25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Unia tylko z nazwy

Ocena: 0
1256

Pytanie czy Unia to w ogóle unia – jest ciągle aktualne. Rzeczywista unia musi być przede wszystkim związkiem państw, jednak dziś kierownictwo UE atakuje ich samodzielność, nawet gdy bronią nie tylko siebie, ale i Europy. Czym bowiem było atakowanie Węgier, gdy przeciwstawiły się nielegalnej imigracji? Po drugie – fundamentem Unii Europejskiej powinno być dziś poczucie historycznej wspólnoty losu. Obok siebie żyją państwa przywiązane do cywilizacji chrześcijańskiej i państwa, które ją odrzuciły. Ale wszyscy jesteśmy dziedzicami wspólnej historii i bliższych doświadczeń: oporu wobec Niemiec Hitlera (dziś nawet Niemcy przyjmują to jako wspólną tradycję) i wobec ZSRR w zimnej wojnie. Wspólnie możemy umacniać zachowaną i odzyskaną niepodległość naszych państw i ich siłę, najpierw przez wspólny rynek, traktując różnice jako kolejne doświadczenie, wymagające wzajemnego szacunku, solidarności, woli współpracy.

Jednak klasa polityczna, którą reprezentują Timmermans czy Verhofstadt, nigdy nie poczuwała się do takiej wspólnoty losu z katolicką Polską. Dla nich unia to jedynie „proces dostosowawczy”, który „nowe państwa” powinien przekształcić w społeczeństwa liberalne, z ich wszystkimi „zdobyczami społecznymi”. 

Dla nich „zjednoczenie” to po prostu przyłączenie Europy Środkowej. Albo więc nakłonimy ich do porzucenia tej rewolucyjno-imperialnej koncepcji na rzecz realnej wspólnoty, w której obecność opinii chrześcijańskiej w Europie, nasze interesy bezpieczeństwa, nasze interesy gospodarcze (jak zachowanie własnej waluty) nie będą tylko czasowo tolerowane, ale poważnie traktowane – albo Unia stanie się miejscem nie do zniesienia. Bedzie ponadnarodową władzą, którą prędzej czy później odrzucą wszyscy pragnący naprawdę zachować swe państwa narodowe, realnie współkształtować ich politykę i dochować wierności uniwersalizmowi cywilizacji chrześcijańskiej.

Unia jednak zmieniać się nie zamierza, co wyraźnie zamanifestowały czerwcowe konkluzje Rady UE. Rada zwraca się do Komisji, by niezwłocznie „przedłożyła sprawozdanie z postępów (…) równouprawnienia osób LGBTI [homo-, bi-, trans- i interseksualistów], a następnie przedkładała takie sprawozdanie co roku”, a państwa wzywa do „zwalczania dyskryminacji ze względu na orientację seksualną”. Pod tym wszystkim podpisała się Polska (!), zadowalając się dopiskiem, że europejska rewolucja homoseksualna będzie się odbywać „przy pełnym poszanowaniu kompetencji, tożsamości narodowej i tradycji konstytucyjnych państw członkowskich”. Rząd robi dyplomatyczne piruety, dryfując w głównym nurcie, a działacze prorodzinni (jak Waldemar Wasiewicz, jeden z liderów ruchu rodzin wielodzietnych) alarmują, że ciągle zbieramy gorzkie żniwa traktatu lizbońskiego. Organizacje politycznego ruchu homoseksualnego naciskają na edukację publiczną, przy biernej postawie władz, bojących się oskarżeń o „dyskryminację”. Niszczenie edukacji to niszczenie Rzeczypospolitej. Tak wygląda europejska rewolucja, która najdosłowniej wali do naszych drzwi, a większość polityków udaje, że nie wie o co chodzi.

Marek Jurek
Idziemy nr 29 (563), 17 lipca 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter