29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Szukanie kandydata

Ocena: 0
2879
Po zjednoczeniu prawicy – czyli zapowiedzi wspólnego startu w wyborach do Sejmu Prawa i Sprawiedliwości, Polski Razem i Solidarnej Polski – na pierwszy plan wysuwa się pytanie o kandydata tego obozu na prezydenta. Kandydatura oczywista, przez lata brana za pewnik, a więc Jarosław Kaczyński, dziś wydaje się najmniej prawdopodobna. Lider PiS startować nie chce, z kilku powodów politycznych (m.in. obawa przed kolejną osobistą porażką, która mogłaby zaszkodzić walce o Sejm), choć czynnik emocjonalny też pewnie ma znaczenie. Prezydent Kaczyński już był, i jego brat nie chce być może budować „konkurencji” dla dobrej legendy śp. Lecha Kaczyńskiego. Z powodu straty, którą poniósł, Pałac Prezydencki nie wzbudza w Jarosławie wyłącznie najlepszych skojarzeń.

Abdykacja Jarosława Kaczyńskiego stwarza ciekawą sytuację. Nie ma nikogo, kto w sposób naturalny byłby kandydatem nr 2. Kiedyś za takiego polityka uchodził Zbigniew Ziobro, ale teraz miną lata zanim odbuduje swoje prawicowe „credentials”. No i jednocząc się z PiS obiecał, że samodzielnie nie wystartuje. W tej sytuacji analitycy rozglądają się po dalszych szeregach partii, i po jego otoczeniu eksperckim. Rozglądają się również politycy, bo w wielu sercach pojawiła się prezydencka ambicja. Czasem dyskretnie eksponowana, czasem głęboko skrywana. Lista rozważanych nazwisk – w mediach i w świecie polityki – wciąż rośnie. Wymienia się profesorów (Zytę Gilowską, Zdzisława Krasnodębskiego, Andrzeja Nowaka, Piotra Glińskiego), posłów (Andrzeja Dudę, Mariusza Kamińskiego), a nawet niezwiązanych z PiS ludzi biznesu. Ta ostatnia opcja związana jest z następującym myśleniem: skoro faworytem wciąż jest Bronisław Komorowski, to postawmy na kogoś odległego od nas, ale jednocześnie kogoś, kto będzie rzeczywistym, a nie udawanym arbitrem sporów politycznych.

Fatalizm co do szans prawicy w starciu o Duży Pałac rzutuje na całą układankę wyraźnie. Skutki są trojakiego rodzaju: po pierwsze, PiS nie zamierza raczej rzucać większych zasobów (pieniędzy, energii) na tę kampanię. Woli zaoszczędzić na wybory do parlamentu. Po drugie, partia dążyła będzie do utrzymania możliwie niskiej temperatury wokół tej batalii. I po trzecie, starcie z Komorowskim postrzega się jako szansę na pokazanie innej, mniej stereotypowej twarzy PiS. Może inteligenckiej, może biznesowej, a może kobiecej. Tu jednak pojawia się ważne „ale”: ktoś, kto będzie zbyt oddalony od prawicowej „średniej”, może dać pole jakiemuś niezależnemu zagończykowi, np. europosłowi Mirosławowi Piotrowskiemu, którego uważa się za możliwego kandydata środowiska Radia Maryja.

Europoseł Ryszard Czarnecki ujawnił, że rozważany jest również pomysł prawyborów. Głosować mieliby uczestnicy specjalnego Kongresu PiS, wybierając spośród kilku kandydatów zaakceptowanych przez przywództwo. Korzyści są oczywiste: zogniskowanie uwagi wokół partii, szansa na demokratyczny przekaz, możliwość wyboru najbardziej charyzmatycznego kandydata. Ale są i ryzyka: konkurencja może wymknąć się spod kontroli i zaowocować złą energią w partii i elektoracie, wreszcie kandydat wybrany przez członków partii nie musi być człowiekiem o największych szansach w całym kraju (aparat partyjny będzie premiował „twardość” kandydata). Byłbym więc zdziwiony, gdyby Jarosław Kaczyński zdecydował się na ten scenariusz.

Do wyborów prezydenckich tylko 10 miesięcy. Niedużo. Teoretycznie kandydat powinien być już znany, choćby po to, by dać się poznać Polakom (poza kilkoma politykami ze ścisłej czołówki, nawet wybitni politycy mają rozpoznawalność dość niską). Ostrożność, którą prezentuje Kaczyński, ma jednak uzasadnienie. Roman Giertych rzucił niedawno pomysł połączenia wyborów parlamentarnych i prezydenckich, co miałoby zwiększać szanse PO w walce o Sejm. Gdyby Tusk pomysł ten kupił, sytuacja zyskałaby nowy wymiar. W takiej sytuacji wyborów prezydenckich nie można by już było lekko odpuścić. Być może Kaczyński musiałby jednak kandydować.

Kto więc? Sądzę, że skończy się na prof. Glińskim, wybitnym socjologu, który coraz lepiej czuje się w szerokim obozie prawicy, choć wychodził z pozycji raczej centrowych. Lider PiS ceni go za dzielność, za to, że mimo brutalnych ataków wytrwał przy raz obranej drodze. To wybór, który pozostawi sporo niedosytu, ale jednocześnie to wybór, który daje gwarancję bezpieczeństwa. I Polsce, i wyborcom, i Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika wSieci

Idziemy nr 34 (466), 24 sierpnia 2014 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter