29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Urzędnicy i rodzina

Ocena: 0
2204
O odbieraniu dzieci rodzicom słyszymy niemal kilka razy w tygodniu. Najczęściej jest to zgodne nawet nie tyle z obowiązującymi przepisami, ile z myśleniem urzędnika. Najczęściej jednak niezgodne ze zdrowym rozsądkiem.

To fakt, że obowiązujące przepisy – skonstruowane, zdaniem ustawodawców, z myślą o dobru dziecka – zezwalają na odebranie dzieci ich prawowitym opiekunom. Czasem ma to pewnie sens. Ale najwięcej nieszczęść wynika z bezmyślnego trzymania się litery prawa przez pracowników „pomocy społecznej”, którzy czasem bardziej niż dobrem dziecka kierują się wypełnianiem formularza. Każdy, kto ma dzieci, dobrze wie, że nawet najgorsi rodzice to rodzice. Dom to dom, czyli dobro zazwyczaj większe niż niejeden dom opieki czy rodzina zastępcza. Nie zawsze wiedzą o tym urzędnicy. Bogu dzięki, że niemal zawsze wiedzą to media i stają po stronie dzieci i rodziny.

Taka sytuacja miała miejsce kilka dni temu. Dzień, kiedy sąd zezwolił (na razie warunkowo) na powrót pięciorga dzieci odebranych rodzinie z Wałbrzycha, był w życiu tej rodziny bez wątpienia jednym z najszczęśliwszych. Tym bardziej że tam nie było przemocy ani alkoholu. Była za to kompletna bezradność. Życiowa bezradność, po prostu. Dzieci były może nieco zaniedbane, czasem może nie głodne, ale też i nie syte. W domu panowało zimno. Ale nie były chore. Wystarczyła pusta lodówka i zaniedbanie wizyt u lekarza z najmniejszym dzieckiem, żeby wszystkie zostały zabrane do domu dziecka.

Rozłąka trwała prawie trzy miesiące. To były najtrudniejsze miesiące w życiu rodziców i samych dzieci. Na razie dzieci wracają na okres próbny, do zakończenia całej rozprawy. Ale wracają. Gdyby ktokolwiek miał wątpliwości co do słuszności decyzji o powrocie dzieci do domu, odpowiedzią niech mu będą radosne miny maluchów i łzy w oczach ich mamy i taty. Gdy usłyszały wezwanie: „Ubieramy się i jedziemy do domu”, wszystkie odkrzyknęły: Hura!!!

W domu dziecka regularnie dostawały posiłki. Było czysto, ciepło, miały opiekę lekarską. Ale marzyły o jednym – wrócić do domu… I udało się. Okazało się, że jest bardzo silna więź między rodzicami i dziećmi, że rodzice są wydolni wychowawczo, mogą sprawować opiekę nad dziećmi, nie ma żadnej potrzeby, żeby w dalszym ciągu dzieci przebywały w placówce! Tylko dlaczego musiało się to wszystko zdarzyć?! Każdy psycholog potwierdzi przecież, że rozłąka z rodzicami jest traumą, której się nie zapomina. Dzieci zawsze będą to pamiętać.

Decyzja o powrocie dzieci nie jest jeszcze ostateczna. Rodzice będą musieli potwierdzić w praktyce, że czegoś się przez te ostatnie trzy miesiące nauczyli, że rozumieją, na czym polega ich rola i odpowiedzialność. Ale trzeba, żeby czegoś nauczyli się również urzędnicy: że pomagając dzieciom, trzeba zacząć od pomagania ich rodzinom. Odebranie dziecka z domu to musi być absolutna ostateczność.


Krzysztof Ziemiec

Autor jest dziennikarzem TVP
www.krzysztofziemiec.pl

Idziemy nr 10 (493), 8 marca 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter