamanie”, na wymuszenie kolejnych koncesji ze strony państw narodowych. Już dziś słychać głosy, że jedyną odpowiedzią na obecne załamanie granic jest budowa europejskiej federacji. Nie można też wykluczyć, że przyzwolenie na wielką falę imigracji ma służyć dalszemu rozmywaniu tożsamości narodowych i chrześcijańskich, tradycyjnie drażniących lewicę. I socjaldemokratyczną, i także już tę chadecką. Różne cele nie muszą być sprzeczne, mogą być realizowane równocześnie, w tym także niemiecki cel dalszej poprawy własnego wizerunku na świecie.

Trzeba mieć też świadomość, że społeczeństwa, w których imigracja przekroczy pewien niszowy poziom, właściwie stają się bezbronne. Dyskusja jest zablokowana, bo wszyscy, którzy podnoszą problem, zostają posądzeni o chęć wyrządzenia krzywdy swoim współobywatelom, swoim sąsiadom, kolegom swoich dzieci. Skutek jest oczywisty: ludzie zaniepokojeni, a nawet odczuwający negatywne skutki imigracji (np. spadek płac i wzrost cen domów) boją się odezwać. Któż chce zostać „rasistą” lub „ksenofobem”? W rezultacie partie prawicowe ośmielają się co najwyżej podnosić postulat „imigracji kontrolowanej”, jakoś ograniczanej. Ale ani kroku dalej.

Polska nie wydaje się dziś bezpośrednio zagrożona imigracją na dużą skalę. Przybysze doskonale wiedzą, czego chcą, uciekając z węgierskich ośrodków dla uchodźców. Celem są Niemcy, ewentualnie Austria, Szwecja, Wielka Brytania. Bo choć propaganda naszego rządu twierdzi, że właściwie już jesteśmy na Zachodzie, to ludzie z zewnątrz doskonale wiedzą, gdzie przebiega granica między prawdziwym dostatkiem a mniej lub bardziej udaną imitacją. I przez Węgry czy Polskę pragną jedynie przejechać.

Owo jasno zadeklarowane dążenie na Zachód podważa opowieść o imigrantach jako wyłącznie ofiarach okrutnej wojny. Owszem, są wśród nich Syryjczycy, ale większość spośród młodych mężczyzn, których widzimy w gazetach i w telewizji, to mieszkańcy krajów Azji Środkowej (Afganistan) oraz państw bałkańskich. Niekoniecznie najbiedniejsi, ponieważ emigracja do dalekiej Europy kosztuje, i to sporo. Widać to po ubraniach, smartfonach i pogardzie dla darmowej żywności, którą próbowali im wręczać węgierscy policjanci. Naprawdę biedne ofiary syryjskiej wojny też uciekły, ale do krajów sąsiednich: Libanu, Jordanii i Turcji.

W całej tej historii jeden element wydaje mi się szczególnie smutny: nikt już nie wierzy, że mieszkańcom krajów biednych można pomóc w ich miejscu zamieszkania. Nie wierzą w to imigranci, nie wierzy w to Zachód. Świat wydaje się odarty ze złudzeń, także z marzeń. I także dlatego szturm na Europę będzie się nasilał.

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika wSieci

Idziemy nr 37 (520), 13 września 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter