24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wiara i nowoczesność

Ocena: 0
2380
Andrzej Duda odwiedził opactwo benedyktynów w Tyńcu. Może w ramach wypoczynku, może w ramach dziękczynienia – nie wiemy, bo przedstawiciele prezydenta elekta nie wydali żadnego komunikatu. O wizycie poinformował ojciec Leon Knabit OSB, publikując w serwisie społecznościowym zdjęcie pary prezydenckiej i dwa zdania: „Jakie miłe odwiedziny u nas w Tyńcu. Pan prezydent to naprawdę Boży człowiek”. Zakonnik nie rzuca słów na wiatr, jego opinia sporo waży. Skoro on uważa, że nowa głowa państwa to „naprawdę Boży człowiek”, to znaczy, że tak jest.

Eksponując swoją religijność (także podczas procesji Bożego Ciała czy w czasie Dnia Dziękczynienia), Andrzej Duda nie robi nic ponad to, co tak bardzo spodobało się Polakom w czasie kampanii: jest sobą. Tak go wychowano – i w rodzinie, i w harcerstwie. Oczywiście, jego decyzje o tym, jak się prezentować Polakom i w jakim kontekście, mają też wymiar polityczny. I trzeba przyznać, że istnieje ryzyko przesady czy choćby wrażenia przesady. Strona rządowa i lewicowa nie ukrywa, że będzie eksploatowała niskie antykościelne i antyreligijne emocje części społeczeństwa do granic możliwości.

– Konieczne jest też pokazanie, że zwycięstwo Andrzeja Dudy to zwycięstwo polityka konfesyjnego – deklarował w rozmowie z „Krytyką Polityczną” przedstawiciel lewego skrzydła PO senator Józef Pinior. Również sztabowcy PiS oceniają, że Platforma będzie chciała wykazać Polakom, że głosując na Dudę, popełnili „błąd”, którego w wyborach do Sejmu powtórzyć już nie mogą. Prezydent elekt będzie więc spychany na pozycje „narodowo-katolickie”, a przede wszystkim będzie wypychany z centrum. Religijność Andrzeja Dudy może też posłużyć do prób kreowania kolejnego mentalnego przełomu w kraju, w postaci jakiegoś rodzaju „buntu”. System wie przecież, że jeżeli nie doprowadzi szybko do jakiejś zmiany, nie uruchomi skutecznej dźwigni, to utrzymają się obecne tendencje i jesienna klęska będzie spektakularna.

Zagrożenia są więc realne. Ale jednocześnie religijność Andrzeja Dudy stanowi dla polskiego katolicyzmu wielką szansę. Może największą od trzech dekad. Prezydent elekt i jego rodzina są przecież zaprzeczeniem budowanego przez wrogów wiary stereotypu „zacofania”: są wielkomiejscy, inteligenccy, wykształceni, obyci w świecie, bez kompleksów. Jak to ujął Krzysztof Kłopotowski – to najlepsza pierwsza para, na jaką stać współczesną Polskę, kraj po strasznych przejściach w XX wieku. Prezentują świat, do którego aspiruje większość wyborców... Platformy. Do tej pory tym ludziom mówiono, że jedyna droga do takiego awansu wiedzie poprzez, w najlepszym wypadku, odwrócenie się, a w najgorszym szydzenie z Kościoła, księży i polskości. Teraz ci ludzie zobaczą, że można mieć wszystko, o czym marzą, zachowując katolickie dziedzictwo i pielęgnując polskość. To więc szansa na swego rodzaju przełom intelektualny i psychologiczny w Polsce. Szansa tym większa, że Andrzej Duda ma w sobie coś, co porusza w ludziach lepszą stronę. Dzięki temu naturalnemu talentowi wygrał z Bronisławem Komorowskim i stojącym za nim murem aparatem państwowym. Wygrał jak Dawid z Goliatem.

Tego zwycięstwa nie sposób przecenić. Ledwie kilka tygodni temu Irlandia, kraj przez tyle wieków wierny katolicyzmowi, zaakceptowała „małżeństwa” homoseksualne. Znów zobaczyliśmy siłę globalnych procesów niszczących tożsamość całych narodów, i to błyskawicznie, w ciągu pokolenia. Ta siła wynika po części z obiektywnych procesów społecznych, zwłaszcza narastającej mobilności (niestabilności?), także tej wirtualnej. Ale w tych procesach znaczenie mają także decyzje elit politycznych, biznesowych i medialnych, które zawsze gdy mogą, to zaszkodzą chrześcijaństwu. Unia Europejska nawet w największym kryzysie nie przestała finansować z radością wszystkiego, co buduje „nowego człowieka”, z genderyzmem na czele. Nasz odchodzący prezydent – deklarujący się jako żarliwy katolik – nawet nie mrugnął, podpisując konwencję antyrodzinną, fałszywie upatrującą źródeł przemocy wobec kobiet w chrześcijaństwie. Chyba musiał...

Nasza determinacja może zmienić bieg dziejów. Bo przecież nie wiemy, co jest za zakrętem. Tak jak jeszcze kilka miesięcy temu głęboka zmiana w Polsce wydawała się nam niemożliwa, a dziś – czujemy to – jest na wyciągnięcie ręki. Może zmiana kontynentalna, cywilizacyjna też nadejdzie?

Jacek Karnowski
Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika wSieci
Idziemy nr 25 (508), 21 czerwca 2015 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter